Staram się być realistą. Nieraz mówię, że moje pokolenie z pewnością dożyje do czasów wielkiej wojny. Warto więc na nią być przygotowanym. Jednak przygotowanie się do niej i świadomość nadejścia kiedyś takiego okresu nie oznacza, że się cieszę z tego powodu. Wręcz przeciwnie.
Wojna to zło. Katolicka Nauka Społeczna wyróżnia przypadki walki godziwej, czyli dopuszczalnej. Jednak nie nazywa jej dobrą. Według nauki Kościoła wojną godziwą jest wojna obronna (czyli w przypadku agresji na nas), odpowiedź na agresję aktualną (czyli dokonanie ataku przed wrogiem, kiedy jest pewne, że atak z jego strony jest jedynie kwestią czasu, ponieważ rozkazy wroga jednoznacznie wskazują na gotowość inwazji) oraz wojna interwencyjna w obronie atakowanego państwa. Niezależnie jednak od statusu oraz wszelkich konwencji, cierpieć będą cywile. Zresztą wystarczy spojrzeć na dane ofiar konfliktów zbrojnych. Od końca XIX wieku konsekwentnie rośnie procent rannych i zabitych cywilów, maleje jednocześnie odsetek ofiar wśród wojskowych.
I zapewne my będziemy narodem, na który ktoś napadnie. Jak zwykle w ostatnich wiekach zresztą. Na naszych ziemiach dokonywać się będą morderstwa ze strony okupanta, grabież z jego oraz zwykłych szabrowników strony. Na naszych ziemiach będą tworzyć się grupy watażków, którzy będą terroryzować rejon. I jakkolwiek temat wojny wielu jest straszny, to trzeba być przygotowanym na taką ewentualność i być świadomym zagrożenia. Po co? By wiedzieć, co robić. Bo w czasie wojny czas będzie niezwykle istotny.
Wojna niesie ze sobą wielkie ofiary i cierpienie. Należy więc mieć gotowy chociaż zarys realnego planu działania. Brak tego planu wśród Polaków na Wołyniu sprawił, że wyrżnięci zostali przez ukraińskich barbarzyńców z OUN-UPA w liczbie ponad 100 tysięcy. A okazało się, że nie potrzeba wiele. We wsi Kuty pod kierownictwem księdza Szymona Jankowskiego oraz organisty Edwarda Wawrzykowskiego zorganizowano samoobronę. Do obrony przed bandą UPA zgromadzono ponad 20 karabinów oraz kilka rewolwerów i granatów. To wystarczyło, by w nocy z 3. na 4. maja 1943 roku po pięciu godzinach walk przegnać ukraińskich bandytów i ocalić całą wioskę.
Dlatego też należy popierać wszelkie nie deklarujące antypolskich idei organizacje paramilitarne. To one będą w stanie – w razie inwazji – stawiać opór sadystycznym okupantom oraz bronić ludność przed przestępczością i anarchią. Sam jestem członkiem Korporacji Zbrojnej, która jest niezależna od istniejących obecnie organizacji (na jesieni będzie formowany oddział w Toruniu) i jest stosunkowo młoda wśród innych związanych z tą dziedziną. Są inne grupy, np. „Strzelec”. Oprócz tego należy domagać się od władzy legalizacji posiadania broni. O absurdach związanych z hasłami przeciwniku legalnego dostępu do broni zajmę się niebawem tutaj, na blogu. Teraz powiem tylko jeszcze, że uzbrojone społeczeństwo, to społeczeństwo trudne do stłamszenia i sterroryzowania przez wroga. To społeczeństwo niemożliwe wręcz do opanowania przez watażków czy wszelkiej maści bandytów. I na koniec – legalny dostęp do broni, to zdolność jednostki do obrony siebie oraz swojej rodziny.
Jestem założycielem i redaktorem naczelnym portalu Kontrrewolucja.net. Dotychczas pisałem na kilku portalach i w kilku gazetach. Aktywny obrońca życia, monarchista, bezpartyjny. Wydawca Gazety "Rycerstwo", prowadziłem audycję historyczno-rozrywkową "Tak było", zaś w Radiu Strefa Chwały audycję historyczną "Christian Story". Jestem zastępcą Redaktora Naczelnego portalu wSensie.pl.; fb.com/dominik.cwikla ; twitter.com/Dominik_Cwikla