Ludzie żyjecie w Matrixie. Narzekacie na Sądy, ale mimo wszystko w nie wierzycie. Brak słów.
"Chciałbym przedyskutować z Tobą jak to się stało że zostałeś uznany ojcem. Mimo wszystko wydaje mi się że to Ty dałeś "ciała" w tej sprawie."
To jeden z komentarzy pod którymś z moich postów. Chciałbym na tego rodzaju pytania odpowiedzieć zbiorczo. Bo jestem chory i nie mam po prostu sił za każdym razem wyjaśniać oddzielnie. Sąd chce stworzyć wrażenie, że miałem wiele możliwości wcześniej by udowodnić swoją niewinność, ale nie skorzystałem z dobrodziejstw jakie mi dawała Temida. Jak widać po tym komentarzu ziarno zwątpienia już się sądowi z powodzeniem udało posiać. Ten portal nie jest salą sądową ale się zabawmy. Podam swoje argumenty na zarzuty Sądu i sami oceńcie.
Na początku roku dostałem postanowieni Sądu Okręgowego i nim będę się przede wszystkim posiłkował. Przypominam, Sąd Rejonowy który wydał omawiany wyrok odrzucił moją prośbę o nieistnienie ojcostwa. Napisałem odwołanie do Sądu Okręgowego. Odpowiedź:
"Postanawia: uchylić zaskarżone postępowanie i przekazać Sądowi Rejonowemu do ponownego rozpoznania pozostawiając temu Sądowi rozstrzygnięcie o kosztach postępowania."
Sąd Rejonowy:" Marian S. przez wiele lat był konkubinem Pani G. Co sam wielokrotnie potwierdzał."
Sąd Okręgowy: "Sąd Rejonowy pominął wówczas istotne sprzeczności znajdujące się w materiale dowodowym jak np. to, że w sprawie znalazł się wówczas dowód przeczący twierdzeniom powódki iż strony współżyły w okresie koncepcyjnym. Już ta okoliczność poddawała w poważne wątpliwości ówczesne stanowisko powódki." i dalej "zeznania świadków (jej) w zasadzie nic nie wniosły do postępowania, potwierdziły jedynie fakt kilkukrotnego spotkania się stron, Żaden ze świadków nie zeznał, że pozwany spotykał się z powódką w okresie koncepcyjnym oraz, że wówczas dochodziło między nimi do współżycia intymnego. Zeznania te raczej potwierdzały stanowisko powoda. Oceniając materiał dowodowy, nie można nie zgodzić się ze skarżącym, że postępowanie to dotknięte było błędami proceduralnymi mogącymi mieć wpływ na treść orzeczenia. Materiał dowodowy nie dostarczył jednoznacznych podstaw do przyjęcia ojcostwa pozwanego."
Sąd Rejonowy: "Marian S. miał wiele możliwości odwołania jakie dają przepisy prawa ale z nich nie skorzystał"
Sąd Okręgowy: "Marian S. był osobą o niskiej świadomości przepisów prawa, niezbyt zaradnym w tym zakresie. W czasie orzekania poprzedniej sprawy obowiązywał art.5 kpc, który w ówczesnym brzmieniu zobowiązywał Sąd do udzielania stronom występującym w sprawie bez adwokata lub radcy prawnego potrzebnych wskazówek co do czynności prawnych."
Sąd Okręgowy wymienia wiele takich błędów. Na kilku stronach maszynopisu. Nie mam sił ani chęci by wszystkie te argumenty przytaczać.
Chciałbym się jeszcze tylko odnieść do jednego komentarza:
"Ojcostwo ustalane jest przez sąd na zasadzie domniemania prawnego tzn. uprawdopodobnienie pewnych faktów, co do których nie ma pewności czy są prawdziwe. I z takiego domniemania prawnego nakazanego przez ustawodawców został pan ojcem cudzego dziecka.
Natomiast w sprawach karnych istnieje domniemanie niewinności więc całkiem odwrotna sytuacja prawna. W takiej konstrukcji prawnej naszego ustawodawstwa powyższy artykuł jest zupełnie bez sensu.
Co oczywiście nie zmienia faktu, że sąd i tak może orzec jak chce bo jest niezawisły od rozumu ani od logiki – przynajmniej w prawie cywilnym. W kodeksie karnym ustawodawca jednak zastrzegł, że wyrok musi być oparty na zasadach prawidłowego rozumowania, wskazań wiedzy i doświadczenia życiowego. Ale w cywilnej sprawie o ojcostwo już nie. Bo takie jest prawo i tak chciał Sejm, Senat i Prezydent wybrany w demokratycznych wyborach." Zwłaszcza do słów "artykuł zupełnie bez sensu." Byłby bez sensu gdyby teoria i praktyka miały między sobą znak równości. Tak nie jest. Kobietę która zniszczyła mi życie sąd skazał na 1 rok w zawieszeniu. Uniemożliwiało jej to dalsze łupienie mej osoby. Sąd Okręgowy Karny ją uniewinnił i oczyścił z wszelkich zarzutów. Posłużył się przy tym argumentami które nie istnieją. Kłamstwo. Na końcu sędzia stwierdził z uśmiechem: wyrok ostateczny. Odwołanie nie przysługuje. Może dalej mnie, chorego dalej skubać z resztek pieniędzy. Chciałem zrobić kasację. Dostałem adwokata z urzędu, który nie chciał nawet ze mną rozmawiać. Poza tym stwierdził: nie jest udowodnione, że nie jestem ojcem. Wiem jak powinien działać sąd i jakie są przepisy w mojej sprawie. Teraz chciałbym aby też wiedział o tym Sąd.
Marian Stefaniak