Żadnej „wojny domowej” nie będzie, bo tego systemu aktywnie nikt bronić nie będzie.
Tak jak w końcówce lat 80 tych, jest on w stanie daleko posuniętego rozkładu. Nie ma szans na przetrwanie.
Jego już by dawno nie było, gdyby Polacy zamiast wychodzić na ulicę w związku z tym co rząd nawyrabia a to ACTA, a to Telewizja Trwam, a to praca do śmierci – wyszli wszyscy razem i zamiast sterczeć pod budynkami, do nich weszli i wykopali ten rząd, przyczynę wszelkich problemów, i jego szczekaczki przy okazji. Zrobili nowy tymczasowy i wybory na uczciwych zasadach, bez telewizyjnego zakłamania. Może nawet bez wchodzenia wystarczy ale choć z jednoznacznymi żądaniami natychmiastowego ustąpienia rządu i nowych wyborów..
We wszystkich demonstracjach od początku roku wyszło około 500 tys osób. Gdyby wyszli razem, w Warszawie, spokojne wystarczyłoby na szybką zmianę systemu w arabskim stylu. Ale pewnie nie wyjdą i wszystko dalej będzie gniło. Jednak te teraz prawie 100 tys w Warszawie, to wejście na kolejny, wyższy stopień na tych schodach do wolności.
Straszenie wojną z Rosją mainstream przerabiał ostatnio w styczniu 2011 roku. Tyle, że taka wojna już była. Nie trwała 5 dni, jak ta w Gruzji tylko kilka – kilkanaście godzin. O momentu ataku na terytorium będące pod polską jurysdykcją – samolot, przedstawicieli władz, głowę państwa. Do momentu rozmów Putina z Tuskiem, akceptacji przejęcia przez Rosję jurysdykcji nad miejscem wypadku, wrakiem samolotu. To była kapitulacja polskiego rządu i rozpoczął się okres rządu kolaboracyjnego. Takiego jak np.Vichy we Francji, w czasie II Wojny Światowej. Występującego w interesie agresora, przeciw własnemu społeczeństwu. Dowodów na to mamy co dzień mnóstwo, wystarczy spojrzeć w telewizor. Wojna z Rosją trwa – państwo i niewielka część społeczeństwa kolaboruje, część chowa głowę w piasek lub się waha, ta najlepsza cześć „wolni Polacy” walczy. Bywało już tak w naszej historii.
To jest i tak najbardziej dla Tuska pozytywny scenariusz. Bardziej gardłowy jest taki, że na molo w Sopocie podczas rozmowy z Putinem padło w momencie omawiania wizyt pytanie
A jeśli oni nie wrócą to co?
Nic.
Myślę że Putin nie zaatakowałby samolotu z władzami jednego z państw NATO i UE, gdyby nie miał pewności, że będzie kryty przez polskie władze. To go zabezpieczało całkowicie przed odpowiedzialnością. Miał co prawda wszelkie podstawy żeby to zakładać ale pewność, to brak ryzyka. Nikt nie będzie przecież Polakom pomagał, jak oni sami tego nie chcą. Każdy będzie udawał dla świętego spokoju, że nic się nie stało.
Jakby Polacy chcieli, to w takiej sytuacji nikt nie mógłby odmówić. Gdyby tak postąpiono, byłby to koniec NATO. No i ktoś musiał doprowadzić do tego, że nie było ważnych „swoich” w samolocie który spadł i pismaków. Dla tych ostatnich był to idealny czas na zrobienie wywiadów, a mieli tam zebraną całą elitę. Na pewno się o to starali.
Lech był głównym celem tego ataku. „Mały Kaczor” po Tbilisi przerósł brata w skali międzynarodowej. Tam Jarosław był tylko bratem Lecha. Lech miał za sobą prezydenta Gruzji, który poszedłby za nim jak w dym. W czasie lotu na pogrzeb dosłownie to zrobił. Miał poparcie innych wschodnioeuropejskich prezydentów. Był naturalnym liderem kształtującej się koalicji. Liderem, który wygrał z Putinem. Ta koalicja scementowałaby wschodnią Europę i nie tylko. To byłby koniec rosyjskiego dzielenia i rządzenia w tym regionie. To było ogromne zagrożenie dla interesów kremlowskiej mafii. Innym siłom, może poza USA czy Chinami, też to nie pasowało.
Ten zamach zatomizował ponownie wschodnioeuropejskie państwa, zastraszył przywódców. To był jego główny cel. Działanie „naszych” władz było nie tylko kapitulacją kraju, pozbawiło nas też jedynych realnych sojuszników.
Co do „mowy nienawiści” i takich tam, to w tej notce jest jej tyle, co w przeciętnym akcie oskarżenia. Natomiast dotychczasowy sposób prowadzenia śledztwa smoleńskiego, informowania opinii publicznej o tym temacie, daje podstawę do absolutnie wszelkich podejrzeń wobec władz RP.
Ponad rok temu nie pewności że to był zamach, więc moje podejście do sprawy „wojny”, było łagodniejsze:
http://niepoprawni.pl/blog/2334/tusk-i-wojna
"Czlonek Konfederacji Rzeczpospolitej Blogerów i Komentatorów............................. "My wybory wygralismy dzieki niekontrolowanemu internetowi i Facebookowi" V. Orban............. Jakosc polityki = jakosc zycia"