Moja bardzo wielka wina jest taka, że czasami piszę. Milczę i win jest mniej.
Piję wino. Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina. Moja bardzo wielka wina jest taka, że zakładam winnicę. Będzie z tego wino i inni będą pić.
Kocham kobiety. Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina. Moja bardzo wielka wina jest taka, że kocham tylko trzy kobiety: żonę, matkę i córkę. Inne ledwie mnie odurzają – zmysłowym pięknem. Zwłaszcza, gdy napiję się wina.
Śpiewam (i tańczę na weselach, i płaczę na pogrzebach, i piszę na blogu). Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina. Moja bardzo wielka wina jest taka, że słoń nadepnął mi na uszy i mogę wystąpić w najlepszym razie na weselu lub w kościelnym chórze. Chętnie to czynię, zwłaszcza, gdy podziwiają mnie piękne kobiety.
Oj tam, oj tam… nie myśl. Poczuj smak życia. Wino skłania do kobiet, kobiety do śpiewu. A ja jestem jak cymbał.
Pan Sitko siedział sobie na betonowym schodku na tyłach osiedlowego marketu i przeżywał najpiękniejsze chwile swego życia. To znaczy: pił wino.
Pan Sitko siedział sobie na betonowym schodku na tyłach osiedlowego marketu i przeżywał najpiękniejsze chwile swego życia. To znaczy: pił wino. Jednak nawet najpiękniejsze chwile mają to do siebie, że się kończą. W butelce trzymanej przez Sitko pokazało się dno.
– Tam do licha – sapnął poirytowany pan Sitko, wstał i zaczął grzebać w kieszeniach. Znalazł trochę bilonu, ale jak to w życiu bywa – za mało go było.
– To nie to co kiedyś – pomyślał smętnie pan Sitko. – Kiedyś o alkohol było łatwiej, chociaż było trudniej. Trudniej – w tym sensie, że były ograniczenia czasowe w sprzedaży, było go mniej i tak dalej. Ale za to był tańszy i każdego było stać. Nawet się mówiło "dostać alkohol", taki tani był. A teraz jest odwrotnie. Alkohol jest wszędzie, ale jest drogi. I mówi się "kupić alkohol". W sumie wychodzi na to samo. Jak człowiek chce się napić, to nie może.
poszedł butelką do kontenera na odpadki, cisnął butelkę do pojemnika z napisem "Szkło zielone" i wzrok jego padł na falujący na wietrze papier przyklejony do ściany marketu. Cztery słowa zwróciły jego uwagę: "wino", "śpiew", "kobiety" i "gratis".
– Nie może być – wymamrotał pan sitko i podszedł bliżej aby przeczytać je dokładnie. Było tam napisane tak: "Lubisz wino? Podobają ci się kobiety? Interesuje cię śpiew? Przyłącz się do nas! Spotkanie już w najbliższą niedzielę!! Gratis!!!"
Pan Sitko momentalnie pomyślał, że to podstęp. Ale nie było częstych w takich przypadkach zapisów, że trzeba gdzieś zadzwonić albo coś wpłacić. I adresu dokładnego też nie było. Był a to dokładny opis jak dotrzeć na miejsce.
– Dziwne. Bardzo – pan Sitko potarł brodę i poczłapał we wskazanym kierunku. Wyszedł z osiedla, minął kilka przecznic i staną przed wielkim, ponurym budynkiem. Przeszedł odpowiednią ilość kroków, skręcił dwa razy, zszedł po schodkach w dół jak nakazywała instrukcja i stanął przed drzwiami. Zapukał osiemnaście razy krótko i czterdzieści dwa razy długo. Drzwi uchyliły się i ktoś zapytał:
– Hasło?
– wino, kobiety i śpiew – powiedział pan Sitko drżącym głosem. Drzwi uchyliły się szerzej i pan Sitko zanurzył się w czeluść piwnicznego korytarza.
– To na pewno nie jest jakaś ukryta kamera…? – spytał.
– Na pewno, na pewno. Pan idzie – uspokoił go jakiś facet.
Przeszli tak spory kawałek i doszli do kolejnych drzwi. Zza nich dobiegał stłumiony gwar.
– To tu – rzekł facet i otworzył drzwi. Pan Sitko zajrzał ciekawie do środka.
Za stołem ksiądz nalewał wina do pucharu, a siedzące obok w ławkach zakonnice śpiewały jakąś pieśń.
– Oszukali mnie! – pan Sitko jęknął i złapał się za głowę.
– Ależ skąd – odparł facet. – Jest wino? Jest. Kobiety są? Są. Śpiew jest? Jest. I to wszystko gratis.
– A nie mogliście napisać, że chodzi o mszę?
– Nie, bo nikt by nie przyszedł. A tak… Proszę… – i facet pokazał, że ławki naprzeciw ołtarza śa mocno zapełnione.
– I co, przyszli i zostali?
– Ano zostali. A pan?
– Ja? – pan Sitko się zafrasował. – No chyba też zostanę…
Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!