Gdzie jest Donald? Zniknął. Czy nie macie wrażenia, że po latach czy miesiącach bezustannego przebywania z nami, pan premier zniknął? Jakby przestał się pokazywać? Dlaczego? Otóż śmiem twierdzić, że jest jak bokser, który zainkasował serię mocnych ciosów w korpus (śledziona, wątroba). Choć może nie tak spektakulrne jak rozstrzygające w szczękę, ale bardzo skuteczne: trafiony przez długie minuty w ringu nie może odzyskać sprawności. Śmiem twierdzić, że serię potężnych ciosów wymierzył premierowi jego nowy przyjaciel, Władymir Władymirowicz Putin. Kiedy? Pamiętacie końcówkę roku i buńczuczne wywiady Tuska, że "nie ma nawet z kim przegrać" i że "nie ma niezwyciężonych, tylko źle trafieni". Poczucie siły z wygranego roku 2010 (bo i Komorowski, i wygrane samorządowe, i – wydawałoby się – dalsza […]
Gdzie jest Donald? Zniknął. Czy nie macie wrażenia, że po latach czy miesiącach bezustannego przebywania z nami, pan premier zniknął? Jakby przestał się pokazywać?
Dlaczego? Otóż śmiem twierdzić, że jest jak bokser, który zainkasował serię mocnych ciosów w korpus (śledziona, wątroba). Choć może nie tak spektakulrne jak rozstrzygające w szczękę, ale bardzo skuteczne: trafiony przez długie minuty w ringu nie może odzyskać sprawności.
Śmiem twierdzić, że serię potężnych ciosów wymierzył premierowi jego nowy przyjaciel, Władymir Władymirowicz Putin. Kiedy? Pamiętacie końcówkę roku i buńczuczne wywiady Tuska, że "nie ma nawet z kim przegrać" i że "nie ma niezwyciężonych, tylko źle trafieni". Poczucie siły z wygranego roku 2010 (bo i Komorowski, i wygrane samorządowe, i – wydawałoby się – dalsza marginalizacja PiS), graniczące z pychą.
Więc Putin, powiedział "sprawdzam" i posłał serię ciosów pod nazwą Anodina i MAK. Spadły one na Tuska nie tylko niespodziewanie (oczy Donalda wyrażały prawdziwy żal "przyjaciele, dlaczego po tym wszystkim?"), ale w krytycznym momencie, kiedy rząd zabrał się za OFE, okazało się że nie tylko "nie będzie robił polityki" ale i obiecanych dróg, szkół etc., wreszcie gdy "technokraci" z PO nie potrafili nawet złożyć do kupy rozkładu jazdy PKP. W efekcie po policzku dla Polaków ze strony Anodiny, Polacy – zamiast ostrego wobec MAK-u Tuska – zobaczyli Donalda rugającego opozycję i broniacego nieudolnego ministra Klicha.
Śmiem twierdzić, że sekwencja "premier w Dolomitach – raport Anodiny – słabiutka reakcja" będzie uważana za wizerunkowy odpowiednik stopienia się się wizrunku szeryfa Kaczyńskiego w trakcie debaty z Tuskiem w 2007 r. Dalej będzie już równia pochyła. Chyba, że Tusk otrząśnie się z pijaru i teflonu, znajdzie wewnętrzną siłę i pokaże, że jest naprawdę twardym zawodnikiem. Ale w to akurat, szczerze wątpię.
Pozostaje pytanie: czemu Putin wymierzył ciosy Tuskowi? Bardzo dobrze ujął to w swoim tekście Krzysztof Rak, więc nie będę się powtarzał. Moskwie nie zależy na partnerach z Warszawy, ale na podziałach i chaosie nad Wisłą. Zbyt silny Tusk, mógłby np. po wygranych wyborach zamarzyć o zmianie pomysłu na politykę zagraniczną. A osłabiony czy wręcz pokonany, nie będzie do tego zdolny. A na wszystkim zyska i tak prezydent Komorowski, który zdaje się przeżywać fascynację Rosją godną nastolatka, świeżo po lekturze dzieł Dostojewskiego czy Tołstoja.