Niedawno Czarna Limuzyna zamieścił na swoim blogu film „Był taki ktoś” Aliny Czerniakowskiej z 2006 r. o Wojciechu Ziembińskim. Jakże się zdziwiłam, gdy zobaczyłam, że dzisiaj TVP Historia wyemitowała właśnie ten film. Głównym wątkiem jest ostatni wywiad z tym nietuzinkowym patriotą. Na ekranie widać schorowanego człowieka, który gdy mówi o Polsce, o swojej walce ożywia się, często łamie mu się głos i bije od niego jakiś niemal nieuchwytny blask polskości. Gdy obserwowałam jego entuzjazm i autentyczną miłość do Ojczyzny z trudem tłumiłam złość na Komorowskiego za wypowiedziane w 1982 r. słowa o tym człowieku – „on lubi się bawić w konspirację”. Ładna zabawa! Chyba, ze chodzi o szczególną zabawę w kotka i myszkę. Działalność, aresztowanie, zwolnienie z aresztu, działanie, […]
Niedawno Czarna Limuzyna zamieścił na swoim blogu film „Był taki ktoś” Aliny Czerniakowskiej z 2006 r. o Wojciechu Ziembińskim.
Jakże się zdziwiłam, gdy zobaczyłam, że dzisiaj TVP Historia wyemitowała właśnie ten film.
Głównym wątkiem jest ostatni wywiad z tym nietuzinkowym patriotą. Na ekranie widać schorowanego człowieka, który gdy mówi o Polsce, o swojej walce ożywia się, często łamie mu się głos i bije od niego jakiś niemal nieuchwytny blask polskości.
Gdy obserwowałam jego entuzjazm i autentyczną miłość do Ojczyzny z trudem tłumiłam złość na Komorowskiego za wypowiedziane w 1982 r. słowa o tym człowieku – „on lubi się bawić w konspirację”. Ładna zabawa! Chyba, ze chodzi o szczególną zabawę w kotka i myszkę. Działalność, aresztowanie, zwolnienie z aresztu, działanie, aresztowanie… itd. „bawił” się tak, by dać innym przykład, że można walczyć i nie wolno się bać. Należał do tych, którzy „dumni byli i dumy innych uczyli tak, by Polska nie zginęła.”
Wyliczę niektóre jego dokonania, by można było zrozumieć jakiego formatu był to człowiek. Dzięki niemu w wielu miejscach warszawy są tablice pamięci o polskich patriotach, walczył o przywrócenia należytej rangi 11 listopadowi, za co zresztą był aresztowany, ale niezłomnie po wyjściu znowu wrócił pod Grób Nieznanego Żołnierz, by po roku znowu czcić Święto Niepodległości. Z jego inicjatywy przywrócono skazane przez komunistów na niepamięć nazwy pól bitewnych na filarach tego Grobu. To on organizował rocznice śmierci Józefa Piłsudskiego, którym Ziembiński był zafascynowany do tego stopnia, że podobno znajomi nazywali go Kasztanką. Ku pokrzepieniu ducha w narodzie był współorganizatorem Mszy św. za Ojczyznę.
Prowadził przez lata aktywną działalność na rzecz upamiętnienia ofiar zbrodni sowieckich i komunistycznych. Pomnik Poległych i Pomordowanych na Wschodzie powstał dzięki jego staraniom i był zwieńczeniem jego działalności. Jeden krzyż na tym pomniku poświęcony jest ks. Niedzielakowi, o którym mówiło się, że to ostatnia ofiara Katynia. Po 10 kwietnia chyba już nie?
Z tym księdzem łączyła pana Wojciecha przyjaźń i wspólne dzieło – Sanktuarium Poległych na Wschodzie – dzięki nim wmurowano w ścianę świątyni pomnik – krzyż i blisko 1000 tabliczek ku czci ofiar zbrodni katyńskiej, pamiątkowe tablice poświęcone dowódcom Armii Krajowej na Kresach Wschodnich, a w głównym ołtarzu kościoła umieszczono replikę obrazu Matki Bożej Kozielskiej.
Za życia jego działalność nie została w żaden sposób nagrodzona, a „Bolek” chciał się nawet w ostatniej chwili wykręcić z odsłonięcia Pomnika Poległych i Pomordowanych na Wschodzie z obawy przed „przyjaciółmi”. Na szczęście prezydent Lech Kaczyński nie zapomniał o "najwierniejszym synu Polski" (tak przedstawił go Janowi Pawłowi II kardynał Stefan Wyszyński) w 2006 r. pośmiertnie odznaczył go Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski.
"(…) Gdy wielu milczało, Wojciech Ziembiński miał odwagę mówić swoje 'non possumus’ (…). Trzecia Rzeczpospolita nie ofiarowała swojemu synowi ani senatorskiego fotela, ani ministerialnego stanowiska, a On sam o udział we władzy nie zabiegał. Jego radykalizm był dla wielu nie po drodze (…)"
(Ks. bp Sławoj Leszek Głódź).