„Jaruzelski to tylko małe piwo w porównaniu z Jarosławem Kaczyńskim. A stan wojenny w odróżnieniu od dzisiejszej „nocy pisowskiej” można nazwać czasem poszanowania wolności obywatelskich i rządów prawa.”
Tak najwyraźniej uważają niektórzy uczestnicy kolejnego „kodowanego” protestu.
Co, nie wierzycie?
To posłuchajcie tej wypowiedzi:
/
https://
/
To nie jest wpadka „pana dziennikarza” Pawła Deresza, spowodowana podskakiwaniem na świeżym powietrzu, co zdaje się jest stałym elementem „kodowych” protestów.
Deresz „stawia kropkę nad i” w wywiadzie dla Super Ekspresu:
/
„Super Express”: – Demonstrował pan z KOD w sprawie mediów publicznych.
Paweł Deresz: – Jestem zwolennikiem KOD. Uważam, że te demonstracje będą coraz liczniejsze i władza będzie musiała się z nimi liczyć….
– I powiedział pan na nich: „Nie tak dawno obchodziłem 50-lecie pracy w dziennikarstwie, ale takiej bezczelności i bezprawia nie widziałem”. Czy to nie przesada?
– Dokładnie tak powiedziałem. A pan uważa, że przesada?
– Nie pracowałem 50 lat w dziennikarstwie, ale uważam, że jeżeli weźmiemy pod uwagę 50 lat, to więcej niż przesada.
– I ma pan prawo do swojego zdania. Ja uważam, że nie przesadziłem.
– Naprawdę to dziś jest „największa bezczelność i bezprawie” w ciągu 50 lat?
– Nigdy nie było tak, żeby zmiany odbywały się nocą, nigdy z pominięciem konstytucji. Nigdy nie uważano, że Trybunał trzeba zlikwidować. Nigdy nie zwalniano dziennikarzy z dnia na dzień.
– Przecież choćby stan wojenny wprowadzano nocą. Zdaniem sądu z pogwałceniem konstytucji PRL. Za czasów Jaruzelskiego dziennikarzy wyrzucano z pracy, sadzano do więzienia za wolność słowa…
– Zgoda, to było łamanie konstytucji, ale dlaczego naśladować złe wzorce? Nie lepiej naśladować dobre i demokratyczne? Trzeba szanować zawód dziennikarza jako kształtującego opinię publiczną. Bez tego społeczeństwo nie będzie ich poważać.
– Mówię o przesadzie w porównywaniu z represjami w PRL i ustawą medialną PiS.
– Moim zdaniem przesady tu nie ma. Nawet jeżeli czystkę dziennikarską w PRL przeprowadzano, to robiono ją z poszanowaniem prawa i zasad.
– Jak to?
– Pamiętam czystkę z lat 80., w stanie wojennym. Były komisje weryfikacyjne i one jednak rozmawiały z dziennikarzami. Część dziennikarzy zwolniono. Ale teraz zwalnia się wszystkich, a później ewentualnie będzie się przyjmowało.
– Te 50 lat, które pan wspomniał, obejmuje także antysemickie czystki władz PRL w 1968 roku. Także w mediach. Naprawdę to co teraz jest gorsze?
– A nie powinno teraz być lepiej, a nie gorzej niż wtedy?
– Powinno, ale to pan mówi, że teraz jest „większa bezczelność i bezprawie” niż podczas marcowych czystek w 1968!
– Ja nie twierdzę, że te czystki nie były obrzydliwe. Tak samo jak w 1982 roku. Wtedy przynajmniej zachowywano pozory weryfikacji, a teraz nie ma już nawet pozorów.
– Przecież wtedy wyrzucano ludzi, był zakaz pisania, zmuszano ludzi do emigracji itd. Teraz są prywatne media…
– A skąd pan wie, że one ich przyjmą?
– Nie wiem, ale jest dokąd pójść. I jeżeli nie przyjmą, to nie ze strachu przed władzą. To istotna różnica.
– Wiem z doświadczenia, że jeżeli mam pełną redakcję, to raczej kogoś nie przyjmę. W redakcji szanuje się własne pióra, a nie obcych, nawet jeżeli ich wyrzucono. Mówi pan o emigracji… wielu z tych ludzi też zostanie bez środków do życia, część może pojedzie na emigrację. (…)
– Protestuje pan w obronie dziennikarzy tracących pracę w mediach publicznych…
– Tak. Porównując wydarzenia z lat 60. i 80., to tamte miały miejsce w systemie totalitarnym. Obecne dzieją się w demokracji. I od demokracji powinno się wymagać więcej.
– Demonstrował pan w stanie wojennym, gdy wyrzucano solidarnościowców?
– Nie protestowałem, pracowałem za granicą jako korespondent.
– W 1968 roku, kiedy wyrzucano Żydów z mediów, był pan w Polsce. Protestował pan?
– Wtedy dopiero zaczynałem pracę. Byłem młodym człowiekiem… Miałem nieco ponad 20 lat…
– Tyle co protestujący studenci. Czy jednak była obawa, że w przeciwieństwie do dzisiejszych „bardziej bezprawnych” czasów jednak posadzą lub zwolnią?
– Rzeczywiście, byłem wówczas szczęśliwy, że wygrałem dziennikarski konkurs i mogę uprawiać zawód moich marzeń. Wie pan, ale wobec mnie bywają różne zarzuty. Są i głosy, że zarobiłem na śmierci żony w Smoleńsku kilka milionów…
– Tego nie cytuję…
– Wiem, i generalnie na to pluję, każdy dostał 250 tys. zł odszkodowania. Zarzucają mi też, że donosiłem. To proszę mi pokazać, że donosiłem! W oficjalnym dokumencie IPN stwierdza, że jest to czysta bzdura. Niestety wielu ludzi protestuje przeciwko wszystkiemu. To są nieudacznicy, którym się w życiu nie udało. Zazdroszczą innym, tak jak mnie. Zazdroszczą mi ładnego domu, dobrej emerytury po 50 latach pracy. Tego, że mogłem pracować w zawodzie, który lubiłem. Zwykła zazdrość ludzi, którym się w życiu nie powiodło.
http://www.se.pl/wiadomosci/opinie/pawel-deresz-czystki-w-marcu-1968-i-1982-tez-byly-obrzydliwe-ale-zachowywano-pozory_761011.html
.
Deresz kłamie, po raz kolejny w życiu, że w IPN nie ma nic na jego temat. Otóż ma, i to sporo.
http://niezalezna.pl/40093-tylko-u-nas-deresz-w-aktach-ipn-szczegolowa-biografia
.
A 26 stycznia 2011 roku na portalu NIEPOPRAWNI.PL można było przeczytać:
Warto zajrzeć do dzisiejszej Gazety Polskiej, tam jest szerzej opisany szubrawiec RP. „..Paweł Deresz został zarejestrowany jako kontakt operacyjny SB. W PRL był korespondentem polskiej prasy w Czechosłowacji, sprawował istotne funkcje w aparacie PZPR. Zgodnie z linią partyjną komentował inwazję na Czechosłowację w 1968r., a jako dziennikarz „Kuriera Polskiego” chciał wejść do Wydziału Propagandy Prasy i Wydawnictw KC PZPR. Po 1989 r. był w gronie stałych współpracowników miesięcznika „Przegląd Międzynarodowy” założonego przez WSI. ..”
Dawni współpracownicy z „Kuriera Polskiego” mówią, że Deresz był „gumowym uchem”, „hiperdonosicielem”, każdy stronił od jego towarzystwa, bo nikt mu nie ufał!
W 2002r. rządowym BMW uderzył w samochód, w którym jechała trójka studentów i uciekł z miejsca przestępstwa. Na szczęście studentom udało się dogonić pirata drogowego, którym okazał się Deresz!! Nie miał nawet ważnego OC! Policja stwierdziła winę Deresza. Jednak ten migał się od obecności na sprawach sądowych, kłamiąc, że jest poza granicami kraju. Jak się okazało był w Polsce…
http://niepoprawni.pl/blog/1278/pawel-deresz-zawod-donosiciel-sb
Ten nestor „dziennikarstwa” przez 50 lat uprawiania zawodu (zarówno Marzec’68, Radom’75 jak i stan wojenny 1981 nie przerwały jego kariery) pozostawał w związkach tak z zarządzającą z nadania Kremla Polską PZPR jak i z komuszymi służbami specjalnymi. Nic dziwnego, ze stan wojenny uważa za zjawisko o wiele bardziej pozytywne od próby reformowania państwa. Tymczasem kretyni z KOD paradują z takimi hasłami:
/
Tak mści się praktyczne wycofanie najnowszej historii ze szkół.
Czy zamiast podręczników miała być „gazeta wyborcza” i Gross?
Oraz Michnik wraz z Dereszem w roli mentorów.
11.01 2016