Wino, mężczyźni i śpiew
03/09/2012
555 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
CZTERY STRUNY ŚWIATA (32) W gruzińską kulturę wspaniałego polifonicznego śpiewu, zwłaszcza biesiadnego, wprowadzi nas męski zespół Ansambli Tsinandali z rejonu najlepszych win w Kachetii, we wschodniej Gruzji.
Gruzini zawsze byli legendą w ZSRR: dumni, niezależni, pełni fantazji, przystojni, bitni, skorzy do wina i śpiewu, byli wyzwaniem dla ówczesnej szarzyzny i śmiertelnej doktrynalnej powagi pozostałych, a zwłaszcza zdyscyplinowanych Azjatów, dla których radziecka rzeczywistość przeważnie oznaczała awans społeczno-ekonomiczny. Gruzinów otaczał mit, od Stalina do Okudżawy, który wszędzie dodawał im blasku. Na dodatek przeciętnie byli wtedy sporo bogatsi od innych, często obwieszeni złotymi łańcuchami, zegarkami itp. Też mieli kołchozy, ale na swych przydomowych działkach i w inspektach, które w całym ZSRR produkowały 70% wszystkich owoców i warzyw, Gruzini uprawiali pomidory, winogrona, arbuzy, paprykę itp., które w ich klimacie rodziły lepiej i dojrzewały szybciej. Codziennie z Tbilisi do Moskwy latał wtedy tani samolot, którym obrotni Gruzini wieźli walizy pełne takich ziemiopłodów. Handel był prosty: Gruzin stawał na ulicy, otwierał walizkę, brał w otwartą dłoń trzy pomidory i oferował je za rubla. Po pół godzinie tenże Gruzin z pustymi walizkami i kieszeniami pełnymi banknotów, bez księgowości i podatków wracał tym samym samolotem do domu. Latano tak również do innych miast. Szałwa, mój przyjaciel ze studiów wspomina to do dziś z rozrzewnieniem.
Za czasów ZSRR w radzieckiej telewizji istniały dwa najbardziej popularne programy: „Mir żywotnych” (Świat zwierząt) oraz „Niewierojatno, no nastojaszczeje” (Nieprawdopodobne, lecz prawdziwe). Popularne też – i regularne – były odpowiedzi kierownictwa TV na pytania i listy telewidzów, głównie dotyczące powtórek i życzeń programowych, które, rzecz jasna, służyły promocji i reklamie tej instytucji, i nie tylko. Pewnego razu do dyrekcji TV w Moskwie wpłynął list od grupy kołchoźnic spod Nowosybirska, które słyszały bardzo wiele o tym, jakimi to niesamowitymi mężczyznami są Gruzini: silni, jurni, kosmaci, o wspaniałych głosach itp. Bardzo je to zainteresowało i proszą dyrekcję TV, czy nie zechciałaby im pokazać w telewizji takiego Gruzina możliwie dokładnie tj. ze wszystkimi szczegółami. Odpowiedź dyrekcji brzmiała tak: Zgoda, ale żeby wrażenie nie było za silne i nie wywołało szoku, dyrekcja postanowiła pokaz ten podzielić. Górną połowę Gruzina pokaże w programie „Mir żywotnych”, a dolną – w programie „Niewiarojatno, no nastojaszczeje”… Nie muszę chyba dodawać, że najchętniej ten kawał opowiadali wtedy wszystkim sami Gruzini, których do dziś mieszka w Moskwie ponoć około pół miliona.
Takich właśnie legendarnych Gruzinów, w całości, ale z naciskiem na ich wspaniałe głosy i biesiadny luz chcę pokazać na przykładzie ośmioosobowego, męskiego rzecz jasna, zespołu Ansambli Tsinandali, kierowanego przez Sandro Wachtangowa. Jest to ten starszy pan, który w trzecim z kolei filmie, w bardzo luźnej scenerii biesiady w mieszkaniu prywatnym przy stole, gra nożami na butelkach i talerzach. Są zespołem zgranym, ale niewielkim i nie mają takiej sławy, jak np. Rustavi, albo Mtiebi. Lubię ich jednak szczególnie, bo są bardzo naturalni i też mają piękne głosy.
Wschodnia Gruzja (Kachetia) to region historycznie, dialektycznie i kulturowo dość odrębny od reszty kraju, o bogatych tradycjach muzycznych, śpiewaczych i tanecznych, o własnej kuchni i najlepszych w Gruzji winach. Gruzja jest ojczyzną winorośli, którą uprawia się tam ponoć od 7000 lat, a na pewno intensywnie od IV wieku kiedy św. Nino, królowa Gruzji, wprowadziła tam chrześcijaństwo. Za najlepsze gruzińskie wina uważa się czerwone Mukuzani i białe Tsinandali. Ta ostatnia nazwa to właśnie region uprawy i produkcji tegoż wina o jasnozłotym kolorze, fermentowanego w chłodzie i dojrzewanego przez 2-5 lat, które pochodzi ze szczepów Rkatsikeli i Mtsvane, uprawianych w powiatach Telavi i Kvareli w Kachetii. Stamtąd właśnie pochodzi i nazwą doń nawiązuje i nasz zespół, którego specjalnością są pieśni biesiadne.
Tradycja chórów, przeważnie męskich, i śpiewu polifonicznego jest tak stara jak sama Gruzja i dla kultury gruzińskiej szczególnie charakterystyczna. Muzykolodzy i etnografowie zgodnie uznają Gruzję za światowe epicentrum tego śpiewu, badają go i rozróżniają w nim wiele typów pieśni, jak to sakralne, wojenne, biesiadne, epickie, weselne, żałobne, itp. Śpiewanie jest tak samo nieodzowną częścią gruzińskiej uczty jak wino albo tradycyjne jedzenie, podawane na długim drewnianym stole. Tradycja pięknego śpiewu jest bardzo głęboko w Gruzji zakorzeniona, a dobre głosy i talent muzyczny otacza powszechny szacunek i sława.
Na kolejnych filmach zobaczymy najpierw zespół w uroczystych gruzińskich strojach narodowych, czyli w pięknych czarnych czochach z dwoma rzędami ozdobnych kieszeni kartuszowych na piersi i z kindżałami za pasem. Na pierwszym filmie wykonują czakruło (pieśń biesiadną), a na drugim znaną i popularnie śpiewaną przez wszystkie chóry pieśń „Szen biczo anagureło” (Ejże, chłopcze z Anaguri). Na trzecim filmie jest już wspomniana biesiadna alublebi w mieszkaniu prywatnym, potem filmy z utworami „Turpani szkedan”, „Makruli” i biesiadny utwór typu „Zamtari” (dosłownie: zima), czyli tradycyjna pieśń o przemijaniu czasu i życia. W RuTube można znaleźć także uroczy film „Szemodzachili”, w którym ten sam zespół śpiewa siedząc na typowym chłopskim podwórku w górskiej wiosce, podczas gdy kobiety (jakie to niesprawiedliwe!) szykują im żarełko i pieką chaczapuri – tradycyjny gruziński chleb pszenny zagniatany z serem, wylepiany w ścianach rozgrzanego ziemnego pieca. Tu u mnie, siódmym i ostatnim jest film i utwór z udziałem chłopców, w tym kilku synów i wnuków członków zespołu. By tradycja nie zginęła.
Bogusław Jeznach
CZTERY STRUNY ŚWIATA to otwarty cykl na moim blogu, w którym zajmuję się tematyką muzyczną. Piszę o muzykach, zespołach, utworach, instrumentach, stylach itp. Jako ostatnie ukazały się w tym cyklu:
(18) Zaśpiewam ci fado (24.04.2012)
(19) Wakacje na Tahiti (27.04.2012)
(20) Nem as paredes confesso (4.05.2012)
(21) Zaśpiewają królowi (7.05.2012)
(22) Modlitwa ubogiego (8.05.2012)
(23) Śpiewak na dachu (9.05.2012)
(24) Nieszpory chasydów (10.05.2012)
(25) Wadził się z Bogiem (11.05.2012)
(26) Odkrycie Gurrumula (17.05.2012)
(27) Jedna łza Amalii (6.06.2012)
(28) Śpiewało Chambao (23.07.2012)
(29) Eleftheria Arvanitaki (30.07.2012)
(30) Adam Hurst (1.08.2012)
(31) Polifonia z Korsyki (27.08.2012)
Ponadto do większości postów na moim blogu dodaję deser muzyczny w postaci jednego utworu, możliwie dopasowanego do poruszonej tematyki, czasami z krótkim omówieniem.