Najbardziej ukrytym celem każdej rewolucji jest własność. Co więc powinno być celem kontrrewolucji?
Rewolucja Francuska, wykombinowana w głowach starszych i mądrzejszych, dopuściła chwilowo do władzy motłoch, tłuszczę. Gdy motłoch, jak to motłoch, realizował się w krwawych jatkach i wyzuciach z własności oraz praw pod hasłami wolności, równości i braterstwa naturalnie, szybko na czele pojawili się "przedstawiciele" i akolici. Jeszcze trochę pozwolili motłochowi poszczekać i pozcinać, kogo tam uważali, ale kontrolowali sytuację. Owszem, trupy padały i wśród przywódczej, rewolucyjnej gangsterii, ale były to trupy, by tak rzec – wewnętrzne.
To powtarzało się W KAŻDEJ REWOLUCJI.
Rewolucje przeprowadzano bezwzględnie, nie bacząc na aktualną sytuację i kondycję własnego kraju. Dlaczego? Jest, naturalnie, wiele odpowiedzi na tę kwestię. Znamy je.
Należałoby postawić jednak takie, jak sądzę, podstawowe pytanie: CO JEST NAJGŁĘBSZYM SENSEM REWOLUCJI? Otóż najgłębszym sensem rewolucji, czy to krwawej, jak we Francji i w Rosji, a także Polsce w 1944 roku, czy to pokojowej, jak w Polsce w 1989 roku – jest WŁASNOŚĆ. A dokładniej – zagarnięcie własności. To własność daje władzę i wszystko, co z niej wynika. /Rewolucjonista Lenin cieszył się jak dziecko na widok szeregu rollsroyce’ów, stojących w jego garażu, a zrabowanych innym./
W 1944 roku, w Polsce, zagarnięto własnośc tzw. klasy posiadającej /to była wówczas nazwa stygmatyzująca, dzisiaj jest to nazwa nobilitująca – ale tylko nowych właścicieli; dawni właściciele są rewolucyjnie obśmiewani i obrażani w dalszym ciągu/. W 1989 roku – zagarnięto własność narodu, któremu wmówiono, że tę własność posiadł był po 1944 roku. Na otarcie łez i zamazanie rzeczywistości, dano narodowi tytuł "suwerena". Naród w to wierzy święcie i idzie posłusznie do urn wyborczych. A potem jest wyzuwany z resztek już nie narodowej własności, a prywatnej.
Tak więc rewolucja raz uruchomiona – toczy się na różne sposoby dalej z bezwzględnością walca drogowego, choć zmienia szyldy i hasła. Dzisiaj jej bożkiem jest tzw. "demokracja przedstawicielska". Cel jednak pozostaje niezmienny.
Głowę już Polsce zmiażdżono. Do władzy dopuszczono zbrodniczą, knajacką, obcą cywilizacyjnie hołotę. Dzisiaj są właścicielami Polski, już nie "rewolucyjnymi", a zupełnie prywatnymi, choć wywodzą się z rewolucjonistów. Za chwilę zabiorą "suwerenowi" resztkę ziemi spod nóg. A "suweren" podrepcze na kolejne wybory, wybierając "umiłowanych przywódców".
Może więc słusznie /czyli zgodnie z kondycją umysłową/ jest traktowany jak mierzwa i bydło?
Powtórzmy zatem – celem każdej rewolucji jest własność.
Należałoby więc zapytać : CO ma być celem KONTRREWOLUCJI?
Niby z porzadnej rodziny, a do komedyantów przystala. Ci artysci...