Kolejna relacja z procesu Wojciecha Sumlińskiego, autora książki „Z mocy bezprawia”
Przedstawiam Państwu kolejną relację z procesu, w którym Prokuratura, powołując się na art.230 par.1 kodeksu karnego, oskarża dziennikarza śledczego Wojciecha Sumlińskiego oraz byłego pracownika kontrwywiadu PRL, Aleksandra L., o rzekomą płatną protekcję podczas procesu weryfikacji żołnierzy WSI, prowadzonym przez komisję pod przewodnictwem Antoniego Macierewicza w czasie likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych.
Rozprawie przewodniczył sędzia Stanisław Zdun, prokuraturę reprezentował prokurator Robert Majewski, oskarżonego Aleksandra L. aplikant adwokacki Sandra Orzechowska, a Wojciecha Sumlińskiego adwokat Waldemar Puławski. Rozprawa była rejestrowana za pomocą trzech kamer, za zgodą wszystkich stron, przez KSD (Katolickie Stowarzyszenie Dziennikarzy), niepoprawneradio.pl oraz Solidarni2010. Na sali było obecnych ok. 10 osób publiczności.
Na początku rozprawy Sąd nie uwzględnił wniosku złożonego na poprzedniej rozprawie przez Prokuraturę, aby rozprawa ta była rejestrowana przez Sąd, bowiem w Sądzie Rejonowym Warszawa Wola brak jest możliwości technicznych do takiej rejestracji, a Sądowi z urzędu wiadomo jest, że w Sądzie Okręgowym w Warszawie są znaczące braki lokalowe, które również uniemożliwiają tego typu rejestrację przez organy Sądowe. Prokurator, po tym oświadczeniu Przewodniczącego, zwrócił się jednak do Sądu z wnioskiem o pisemną informację z Sądu Okręgowego w tej kwestii, bowiem według jego informacji, takie możliwości istnieją. Następnie Przewodniczący zezwolił prokuratorowi Robertowi Majewskiemu na zadawanie pytań świadkowi Leszkowi Pietrzakowi.
Pierwsze pytanie prokuratora Majewskiego dotyczyło zadań, które zostały postawione przed komisją weryfikacyjną WSI. Odpowiadając na nie, świadek Leszek Pietrzak stwierdził, że zadania komisji wynikały z ustawy ( o likwidacji WSI – przyp.autora) i było to przede wszystkim zweryfikowanie oświadczeń weryfikacyjnych, złożonych na mocy tejże ustawy przez byłych żołnierzy WSI oraz zebranie wiedzy na temat udziału żołnierzy WSI w przestępstwach, jakich mogli się dopuścić w czasie pełnienia służby – na tej podstawie były kierowane doniesienia do jednostek prokuratury wojskowej, które dotyczyły samych przestępstw, jaki i osób, które mogły brać udział w tych przestępstwach. Prokurator dopytywał świadka, czy to były główne zadania komisji weryfikacyjnej, na co świadek odpowiedział, że główne; prezyzując swoją odpowiedź dodał, że te dwa główne zadania miały pewien wspólny zakres, zazębiały się.
W swoim kolejnym pytaniu prokurator poprosił świadka, aby opisał tryb procedowania przed komisją weryfikacyjną. Leszek Pietrzak odpowiedział, że tryb został określony w ustawie rozwiązującej WSI, rozporządzeniach Prezesa Rady Ministrów oraz w zarządzeniach szefa komisji weryfikacyjnej – te dokumenty są dostępne i można się z nimi zapoznać, natomiast całość dokumentacji działalności komisji weryfikacyjnej została w dn.30.06.2008 r. przejęta przez SKW. Prokurator uznał, że ta odpowiedź go nie satysfakcjonuje i ponownie zapytał świadka, jaka była procedura postępowania przed komisją weryfikacyjną. Świadek odpowiedział, że ponieważ nie ma tych dokumentów przed sobą, jak również mówienie o zarządzeniach szefa komisji weryfikacyjnej wymagałoby zwolnienia go z tajemnicy państwowej, nie może szczegółowo odpowiedzieć na to pytanie.
Prokurator zapytał następnie świadka, w jakim okresie pracował w komisji weryfikacyjnej WSI. Leszek Pietrzak odparł, że ponieważ nie może korzystać ze swoich notatek, trudno mu precyzyjnie odpowiedzieć na to pytanie – powołany na członka komisji weryfikacyjnej został na podstawie rozporządzenia Prezesa Rady Ministrów, przy czym były dwa takie rozporządzenia, bowiem w pierwszej wersji zostało źle zapisane jego nazwisko. Dodał, że faktycznie swoją działalność w komisji weryfikacyjnej rozpoczął z końcem sierpnia 2006 r. i z kilkoma przerwami uczestniczył w pracach komisji do czerwca 2008 r. – jedna z przerw miała miejsce w okresie listopad/grudzień 2007 r., a druga na przełomie luty/marzec 2007 r.
Kolejne pytanie prokuratora dotyczyło zadań, jakie zostały postawione świadkowi podczas prac komisji weryfikacyjnej. W odpowiedzi Leszek Pietrzak stwierdził, że zadania mu postawione wynikały z ustawy, ale podczas bieżących prac komisji jej szef zlecał mu także inne, określone zadania, których nie może jednak szerzej naświetlić, z uwagi na tajemnicę państwową. Dodał, że był również członkiem zespołu roboczego komisji, prowadzonym przez sędziego Bogusława Nizieńskiego i często protokółował posiedzenia tego zespołu.
Następnie prokurator zapytał świadka, czy brał udział w weryfikacji żołnierzy WSI oraz badaniu przestępstw przez nich popełnionych. Leszek Pietrzak odpowiedział, że w różnych okresach jego pracy w komisji różnie to wyglądało – zazwyczaj nie łączył tych dwóch zadań, a w okresie od maja do jesieni 2007 r. był wyłączony z procesu weryfikacji oświadczeń, ponieważ zajmował się w tym czasie studiowaniem archiwalnych materiałów WSI i ich analizą. Dodał jeszcze, że od listopada 2007 r. do maja 2008 r. komisja weryfikacyjna nie mogła prowadzić kontynuować weryfikacji oświadczeń byłych żołnierzy WSI, albowiem zamknięto kancelarię tajną obsługującą komisję a także brak było dostępu do systemu tempestowego przetwarzającego informacje niejawne. Prace komisji zostały wznowione w maju 2008 r., ale świadek już w nich nie uczestniczył.
Prokurator uznał, że nie uzyskał odpowiedzi świadka na swoje pytanie – Leszek Pietrzak odpowiedział, że uczestniczył w procesie weryfikacji, ale nie pamięta imiennie żadnej ze spraw, bo oświadczenia weryfikacyjne złożyło ok.2500 osób i nie jest w stanie sobie przypomnieć, w weryfikacji ilu osób brał udział, ale można to sprawdzić w dokumentacji komisji. Prokurator, jak również sędzia, dopytywali świadka, jaki to mógł być rząd wielkości – Leszek Pietrzak odparł, że było to kilkadziesiąt spraw, przy czym ich zdecydowana większość przypadła na jesień 2006 r., ponieważ później zajmował się innymi sprawami, ze względu na swoje kwalifikacje i doświadczenie.
Prokurator zapytał świadka, czy potrafi podać ilość badanych przestępstw popełnionych przez żołnierzy WSI, czyli drugie główne zadanie komisji – Leszek Pietrzak powiedział, że było to kilkaset spraw, z reguły o najwyższym stopniu skomplikowania i odesłał prokuratora do karty kontowej kancelarii tajnej, na której są wyszczególnione poszczególne jednostki archiwalne, z jakimi się zapoznawał. W dn.30.06.2008 r. świadek otrzymał zaświadczenie z tej kancelarii, że rozliczył się z wszystkich pobranych tam materiałów.
Po tej wypowiedzi świadka, Sąd, na wniosek Wojciecha Sumlińskiego, zarządził 10 minut przerwy.
Po przerwie prokurator zapytał Leszka Pietrzaka, czy te kilkaset badanych przez niego spraw było związanych z zadaniami postawionymi przed komisją weryfikacyjną, na co świadek odpowiedział, że on skupiał się przede wszystkim na diagnozowaniu mechanizmów przestępczych żołnierzy WSI, co nie byłoby możliwe bez studiowania tych spraw. Prokurator dopytywał, czy było to związane z procedurą weryfikacyjną, czy też było to odrębne zadanie, postawione świadkowi – w odpowiedzi usłyszał, że często było to odrębne zadanie. Sąd zadał w tym momencie pytanie, czy było to weryfikowanie, czy też szukanie przestępstw – świadek odparł, że był to obszar, który wymagał dużej wiedzy teoretycznej, a on właśnie zajmował się diagnozowaniem obszarów, w których przestępstwa występowały.
Prokurator zapytał następnie świadka, jakie były zasady procedowania komisji weryfikacyjnej – Leszek Pietrzak odpwiedział, że już na to pytanie odpowiadał, bo zasady te regulowała ustawa. Sąd zapytał, jak wyglądała wobec tego praktyka – świadek powiedział, że nie może udzielić odpowiedzi na to pytanie ze względu na obowiązującą go tajemnicę państwową. Prokurator zapytał, czy procedura ta była ściśle tajna, a jeśli tak, to niech świadek przywoła dokument, który to określał – Leszek Pietrzak ponownie powołał się na tajemnicę państwową, mówiąc, że nie może mówić o zarządzeniach szefa komisji weryfikacyjnej, bowiem jego zdaniem, wchodzą one w zakres informacji niejawnych. Prokurator dopytywał się, jakie to są dokumenty, jaką posiadają klauzulę – świadek odpowiedział, że część zarządzeń była objęta klauzulą, ale nie pamięta, czy była to klauzula "poufne" czy też "ściśle tajne", bo nie ma dostępu do tych dokumentów. Dodał jeszcze, że od tamtej pory minęło pięć lat, zapoznawał się w tamtym czasie z kilkoma tysiącami dokumentów i trudno mu jest w związku z tym precyzyjnie odpowiedzieć na pytanie prokuratora.
Prokurator zadał wobec tego pytanie, co to jest oświadczenie weryfikacyjne. Leszek Pietrzak stwierdził, że jego wzór jest określony w ustawie i trudno mu jest w tej chwili powiedzieć, ile ma stron i jak brzmią w nim pytania. Przewodniczący zapytał, jakie znaczenie prawne miał ten dokument – świadek odpowiedział, że był podstawą do weryfikowania danego żołnierza WSI. Prokurator zapytał, czy złożenie oświadczenia weryfikacyjnego oznaczało rozpoczęcie procedury weryfikacyjnej – Leszek Pietrzak odpowiedział, że formalnie tak. Prokurator powiedział, że w takim razie nie jest to kwestia niejawna i świadek może o tym mówić – świadek odparł, że składanie oświadczenia nie było obowiązkiem żołnierzy WSI, aczkolwiek był to istotny dokument w aspekcie pracy w nowych służbach, ponieważ szefowie SKW i SWW mieli obowiązek się z nim zapoznać, ale nie warunkowało to pracy w nowych służbach.
Przewodniczący poprosił w tym momencie prokuratora, aby przeszedł do sedna swoich pytań, ponieważ omawianie sposobu pracy komisji weryfikacyjnej jest to wątkiem pobocznym – prokurator odpowiedział, że chce wyjaśnić, z jakich powodów Leszek Pietrzak spotykał się z płk.Leszkiem Tobiaszem.
Na to zabrał głos obrońca Wojciecha Sumliśkiego, Waldemar Puławski, który powiedział, że po konsultacji ze swoim klientem, uznał, że nie będzie wnosił o uchylanie niektórych pytań prokuratora i oczekuje od prokuratora wzajemności w tej kwestii. Prokurator, odnosząc się do wystąpienia obrońcy Wojciecha Sumlińskiego, powiedział, oświadczył, że nie będzie wnosił o uchylenie pytań, jeśli będą one miały sens.
Przewodniczący składu sędziowskiego, zamykając tę kwestię, powiedział, że jak rozumie, pytania prokuratora zmierzają do tego, aby się dowiedzieć, jaki charakter miały spotkania pomiędzy świadkiem i płk.Tobiaszem oraz jakie umocowanie miały tego typu spotkania – i zezwolił prokuratorowi na dalsze zadawanie pytań.
W swoim kolejnym pytaniu prokurator chciał się dowiedzieć od świadka, jakie były zasady pracy członka komisji weryfikacyjnej i czy świadek je zna. Leszek Pietrzak odparł, że nie ma obowiązku w tej chwili zdawać egzaminu ze znajomości tych zasad i procedur, tym bardziej, że od jego pracy w komisji weryfikacyjnej minęło już pięć lat. Prokurator zapytał, co w takim razie należało, w ramach procedury, zrobić ze złożonym oświadczeniem weryfikacyjnym, na co świadek odpowiedział, że czynności te określała ustawa. Sąd zapytał, czy świadek pamięta te czynności – Leszek Pietrzak odparł, że jedną z nich było przesłuchanie żołnierza WSI, który złożył takie oświadczenie. Sąd zapytał, co się działo po wpłynięciu oświadczenia do komisji weryfikacyjnej – świadek odpowiedział, że część czynności było prowadzonych przez kancelarię tajną i sekretariat, a inne polegały na studiowaniu materiałów archiwalnych dotyczących danego żołnierza WSI, również personalnych, ale ze względu na tajemnicę państwową, nie może powiedzieć, z czego dokładnie składały się takie akta.
Prokurator zapytał, w jaki sposób były dokumentowane czynności w procesie weryfikacyjnym – uzyskał od świadka odpowiedź, że każde przesłuchanie żołnierza WSI przed komisją było protokółowane, ale ze względu na tajemnicę państwową, świadek nie może na to pytanie udzielić wyczerpującej odpowiedzi, natomiast istnieje możliwość zwrócenia się do SKW o wypożyczenie tego typu dokumentacji. Prokurator dopytywał świadka, czy wszystkie czynności, również zapoznawanie się z aktami personalnymi, były dokumentowane i czy istniała możliwość, że jakieś czynności nie były dokumentowane – Leszek Pietrzak odpowiedział, że wszystkie tego typu czynności były dokumentowane.
Prokurator chciał się następnie dowiedzieć, w jaki sposób kończyła się procedura weryfikacyjna – świadek odpowiedział, że jeśli chodzi o jego pracę w zespole roboczym, to zazwyczaj był upoważniony do protokółowania wysłuchań, które się przed nim odbywały. Prokurator zapytał, czy świadek wiedział, że płk.Tobiasz był uczestnikiem postępowania weryfikacyjnego – Leszek Pietrzak odparł, że nazwisko Tobiasz występowało kilkukrotnie, bowiem było kilka osób, które miały to nazwisko, pracujących w służbach, ale o ile mu wiadomo, płk.Leszek Tobiasz nie był weryfikowany. Prokurator zapytał, czy płk.Leszek Tobiasz złożył w takim razie oświadczenie weryfikacyjne – Leszek Pietrzak powiedział, że nie pamięta, bo było kilka osób o tym nazwisku.
Kolejne pytanie prokuratora dotyczyło ilości spotkań, do których doszło pomiędzy świadkiem a płk.Tobiaszem. Leszek Pietrzak stwierdził, że nie jest w stanie, ze względu na upływ czasu, precyzyjnie określić tej ilości. Prokurator zapytał, czy świadek może podać przybliżoną liczbę – w odpowiedzi usłyszał, że takich spotkań było kilka. Następnie prokurator poprosił świadka, aby opisał przebieg tych spotkań z płk.Tobiaszem, które pamięta. Leszek Pietrzak odpowiedział, że ze względu na upływ czasu nie potrafi dokładnie ich opisać – w każdym razie uczestniczyli w nich tylko on i płk.Tobiasz, najczęściej miały miejsce późnym popołudniem lub wieczorem i nie zapisały się w jakiś wyjątkowy sposób w jego pamięci. W odpowiedzi na pytanie prokuratora o miejsca tych spotkań, Leszek Pietrzak odparł, że jedno z nich odbyło się w kawiarni w hotelu Marriott, a innych miejsc nie pamięta.
Prokurator zapytał, czy świadek pamięta treść rozmów z płk.Tobiaszem. Leszek Pietrzak stwierdził, że może powiedzieć tylko o pewnym kontekście rozmów z płk.Tobiaszem, o swoich założeniach, które mu przyświecały, kiedy się z nim spotykał – ale nie jest w stanie odtworzyć szczegółów i może jedynie powiedzieć, że miały one z jego strony charakter operacyjny. Leszek Pietrzak dodał, że nie traktował swojej pracy w komisji weryfikacyjnej na zasadzie kodeksu pracy, a raczej jako misję i korzystał przy tym z doświadczeń sejmowych komisji śledczych. Aby to zobrazować, przywołał przykład dr Jana Kulczyka, z kŧórym członkowie sejmowej komisji śledczej spotykali się wcześniej, zanim został formalnie przed tą komisją przesłuchany, by namówić go właśnie do złożenia wyjaśnień przed tą komisją. Leszek Pietrzak zapytał retorycznie – czy członkowie sejmowej komisji śledczej działali wobec tego w zamiarze popełnienia przestępstwa? Zdaniem Leszka Pietrzaka, nie, a ich działania zmierzały do odkrycia zjawisk korupcyjnych, trawiących państwo. Dodał, że dokładnie w taki sam sposób podchodził do swoich spotkań z płk.Tobiaszem, bo liczył, że będzie mógł uzyskać od niego informacje, które pomogą w pracach komisji weryfikacyjnej.
Po tej wypowiedzi świadka, prokurator zadał pytanie, czy dokumentował on w jakiś sposób swoje spotkania z płk.Tobiaszem, a Przewodniczący składu sędziowskiego dodatkowo zapytał, czy w takim razie te spotkania miały charakter nieformalny oraz czy przepisy przewidywały takie działania, czy też nie. Leszek Pietrzak odpowiedział, że jego spotkania z płk.Tobiaszem miały charakter nieoficjalny, ale odbywał je dla dobra działań komisji weryfikacyjnej. O spotkaniach tych poinformował szefa komisji weryfikacyjnej, Antoniego Macierewicza, ale nie pamięta, w jakich stało się to okolicznościach. Na kolejne pytanie prokuratora, czy sporządził jakiś dokument na temat swoich spotkań z płk.Tobiaszem, Leszek Pietrzak odparł, że nie pamięta. Prokurator dopytywał, czy świadek powinien sporządzić taką dokumentację – Leszek Pietrzak odpowiedział, że nie pamięta, bowiem w tamtym czasie sporządził kilkaset różnego rodzaju dokumentów. Sąd również chciał uściślić, czy świadek powinien pisemnie dokumentować tego typu spotkania – Leszek Pietrzak odparł, że jeśli przewodniczący komisji zlecił mu przygotowanie takiego dokumentu, to pewnie go sporządził, ale tego nie pamięta.
Prokurator zapytał, czy ktoś poza szefem komisji weryfikacyjnej wiedział o tych spotkaniach i co usłyszał od niego po przekazaniu mu tej informacji – świadek odpowiedział, że nie jest sobie w stanie przypomnieć, czy kogoś jeszcze o tych spotkaniach informował i nie pamięta, co odpowiedział mu szef komisji, bowiem odbył z nim kilka tysięcy rozmów.
Na tym prokurator zakończył zadawanie pytań świadkowi Leszkowi Pietrzakowi, oświadczając, że przed odczytaniem zeznań z postępowania przygotowawczego, nie ma do niego więcej pytań. Sąd udzielił głosu Wojciechowi Sumlińskiemu i zezwolił mu na zadawanie pytań świadkowi.
Pierwsze pytanie Wojciecha Sumlińskiego brzmiało "kto był inspiratorem spotkań świadka z Leszkiem Tobiaszem", na co świadek odpowiedział, że był nim płk.Tobiasz. Kolejne pytanie dziennikarza, w którym chciał doprecyzować kwestię inspiracji, zostało przerwane przez prokuratora, ale Sąd zezwolił jednak Wojciechowi Sumlińskiemu na jego zadanie – czy świadkowi coś wiadomo, aby inspiratorem tych spotkań był Wojciech Sumliński? Leszek Pietrzak odpowiedział, że nic mu o tym nie wiadomo, a jego spotkania z płk.Tobiaszem zawsze miały charakter dwustronny, nikt inny w nich nie uczestniczył, ani Wojciech Sumliński, ani Aleksander L.
Po tej odpowiedzi świadka Wojciech Sumliński poprosił Sąd, że chciałby złożyć oświadczenie, na co Przewodniczący składu sędziowskiego zezwolił.
Wojciech Sumliński zaczął od stwierdzenia, że nie przerywał pytań prokuratora do świadka, choć nawet Sąd zwrócił prokuratorowi uwagę, aby nie zajmował się wątkami pobocznymi. Pytanie, które skierował do świadka w sprawie inspiracji spotkań Leszka Pietrzaka z płk.Leszkiem Tobiaszem, miało na celu uzyskanie konkretnej odpowiedzi i ta odpowiedź padła, że odbyło się to bez jakiegokolwiek jego udziału – a dotyczy to sedna sprawy, choć prokurator od razu przerwał, twierdząc, że to pytanie jest nie na temat. Dziennikarz poprosił Sąd, aby nie pozwolił prokuratorowi na przerywanie pytań, które będzie miał zamiar zadać świadkowi, a które to pytania będą wstępem do innych pytań, mających zasadnicze znaczenie dla sprawy. Wojciech Sumliński dodał, że jeśli będzie pytał świadka o jego wiedzę na temat przestępstw, jakie popełnił płk.Tobiasz, to posługując się przykładem – jeśli prokurator szuka gwałciciela lub złodzieja, to pierwsze, co robi, to sprawdza, to rejestry gwałcicieli czy złodziei, ponieważ praktyka pokazuje, że jeśli ktoś raz popełnił przestępstwo, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że mógł je popełnić ponownie, a on będzie chciał wykazać, że płk.Tobiasz wielokrotnie kłamliwie oskarżał inne osoby o popełnienie przestępstw, których nigdy nie było. Zdaniem Wojciecha Sumlińskiego, płk.Tobiasz był wysokim oficerem organizacji, która z fałszywych oskarżeń, kłamstw i dezinformacji, uczyniła swoje rzemiosło. Płk.Tobiasz był także przestępcą, prawomocnie skazanym wyrokiem sądu karnego i na wiarygodności takiego świadka prokuratura oparła swoje oskarżenia – dodał na koniec swojego oświadczenia.
Po tym oświadczeniu, Sąd zezwolił dziennikarzowi na zadawanie kolejnych pytań do świadka, Leszka Pietrzaka.
Wojciech Sumliński zapytał, czy świadek może wyjawić nazwisko prokuratora, na którego przykładzie mówił w poprzedniej rozprawie o dezinformacji i inspiracji. Leszek Pietrzak, odpowiedział, że sprawa ta, według jego wiedzy, jest objęta klauzulą i nie wie, czy może je wyjawić. Prokurator zabrał głos mówiąc, że to nazwisko już padło podczas procesu, ale sędzia stwierdził, że nie przypomina sobie tego faktu. Wobec tego dziennikarz zapytał świadka, czy może wyjawić nazwę uczelni i fundacji, na której przykładzie omawiał fakt wyprowadzenia znacznej ilości środków finansowych z budżetu tej uczelni. Leszek Pietrzak odparł, że ponieważ dane te zostały ujawnione w Raporcie z likwidacji WSI, to może podać te dane – chodzi o WAT oraz fundację Pro-civili, założoną przez byłych oficerów WSI, która następnie stworzyła kilkadziesiąt firm i instytucji, wzajemnie ze sobą powiązanych. Następnie dziennikarz zapytał Leszka Pietrzaka, czy pamięta, czym się zajmował (Wojciech Sumliński) na przełomie lat 2006/2007. Świadek odpowiedział, że Wojciech Sumliński był wtedy dziennikarzem śledczym tygodnika "Wprost" i zajmował się przestępczą działalnością służb specjalnych. Precyzując swoją odpowiedź, świadek dodał, że dziennikarz miał wtedy własny program w telewizji, do którego był zapraszany jako konsultant. Kolejne pytanie Wojciecha Sumlińskiego – w jakim charakterze dokładnie świadek był zapraszany do tego programu – zostało przerwane przez prokuratora, który zwrócił się do Sądu, aby ten poprosił dziennikarza, do czego zmierza swoimi pytaniami. Wojciech Sumliński odpowiedział, że chciał wykazać, że jego programy stanowiły przełom w ujawnianiu afer WSI, czego nikt inny przed nim nie zrobił. Prokurator w odpowiedzi powiedział, że nie neguje dokonań Wojciecha Sumlińskiego jako dziennikarza śledczego – na co głos zabrał obrońca dziennikarza, mówiąc, że jego klient chce przedstawić, co było źródłem problemów, które zaprowadziły go na salę sądową, co jego zdaniem, było działaniem byłych funkcjonariuszy WSI, którzy mieli motyw, aby zorganizować prowokację w niego wymierzoną.
Po tej wymianie zdań, Sąd zezwolił Wojciechowi Sumlińskiemu na dalsze zadawanie pytań. Dziennikarz zapytał świadka, czy pamięta, kiedy ostatni raz spotkał się z płk.Leszkiem Tobiaszem. Świadek odpowiedział, że było to w styczniu 2008 r. i spotkanie to zostało wywołane przez płk.Tobiasza. Dziennikarz zapytał, czy świadek odwiedził płk.Tobiasza w sali intensywnej opieki medycznej – na co świadek odparł, że nie; czy w takim razie świadek odwiedził wtedy płk.Tobiasza w domu? Na to pytanie świadek również odpowiedział negatywnie, mówiąc, że nawet nie wie, gdzie płk.Tobiasz mieszkał. Dziennikarz zapytał następnie, czy podczas tego styczniowego spotkania, płk.Tobiasz był w przebraniu lub ucharakteryzowany lub też czy świadek odniósł wrażenie, że Leszek Tobiasz się ukrywa – na te pytania świadek również odpowiedział przecząco, dodając, że podczas tego ostatniego spotkania odniósł wrażenie, że płk.Tobiasz chciał go wciągnąć do rozmowy na określone tematy.
W tym momencie o głos poprosił prokurator i zwrócił się do Sądu, aby od tego momentu wszystkie pytania zadawane przez Wojciecha Sumlińskiego były protokółowane. Przewodniczący składu sędziowskiego pouczył prokuratora, że jedyną prawnie dopuszczalną ingerencją w pytania którejkolwiek ze stron, jest jedynie złożenie formalnego wniosku o uchylenie pytania i zdecydowanie zamknął ten wątek, pozwalając Wojciechowi Sumlińskiemu na dalsze zadawanie pytań.
Dziennikarz zapytał świadka, czy w takim razie miał on świadomość, że w tamtym czasie, w styczniu 2008 r., płk.Tobiasz był obłożnie chory czy też się ukrywał, bo właśnie na podstawie paragrafów o tym mówiących, zawieszono wobec płk.Tobiasza wszystkie postępowania karne, które były przeciwko niemu prowadzone. Leszek Pietrzak odpowiedział, że nic o tym nie wiedział, a płk.Tobiasz podczas spotkania wyglądał na osobę zdrową, swobodnie się poruszającą, a także, że odniósł wrażenie, że płk.Tobiasz jest przekonany o tym, że uda mu się powrócić do służby.
W kolejnym pytaniu Wojciech Sumliński zwrócił się do świadka jako do oficera UOP z wieloletnim stażem – jak to możliwe, że według prokuratury płk. Leszek Tobiasz ma zawieszonych szereg postępowań karnych ze względu na stan zdrowia lub ukrywanie się, a jednocześnie przychodzi na spotkanie ze świadkiem?
Prokurator natychmiast zwrócił się do Sądu o uchylenie tego pytania, bowiem jego zdaniem, pytanie to powinno być skierowane do innej osoby, czyli do płk.Tobiasza (nieżyjącego – przyp.aut.) – ale Sąd dopuścił zadanie tego pytania.
W odpowiedzi świadek stwierdził, że na postawie badań służb specjalnych, jakie przeprowadzał , podobne sytuacje miały miejsce wtedy, kiedy osoby będące czynnymi lub byłymi funkcjonariuszami służb specjalnych unikały odpowiedzialności za jakieś swoje działania, kiedy szefowie służb specjalnych kierowali pisma do organów ścigania lub prokuratury, w których wskazywali, że taka osoba uczestniczy w działaniach operacyjnych danej służby – i w takiej sytuacji postępowania, prowadzone wobec takiej osoby, były zawieszane.
Wojciech Sumliński zapytał świadka, czy w takim razie taka współpraca gwarantowała tym osobom bezkarność – i w odpowiedzi usłyszał, że tak właśnie można powiedzieć.
Na tym dziennikarz zakończył zadawanie pytań świadkowi, gdyż zbliżała się godzina zakończenia rozprawy i Sąd przeszedł do spraw organizacyjnych, m.in. ustalenia terminów kolejnych rozpraw oraz świadków, którzy będą na nich przesłuchani. Na kolejny termin, 14.12.2012 r., zostali już wezwani kolejni świadkowie – wobec tego Sąd postanowił, że dalsze zadawanie pytań Leszkowi Pietrzakowi będzie możliwe dopiero na rozprawach, które mają odbyć się w terminie późniejszym (styczniu 2013). Na tę decyzję zaprotestował prokurator, który zwrócił się do Sądu, aby świadek Leszek Pietrzak był jednak przesłuchiwany na rozprawie w dn.14.12.2012 r., ale Sąd podtrzymał swoją decyzję, argumentując, że kolejni świadkowie są już wezwani i jest za mało czasu do następnej rozprawy, aby to zmieniać. Prokurator złożył następnie kilka kolejnych wniosków, m.in. o umożliwienie rejestracji już następnej rozprawy za pomocą urządzeń audio-video, a także, aby w takim razie ustalić termin rozprawy przed 14.12.2012, aby możliwe było dalsze przesłuchiwanie świadka Leszka Pietrzaka, ale te wnioski również nie zostały przez Sąd uwzględnione. Sąd ustalił także terminy rozpraw w styczniu 2013 r. – 21-go o godz.11 w sali 29 i 28-go o godz.10 w sali 29.
Na tym rozprawa została zakończona.
Uprzejmie proszę Szanownych Czytelników tej relacji, aby w ewentualnych komentarzach posługiwać się imieniem i inicjałem nazwiska, współoskarżonego w tym procesie wraz z dziennikarzem Wojciechem Sumlińskim, byłego wysokiego oficera kontrwywiadu PRL, Aleksandra L., ponieważ nie wyraził on zgody na podawanie w relacjach z procesu na swoich danych osobowych ani na publikowanie swojego wizerunku.