Wipler. Kto?! No, Wipler – beksa, lizus i suchar
22/03/2012
405 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
Kolega Wipler śmieje się ze swoich żartów, mówi i myśli tak wolno, jak ja na kacu.
Dzisiaj o kimś, kto się nazywa Przemysław Wipler i dał się nagrać w czym, co na pierwszy rzut oka wygląda na drugą część "Blair Witch Project"
Polecam tę godzinną nudę i gratuluję wszystkim, którzy dotrwają chociażby do połowy. A warto, bo jest tam także o mnie. I to właśnie skłoniło mnie do skrobnięcia paru zdań o koledze Wiplerze. Bo zupełnie niepotrzebnie mnie tam zahaczył, a taka to już panuje na naszym, politycznym podwórku zasada, że jak ktoś komuś pokazuje język, to musi się liczyć z tym, że dostanie kopa w twarz. Przemysław, który w polityce jest niedawno, nie wiedział zapewne, że mam w zwyczaju oddawać i to tak, żeby nie być dłużnym. Stąd ten wpisik. Zastanawiałem się nawet, czy to robić, bo nie za bardzo chciałem zwiększać rozpoznawalność komuś, kto jest tak popularny, jak aktorzy fińskiego kina moralnego niepokoju, ale czego się nie robi dla celów dydaktycznych. I dla zabawy – przyznajmy.
Przemek (bo tak się każe nazywać na twitterze) zaczął od podliczenia mojej kasy. I wszystko mu się pomieszało. Pieniądze na asystentów uznał jako środki na analizy i ekspertyzy, kasę na biura podwoił, a moje osobiste zarobki – żeby było w drugą stronę – zaniżył. Tak się chłopak podniecił tymi "pieniążkami", że mu się zupełnie tysiące pomieszały. Biedak. Ale widać po jego ciuchach, że pieniądze są dla niego ważne – niechętnie je wydaje.
Równie niemądre są jego uwagi, jakobym w żadnym stopniu sobie nie zasłużył na numer 1 na liście PiS w 2009 roku. Ten brutalny atak na decyzję Prezesa jest naprawdę groźny (wszak to jednak była decyzja Jarosława Kaczyńskiego i twierdzenie, że niczym sobie na to nie zasłużyłem, jest wyraźnym podważaniem kompetencji swojego obecnego przełożonego). Ale jego uwagi są nie tylko groźne (dla niego), ale także śmieszne (dla wszystkich). Bowiem Przemek twierdzi, że prawie nikt nie głosował na mnie jako na osobę, a jedynie na jedynkę na śląskiej liście PiS. Przypomnę więc młodszemu koledze, że otrzymałem prawie 113 tysięcy głosów i, co ważne, prawie 55% wyborców PiS zagłosowało właśnie na mnie, a nie na innego kandydata na tej samej liście. Był to czwarty najlepszy wynik procentowy ( i drugi w liczbach bezwzględnych) kandydatów PiS w kraju (najlepszy miał Zbyszek Ziobro).Dla porównania – jedynka PiS na Pomorzu miała na przykład 22,71%. Jak widać – te prawie 55% to jednak był naprawdę dobry wynik (także) osobisty. Przy okazji chciałbym mu złożyć spóźnione, ale jakże szczere, gratulacje za wynik 4,615 głosów i 0,45% z listy w ostatnich wyborach. Gdyby Przemek utrzymał to tempo, to w liczbach bezwzględnych doszedłby do moich 113 tysięcy za 24 elekcje, czyli w 2108 roku, a jeśli brać pod uwagę procenty, to owe 55% ma szansę osiągnąć za 122 elekcje, czyli w okolicach 2500 roku.
Ale najciekawsze w wywiadzie Pana Wiplera są jego opinie o obecnych władzach PiS. O prezesie wypowiada się per "Atlas" i "tytan". Powiem wprost – Sławek Nowak, ze swoimi nędznymi twierdzeniami o Tusku dotkniętym boskim geniuszem, jest przy naszym bohaterze po prostu krytykiem swego lidera. Bo co innego szefa chwalić, a co innego ubóstwić i deifikować. Tego jeszcze w Polsce nie było. Miano największego lizusa III i IV RP przypaść musi Wiplerowi. Marek Suski niech już pakuje tobołki – na Nowogrodzką wjechał właśnie poważny jego rywal. Doktor Wazelina!
Ale jeśli ktoś myśli, że to wszystko i że Przemek potrafi tylko łasić się do prezesa, to jest w "mylnym błędzie". To, co wyprawia podlizując się Adamowi Hofmanowi, jest jeszcze bardziej urocze. Proszę o cierpliwość, ale wszystkie poniższe cytaty są warte przeczytania. Gotowi? Start! "Zaszczytem jest być porównywanym do Adama". "Jest to osoba, od której mogę się wiele uczyć." "Mamy inne charyzmaty". "W naszym pokoleniu Adam jest ewidentnie liderem". "Jest osobą, która jest ewidentnie wiele długości przede mną". Uff, ewidentnie ktoś uznał, że najlepszym sposobem przetrwania w stadzie, jest lizanie dłoni stojących wyżej w hierarchii. Adam – to do kolegi Hofmana – nie wiem, jak ty to robisz, ale czy dla Ciebie to nie jest trochę krępujące? To całowanie w …sygnet i machanie przed Tobą ogonem w pozycji "waruj". Muszę powiedzieć tylko jedno – szacun, Adamie!
Polecam zresztą ten wywiad, bo pokazuje on w całej krasie kolegę Wiplera. To kompletny suchar – śmieje się ze swoich żartów, mówi i myśli tak wolno, jak ja na kacu. Mam podejrzenie, że do PiS ściągnął go Mariusz Błaszczak, żeby nie uchodzić już za najgorszego nudziarza w partii. Bo zaiste, przy Wiplerze Mariusz jawi się jako połączenie Jamesa Joyce’a z Oskarem Wilde.
Na koniec jedna refleksja i jedna rada. Refleksja jest taka – Wipler to podobno niegłupi facet. Ale jego debiut w polityce jest koszmarną porażką – pisze u Lisa i sympatyzuje z PO-wskim zespołem na rzecz wolnego rynku (co dla prezesa jest wyrazem swawoli i nielojalności), jeden z tygodników sugeruje jego potencjalne przejście do obozu władzy. Z tego też powodu (w ramach ekspiacji i ratowanie się za wszelką cenę) przeszedł prawdopodobnie do bałwochwalstwa i deifikacji Kaczyńskiego oraz hołdów lennych wobec Hofmana (co robi zresztą w fatalnym, serwilistycznym i pozbawionym polotu stylu). Wyraźnie nie daje sobie rady jako czynny polityk i popełnia wszystkie błędy ludzi wchodzących do polityki (wiem, co mówię, bo sam popełniłem wiele z nich). A teraz rada – jak się chce udawać twardego, to trzeba mieć naprawdę żelazną szczękę i należy wybierać sobie na sparingpartnerów osoby z tej samej wagi. I nie zaczepiać niepotrzebnie bystrzejszych i twardszych od siebie. Przemku, wyglądasz na beksę i masz lekko spowolnioną błyskotliwość. Następnym razem staranniej wybieraj sobie tych, którym chcesz pokazać język, bo częściej będziesz miał powody do płaczu i zaczniesz seplenić. Polityka to nie zabawa dla powolnych i mięciutkich. A na razie jesteś i jednym, i drugim.