Trudne zadania w zbliżającym się konflikcie z Niemcami ze względu na dysproporcje sił otrzymały polskie siły zbrojne dowodzone przez marszałka Edwarda Śmigłego-Rydza. W latach 1933-1939 Niemcy przeznaczyły na zbrojenia 51.6 mld marek, tj. 110 mld zł (jedna marka=2,13 zł).
Polska w tym samym czasie wydała na wojsko 5.9 mld zł. Dwadzieścia razy mniej niż Niemcy! Armia niemiecka nie przeważała nad polską dwudziestokrotnie, jednak jej przewaga w lotnictwie i broni pancernej była ogromna: czterokrotna w samolotach, w czołgach – sześciokrotna.
Przygotowania.
W 1937 r. w Sztabie Głównym WP opracowano Studium „Niemcy” pt. „Ocena sytuacji strategicznej Polski i Niemiec i wynikających z tej sytuacji możliwości działań obydwóch stron”. Autorzy opracowania sądzili, że niemieckie wojska lądowe będą zdolne do wojny z Polską w 1940 r., nie wykluczano jednak, że może to nastąpić już w 1939 r. Władze polskie upatrywały szanse na zwycięstwo dopiero po wypowiedzeniu wojny Niemcom przez sojuszników Polski. Stwierdzano, że celem polskich działań powinna być wspólna z Francją ofensywa na Niemcy. Jednak stan Francji i jej armii nie gwarantowały natychmiastowej reakcji w razie pojawienia się zagrożenia. Dlatego: „Polska musi wytrzymać główny wysiłek niemiecki i przygotować sobie możliwość do strategicznej ofensywy w łączności z Francją”. W Polsce zdawano sobie sprawę, że w samotnym boju z Niemcami Polska nie może wygrać dlatego utworzenie koalicji antyniemieckiej było sposobem na przekształcenia konfliktu polsko -niemieckiego w wojnę światową. W takiej wojnie Niemcy musiały przegrać. Celem strategicznym Polski w 1939 r. było doprowadzenie do wypowiedzenia wojny Niemcom przez Anglię i Francję.
W maju 1939 r. dowództwa wojskowe Polski i Francji uzgodniły harmonogram działań w razie wybuchu wojny. W protokole podpisanym przez szefa Sztabu Generalnego Francuskiej Obrony Narodowej gen. Gamelin i ministra spraw wojskowych RP gen. Kasprzyckiego ustalono:
w przypadku agresji Niemiec przeciwko Polsce lub niemieckiej próby zajęcia Gdańska „armia francuska rozpocznie automatycznie działania”, tj.
W dwa dni po podpisaniu w Moskwie paktu Ribbentrop-Mołotow, 25 sierpnia 1939, Polska zawarła układ o wzajemnej pomocy z Wielką Brytanią. Strony układu zobowiązywały się do udzielenia sobie natychmiastowej pomocy w razie agresji innego państwa. W tajnym protokole precyzowano, że agresorem mogą być Niemcy. Ustalono, że wspólne działania stron mają zagwarantować bezpieczeństwo także Belgii, Holandii, Litwie, Łotwie i Estonii. Określono też relacje z Rumunią, sojuszniczką Polski, której Anglia udzieliła gwarancji bezpieczeństwa. W trakcie rozmów sztabowych wojskowi polscy i brytyjscy dokonali wymiany informacji, w tym o brytyjskiej pomocy dla Francji i ustalili formy współdziałania sił powietrznych obu państw.
Marszałek Śmigły wyznaczył zadania stojące przed siłami zbrojnymi RP w starciu z Niemcami. Miały one:
W planie operacyjnym „Zachód” opracowanym wg koncepcji Marszałka Śmigłego, zakładano wykonanie wielkiego manewru odwrotowego połączonego z wielofazową obroną terytorium państwa na kolejnych liniach oporu. Zastosowanie działań manewrowych miało uchronić polskie siły przed okrążeniem i zniszczeniem przez Niemców. Nie było to łatwe skoro manewr miało wykonywać wojsko nie posiadające zbyt wielu nowoczesnych środków transportu walczące z przeciwnikiem dysponującym przewagą w lotnictwie i czołgach. Do tego ze względu na ukształtowanie granic przyjęta dyslokacja narażała całość polskich sił na działania w warunkach okrążenia strategicznego. Marszałek Śmigły określił to jako „podstawowy absurd operacyjny”. Jednak nie można było inaczej wytyczyć linii obrony. Przesunięcie jej w głąb kraju, np. za linię Wisły, pozwoliłoby Niemcom łatwo opanować Pomorze, Wielkopolskę i Śląsk. Hitler mógłby ogłosić, że Polacy oddali bez walki sporne tereny i zaproponować Zachodowi zakończenie wojny. Przy silnej tendencji do „ratowania pokoju” w Paryżu i Londynie mogłoby dojść do powtórki z konferencji monachijskiej.
Polskie dowództwo przyjęło trudny do wykonania plan obrony. Wysunięte nad samą granice siły polskie miały stawić zdecydowany opór, aby w momencie powiększającej się przewagi wroga przerwać bitwę i wycofać się na nową linię obrony. W ten sposób unikając bitwy walnej i uniemożliwiając Niemcom rozbicie sił obrony zamierzano cofać się w kierunku południowo-wschodnim do granicy z sojuszniczą Rumunią, przez którą miało docierać z Zachodu zaopatrzenie dla walczącej Polski.
Niemiecki zamiar wojenny określał plan operacyjny „Fall Weiss”. Hitler zakładał, że działania wojenne w Polsce będą miały charakter izolowanego pojedynku, a siły polskie – jak przewidywał – skoncentrowane na zachód od Wisły zostaną w krótkiej kampanii okrążone i zniszczone. Niemieckie dowództwo sądziło, że Wojsko Polskie zastosuje obronę miejscową i da się okrążyć. Szybkość działania wojsk niemieckich miała sprawić, że sojusznicy Polski nie zdążą podjąć kontrakcji i tym samym Niemcy unikną wojny z Anglią i Francją.
Wojna.
Polski plan wojny zakładał, że ruch odwrotowy wojsk zacznie się od północy. Najpierw zaczną się wycofywać wojska wysunięte najbardziej na północny-zachód, poczynając od Armii „Pomorze”. Ostatnią w odwrocie miała być znajdująca się na południowym skrzydle obrony Armia „Kraków”. Niestety Armia „Łódź” usytuowana w centrum obrony w wyniku błędnej oceny sytuacji jej dowódcy nie wykonała właściwie nałożonych na nią zadań. Niemcom udało się rozerwać polską obronę. To sprawiło, że Armia „Kraków” zagrożona okrążeniem musiała wycofać się jako pierwsza. Nie powiodła się też próba odtworzenia obrony w rejonie centralnym. Wiele wówczas wskazywało, że doszło do katastrofy polskiej obrony. Był to najgorszy dla Polski okres walk. Jednak polskie załamanie nie było oczywiste dla Niemców.
W dniu 3 września Anglia i Francja wypowiedziały wojnę Niemcom. Polska osiągnęła swój cel strategiczny. Dla Niemiec był to ciężki cios. Tłumacz Hitlera Carl Schmidt wspominał, że w kancelarii Rzeszy zapanowało przerażenie, po decyzji Anglii i Francji. Jeśli przegramy wojnę niech Bóg ma nas w swej opiece – miał biadolić Goering. Na Zachodzie trwały już francuskie przygotowania do ofensywy, a intensywność działań w Polsce nie pozwalała Hitlerowi na przerzucanie wojsk na zachód. Co więcej zdając sobie sprawę, że polskie armie prowadzą działania unikając zniszczenia niemieckie dowództwo musiało opracować inny plan wojny. Założono nowe okrążenie w celu zniszczenia sił polskich na wschód od Wisły. To oznaczało, że Wehrmacht nie był w stanie zrealizować planu „Fall Weiss”.
Dla odzyskania inicjatywy strategicznej i powstrzymania ofensywy niemieckiej za Wisłę Naczelny Wódz wyraził zgodę na wykonanie kontruderzenia określanego jako bitwa nad Bzurą. Armie „Poznań” i „Pomorze” dowodzone przez gen. Kutrzebę wykonały takie uderzenie i wiążąc w centrum frontu większość sił wroga i mimo pewnych nieporozumień zrealizowały zamiar Naczelnego Wodza.
W tym czasie polski sztab pracował nad planem kolejnej fazy wojny. Został on opracowany w okresie miedzy 8-11 września. W drugiej fazie działań polskie dowództwo planowało obronę na kolejnych liniach: I – od granicy z Węgrami linią Sanu do środkowej Wisły, następnie w kierunku Brześcia n. Bugiem i na Polesie. Po jej ewentualnym przerwaniu II linia biegła obejmując Lwów i rzekę Bug do Brześcia. Ostatnia III linia obejmowała tzw. przedmoście rumuńskie, teren woj. stanisławowskiego, z obroną na rzece Dniestr.
Pomoc sojuszników.
W dniu 12 września 1939 odbyła się w Abbeville brytyjsko-francuska konferencja, na której zdecydowano o wstrzymaniu ofensywy na Niemcy. Gen. Gamelin zaproponował, aby planowaną ofensywę przesunąć o kilka dni. Francuski wojskowy wskazywał, że istnieje konieczność zgromadzenia większej ilości ciężkiej artylerii. Zapewnił, że siły francuskie będą gotowe do podjęcia ofensywy 21 września. Zaakceptowano tę propozycje.
Szef Sztabu Naczelnego Wodza gen. Wacław Stachiewicz wspomina: „W dn. 16 września szef francuskiej misji, gen. Faury oświadczył mi, że wysłał do swych władz raport, w którym stwierdził że sytuacja na froncie naszym ulega poprawie i że o ile będziemy mieli kilka dni czasu na przeprowadzenie wydanych zarządzeń to potrafimy się utrzymać w Małopolscy wschodniej i skupić tam znaczniejsze siły, co stworzy nam nowe możliwości działania. Równocześnie jednak podał mi do wiadomości, że otrzymał zawiadomienie, iż rozpoczęcie ofensywy na zachodzie ulegnie kilkudniowej zwłoce (na 20 dzień mobilizacji tj. 21 września) gdyż przygotowania nie zostały jeszcze zakończone.” (W. Stachiewicz, „Pisma. Tom II, Rok 1939”, Instytut Literacki Paryż 1979, s. 193.) A więc wbrew powszechnym opiniom Alianci poinformowali Polskę o podjętych decyzjach. Generał Stachiewicz ze swej strony nie miał wątpliwości, że polska obrona wytrwa do daty podanej przez francuskiego generała. Istniała nadal szansa na zwycięstwo w wojnie z Niemcami.
W Polsce wraz z trwaniem walk następował przełom moralny i opór tężał. Jednocześnie spadała intensywność działań Luftwaffe, która poniosła duże straty. Wyczerpywała się siła niemieckich jednostek pancernych. Niemcom kończyły się zapasy, np. benzyny i ropy. Niemieckie siły zbrojne były potężne, ale ich skuteczność bojowa nie przekraczała trzech miesięcy. Tymczasem po polskiej stronie ustępowała panika i zamieszanie z pierwszego tygodnia wojny. Na zapleczu frontu, na terenach wschodnich województw RP zaczęła funkcjonować administracja, uruchamiano ewakuowane fabryki zbrojeniowe, masy rezerwistów (ponad 500 tys.) trafiły do ośrodków odtwarzania i formowania jednostek wojskowych – po 14 września ilościowo siły znajdujące się na zapleczu frontu były większe od wojsk zaangażowanych bezpośrednio w działania wojenne na froncie. W drugim tygodniu wojny na terenach wschodnich RP wykonano gigantyczną pracę organizacyjną. W rękach polskich znajdowała się duża część terytorium państwa na którym były siły i środki do prowadzenia wojny W tym czasie ruszyło też zaopatrzenie w uzbrojenie i sprzęt z Zachodu. Jeszcze 4 września rząd Rumunii wyraził zgodę na transporty broni kierowane przez jej terytorium dla walczącej Polski. Dzień później taką samą decyzję podjął rząd Jugosławii, a następnie rząd Grecji. Do portów rumuńskich zmierzały statki wiozące z Anglii samoloty, a w Marsylii trwał załadunek czołgów, dział, samochodów i amunicji.
Zdradziecki Stalin.
W dniu 17 września 1939 sytuacja uległa jednak radykalnej zmianie. Do Hitlera dołączył Stalin i wojska sowieckie zalały wschodnie tereny Polski uniemożliwiając Polakom walkę z Niemcami. Odpowiedzialność za wybuch wojny i jej straszliwe w równej mierze spada na Hitlera i Stalina. Ale to Stalin podpisując pakt Ribbentrop-Mołotow umożliwił Hitlerowi napaść na Polskę, a następnie uderzając na walczącą z Niemcami Polskę zdecydował o jej klęsce czym przekreślił możliwość ofensywy wojsk francuskich planowanej na 21 września.
ZSRR postąpił zdradziecko bowiem złamał wszystkie umowy i porozumienia zawarte z Polską zaczynając od traktatu pokojowego w Rydze w 1921 r. na układzie nieagresji z 1932 r. kończąc. Związek Sowiecki zobowiązywał się do respektowania nienaruszalności polskiej granicy, miał nie zawierać sojuszy na szkodę Polski i wykluczał wojnę w relacjach z Rzeczpospolitą. Hitler przynajmniej wypowiedział deklarację o nieagresji nim na Polskę napadł, Stalin zachował się wyjątkowo zdradziecko.
Nie ustalimy, czy 21 września Polska doczekałby się ofensywy sojuszników na Zachodzie. Nie możemy jednak stwierdzić, że na pewno by jej nie było. Gdyby więc do ofensywy doszło, to klęska Niemiec byłaby natychmiastowa. Nie byłoby II wojny światowej i jej zbrodniczych skutków. Nie ulega też wątpliwości, że polska obrona trwałaby i byłaby skuteczna, gdyby interwencji sowieckiej nie było.
================================
Dziś 1 września, kolejna rocznica wybuchu II wojny światowej. Poświeciłem powyższy szkic polskiemu Naczelnemu Wodzowi. Napisałem bez ciemnych barw, starając się obiektywnie pokazać marszałka Edwarda Śmigłego-Rydza. Postać tragiczną, dowódcę obrony, która w 1939 r. nie mogła wygrać, oczernianemu przez wrogów Polski, wszelkiego rodzaju ich kolaborantów, ale też polskich przeciwników „sanacji” dla których ciągle partyjna zapiekłość nie pozwala uświadomić, że w trudnym i strasznym czasie „września 39” Marszałek Śmigły zrobił wszystko co należało i dobrze wykonał obowiązki Naczelnego Wodza. Nie wolno budować krytycznych ocen jego zachowań dziś, gdy wiadomo to wszystko, czego Śmigły w 1939 r. nie mógł wiedzieć. Czy potępiający Naczelnego Wodza sami byliby w stanie sprostać tamtej sytuacji mając do dyspozycji siły i możliwości jakiej miał marszałek Śmigły-Rydz?
Cześć i chwała marszałkowi Śmigłemu, obrońcy Polski.