Dane są dostępne w bazie na http://www.zaginieni.pl/. Jest tam na ten temat krótka notka: „Każdego roku policja odnotowuje około15 tysięcy zaginięć obywateli polskich w kraju i za granicą. Ludzie giną bez względu na wiek, płeć i status społeczny. Giną z powodu chorób (fizycznych, psychicznych), wypadków, codziennych problemów i kiedy padają ofiarą przestępstw.”
15 tysięcy ludzi rocznie, to więcej niż liczba ofiar w Afganistanie, a przecież w Polsce formalnie nie ma wojny. Nawet jeśli założyć, że spora część tych zaginięć nie musi oznaczać śmierci, to i tak jest duża szansa, że ilość morderstw przekroczy liczbę ofiar w Afganistanie, która w zeszłym roku była rekordowa i wynosiła nieco ponad 2,000 (zob: Afghanistan civilian casualties: year by year, month by month). Czy nie powinna się tym zająć telewizja państwowa, media głównego nurtu?
Obawiam się, że W Polsce grasują „szwadrony śmierci” – oddziały komandosów, które mają za zadanie usuwać potencjalnie niebezpiecznych dla nowo tworzonego systemu totalitarnego ludzi. Ś.p. Andrzeja Leppera zabito w sposób profesjonalny, a o udziale czynnika politycznego świadczy tzw. cover-up, czyli zacieranie śladów przez media i elementy wymiaru sprawiedliwości.
Podobnie jest w przypadku niedawnej śmierci ks. Tadeusza Kiersztyna, na którym został prawdopodobnie wykonany wyrok przez „wypadek”, zresztą bardzo podobny do kolizji, w której zginął ś.p. Filip Adwent wraz z rodziną. Tamtemu „wypadkowi” także towarzyszył medialny cover-up. Informacje nt. śmierci ś.p. Filipa Adwenta są m.in. na stronie z 2006 roku „Sześć ofiar, a sprawca na wolności„. W artykule „Jak zamordowano Filipa Adwenta” zacytowano fragmenty programu „Aktualności Dnia” Radia Maryja, w którym wystąpiła wdowa po pośle Filipie Adwencie, Alicja. Zacytuję kilka ciekawych fragmentów:
Alicja Adwent: Ja tu straciłam cztery najbliższe osoby, śledztwo trwało cztery lata i w zasadzie, niestety, nie znamy szczegółów tego wypadku. Sprawa jest ciągle do wyjaśnienia. Dlatego myślę, że nie możemy liczyć na nasze organy ścigania, na nasz wymiar sprawiedliwości, w aktualnej sytuacji. (…)Samochód ciężarowy z prawostronną kierownicą, prowadzony przez zawodowego wojskowego kierowcę, jadąc pod górkę z szybkością 100 km/godz. w terenie zabudowanym, zjeżdża niespodziewanie na przeciwny pas i miażdży jadącą toyotę, samochód, w której była moja rodzina i który praktycznie stał, bo tam było 24 km/godz., i na miejscu uśmierca moją córkę, uśmierca ojca Filipa. Dziesięć dni później umiera Filip, umiera jego mama, są dwa pogrzeby.
Odbywa się proces, który trwa 4 lata. I tak jak polskie procesy się odbywają, jest to oczywiście jedna wielka farsa. Zabójca, który zabił 4 osoby, bo oprócz mojej rodziny zabił jeszcze… zmiażdżył samochód z dwoma młodymi mężczyznami, którzy stali za mężem – byli to informatycy wysoko wykształceni – odpowiada cały czas podczas procesu z wolnej stopy, oczywiście. Nasze wnioski dowodowe są oddalane. Świadkowie są ośmieszani. Kolejni prokuratorzy bronią przestępcę. Kierowca, który był – jak już powiedziałam – zawodowym wojskowym kierowcą i zabił 6 osób, otrzymał 5 lat więzienia. Nie wyraził żadnej skruchy, nie przeprosił żadnej rodziny ofiar. (…)Odbyliśmy te wszystkie etapy: sąd I instancji, sąd apelacyjny, sąd kasacyjny. No i oczywiście sąd kasacyjny, Sąd Najwyższy uznał, przyklepał wyrok sądu I instancji. (…) …ostatnie miesiące jego życia, widziałam duży niepokój, duże lęki, że coś się dzieje, o czym nas nie informował – o czym oczywiście dowiedziałam się dużo później już po fakcie od przyjaciół. Kupił nawet grób dwa miesiące przed śmiercią kupił grób, w pełni zdrowia, w Kalwarii Pacławskiej, w swoim ukochanym miejscu. |
O konspirację, w której uczestniczą zabójcy, część mediów i wymiaru sprawiedliwości, możemy podejrzewać w wielu innych przypadkach, gdzie zginęli polscy patrioci. Wspomnę chociażby o ś.p. dr Dariuszu Ratajczaku, z którego wcześniej zrobiono kłamcę oświęcimskiego, a i po jego śmierci starannie unikano tego tematu w mediach tzw. „głównego nurtu”. Przeszukując np. internetową Gazetę Wyborczą w czerwcu 2010 r. gdy historyk zginął, nie znajdziemy żadnego artykułu na ten temat. Natomiast we wcześniejszym okresie pojawia się szereg wzmianek o tym, że został uznany za kłamcę oświęcimskiego.
Głównym „grzechem” ś.p. D. Ratajczaka było to, że jako uczciwy naukowiec demaskował fałsz, którym jest cała obezna historia. Warto się zająć lekturą prac Dariusza Ratajczaka, które są nadal publikowne, chociażby na stronie http://dariuszratajczak.blogspot.com/
Niedawno słyszałem, że w Polsce działa i morduje 17 różnych rodzajów służb. Potwierdzeniem tego mogło być niedawne zabójstwo ś.p. Józefa Szaniawskiego, który zdecydowanie pracował dla „drugiej strony” podjudzając Polaków przeciwko Rosjanom i Arabom. Nie będę się tu rozpisywał na temat „osiągnięć” tego znanego profesora i tego co się ostatnio o nim dowiedziałem, bowiem już nie żyje, ale jestem pewien, że nie mógł się on nagle znaleźć na wierzchołku Świnicy i tak sobie się rzucić w przepaść. Ciekawe, że i tu pojawił się wątek współpracy medialnej, gdyż w pierwszych informacjach jakie się pojawiły znalazła się wzmianka o legitymacji MSZ. Tej wzmianki już nigdzie nie znajdziecie.
W mediach internetowych pojawiło się szereg list tzw. mordów politycznych (jak np. ta: Lista tzw. samobójców i zamordowanych w III RP!), wśród nich trudnych do wytłumaczenia samobójstw. Jestem pewien, że do tych list można by doliczyć tajemnicze zachorowania na raka i nagłe zawały, których jest zapewne znacznie więcej niż aktów bezpośredniego zabójstwa. Te są najtrudniejsze do udowodnienia, a więc mogą być i najczęstsze. Ofiary mogą być dobijane w szpitalach, gdzie i tak się wpisze „zmarł z powodu komplikacji”. Wiadomo, że już od dawna można wywoływać ciężkie choroby za pomocą wirusów czy nawet zdalnie, przez odpowiednią modulację fal radiowych. Nazwisk osób zmarłych z powodu „chorób” nie znajdziemy na liście zagonionych, dlatego też sądzę, że liczba 15 tysięcy jest zaniżona.
Dużą część zaginionych, szczególnie ci młodsi oraz dzieci, mogą stanowić ofiary handlu narządami.
O tym, że żydzi zabijają Paletyńczyków na narządy już nawet nie wspomnę, bowiem jest to znany ogólnie fakt, ale jak się okazuje w USA to profitowe zajęcie jest szczególnie domeną rabinów, np. w New Jersey niedawno aresztowano 44 osoby zajmujące się tym niecnym procederem. (zob: ‚Organ trafficking’: Rabbis arrested over massive crime ring) Trudno powiedzieć, czy czynnikiem działania jest tu religia nienawiści, czy też zwykła chęć zysku. Jak się okazuje, rabii nie ograniczają swojej działalności do USA, niedawno ujawniono, że i w Azerbejdżanie działa sieć zabójców żydowskich mordujących ludzi na narządy (Izraelscy rabini handlują organami ludzkimi). Nie można więc wykluczać, że ta mafia sięgnęła i Polski.
Jak się bronić?
Przede wszystkim trzeba uważać. Porywacze mogą być wszędzie, chodzić po galeriach sklepowych i hipermarketach, obserwując swoje potencjalne ofiary i dopadając je gdy np. wychodzą z autobusu lub wsiadają do samochodu. Obezwładnić człowieka jest łatwo. Łapani są ludzie chodzący samotnie, gdyż w przypadku już dwóch osób szansa równoczesnego obezwładnienia jest niewielka. Jeśli jesteś sam i czujesz, że ktoś cię obserwuje, wsiądź do zatłoczonego autobusu lub tramwaju, lub wejdź do sklepu i zostań tam przez dłuższy czas. Możesz też podejść do sosoby, której się obawiać i wyciągnąć komórkę robiąc zdjęcie lub tylko udając, że je robisz. Albo po prostu patrzeć sięna niego i udając że gdzieś dzwonisz.
Najczęściej jednak nie będziesz w stanie stwierdzić, że ktoś cię obserwuje, robi to zawsze kilka osób i się zmieniają. Dlatego też najlepiej jest zawsze być czujnym i nie doprowadzać do sytuacji, które mogą się dla ciebie źle skończyć.
Ś.p. Filip Adwent nie zginąłby w wypadku samochodowym, gdyby jeździł większym autem lub po prostu koleją. Podobnie ś.p. o. T. Kiersztyn, który zresztą nigdzie nie jeździł w dłuższe trasy – właśnie z obawy o „wpadek”. Niestety, wystarczy wsiąść do małego samochodu i już jesteś potencjalną ofiarą.
Ś.p. Andrzej Lepper nie zginąłby gdyby nie został sam w soim biurze. Ś.p. Gen. Petelicki nie popełniłby „samobójstwa” gdyby poruszał się zawsze w towarzystwie.
Ś.p. Dariusz Ratajczak nie zginąłby gdyby nagłośnienie medialne wokół jego osoby było mocniejsze i gdyby się ukrył. Zaszczuto go jak psa, nagonka jako na „kłamcę oświęcimskiego” była wystarczającym ostrzeżeniem.
To tylko mała wzmianka o wojnie, która się toczy w Polsce i której ofiarami są w dużej mierze patrioci, którzy chcą wolnej i niezależnej Polski oraz młodzi ludzie, których jedynym grzechem jest ich dobre zdrowie.
za: