J.Ruszkiewicz – SpiritoLibero
Ten demokratycznie wybrany Premier Węgier (bo już nie Republiki Węgierskiej), z poparciem ponad 60% społeczeństwa, podpadł Mędrcom.
Może niekoniecznie tym ze słynnej, carskiej fałszywki ale tym „jewropejskim”. ( Choć kto ich tam wie…).
I kto wytoczył przeciwko Niemu najcięższe armaty?
Jak zwykle… Lichwokracja.
Wspomagana gorliwie przez ich pomagierów, tych co to noszą za nimi torby, pasożytów zwanych inaczej „politykami”, dziennikarzy tzw. „wolnych mediów” i innych podobnych „ekspertów” różnych, "pozarządowych" instytucji, których materialna egzystencja zależy od ślepego posłuszeństwa wobec tych, co wyżej.
Cały ten zgodny chór dąży do zdemonizowania Orbana, Szefa Państwa, demokratycznie wybranego przez Naród w demokratycznych wyborach, którego jedynym grzechem jest obrona interesów własnego Narodu.
Przed kim?
No właśnie.
Przed tymi samymi co to uczynili Europę (a raczej nowy, bolszewicki twór zwany Unią Europejską) maszynką do produkcji pieniądza i permanentnego zadłużania Narodów.
Żeby było poważniej i groźniej zarzuca mu się (Orbanowi) wprowadzenie „schematów dyktatorskich”.
Ale czy to cała prawda?
Nowo przyjęte regulacje prawne gwarantują prawo do głosu i uczestniczenia w życiu politycznym Węgier wszystkim mniejszościom etnicznym. To gdzie ten „nacjonalizm” i „dyktatorskie” zapędy?
Faktem jest, że jakiekolwiek wprowadzone ograniczenia dotyczą Romów.
Ale jak inaczej dogadywać się z tymi, którzy nie chcą uznawać żadnych reguł organizacji społeczeństwa? Może właśnie trzeba czasami walnąć ręką w stół…
Tzw. „wolne media” i ci, co poruszają tymi marionetkami, mają niezłą zagwozdkę.
Ci pierwsi wiedzą doskonale, że ten co płaci ma prawo wymagać.
Ci ostatni, póki co, muszą ograniczyć swoją niepohamowaną wolę zmieszania z błotem Węgier.
W sumie, Węgry to nie Libia…
Oprócz zdyscyplinowania tzw. „wolnej prasy”, która zamiast służyć informowaniu społeczeństwa zajmuje się indoktynacją banksterską i służy przede wszystki międzynarodowym korporacjom, zabronił (ciągle Orban) wprowadzania na teren Węgier jakichkolwiek roślin modyfikowanych genetycznie.
Takie kolsy, typu Frankenstin. jak Usraelska Monsanto z pewnością nie lubią Orbana…
Ale prawdziwym grzechem śmiertelnym Orbana jest brak akceptacji dyktatu Europejskiego Banku Centralnego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Aha, jeszcze Banku Światowego.
Żadna z tych instytucji nie ma demokratycznego mandatu do swojej działalności a mimo to kondycjonuje życie i pomyślność całych Narodów.
To takie tymczasowo używane twory (potwory?) do zaprowadzenia jedynego, słusznego porządku.
Wariaci, co to mówią o jakimś NWO może nie we wszystkim się mylą? :)))
Banki i firmy ubezpieczeniowe na Węgrzech zostały opodatkowane, żeby można było wpuścić trochę tlenu do kulejącej gospodarki.
Gdyby Orban sięgnął do kieszeni obywateli, czy to w formie podwyżki VAT czy podniesienia obowiązkowych składek (jak to miało miejsce w Polsce) to mógłby spać spokojnie.
Interesy Lichwy, tej świętej krowy naszych czasów, nie zostałyby naruszone.
A tak?
Huzia na Józia!
Teraz Premier Orban ma problem. Skąd wziąć kasę?
Stoi niejako okrakiem nad Rubikonem. Cofnąć się – będzie oznaczać porażkę i stracony czas.
Iść na drugi brzeg i zacząć wydawać własny pieniądz – może oznaczać poważne kłopoty dla wszystkich Węgrów a dla samego Orbana jakiś przypadkowy „wypadek” (ze skutkiem śmiertelnym).
Bandyci nie przebaczają…
Wiktor Orban został wybrany przez Naród.
Uzyskał przy urnach taki wynik, o jakim inni politycy mogą jedynie pomarzyć…
A co w tym czasie stało się w tych „dorosłych i dojrzałych” „demokracjach”, które zmieniły szefów rządu? (Mam tu na myśli Grecję i Włochy).
Ich poprzednicy, Papandreu w Grecji i Berlusconi we Włoszech zostali zastąpieni przez „byłych” funkcjonariuszy Goldman Sachs. Na Papademosa w Grecji i Montiego we Włoszech.
A wszystko to z pominięciem ścieżki „demokratycznej”, czyli wyborów.
No cóż… Lichwa dba o swoje interesy i potrafi to robić.
Ci „wybawcy” w zależności od tego jaką funkcję mają aktualnie pełnić, prezentowanii są tak jak trzeba. Jako „fachowcy”. Od uzdrawiania. Tacy znachorzy.
Tylko czemu nie startowali nigdy (albo prawie nigdy) w normalnych wyborach, skoro są tacy świetni?
Zamiast tego tracą czas w jakichś niszowych, nic nie znaczących organizacjach jak Bilderberg, Komisja Trójstronna, Klub Rzymski i inne takie, nic nie znaczące ciała…
W kontekście tego co dzieje się wokół Węgier jakoś dziwnie i niespodziewanie pozytywnie brzmią słowa premiera Tuska.
Wyraźnie dał do zrozumienia, że Węgrzy mogą liczyć na nasze, Polaków, poparcie w tej nowej wojnie europejskiej.
Bo tu już trzeba mówić o wojnie. Może jeszcze nie militarnej ale finansowej na pewno.
Czyżby Donald przestraszył się, że to co mu chodzi po głowie może być niebezpieczne?
Czy przejrzał, po tych paru latach premierowania, na oczy?
Jego wizyta we Włoszech i „misiaczki” z Montim dają dużo do myślenia…
My, tu w Polsce, powinniśmy życzyć Panu Orbanowi wszelkiej pomyślności i jak tylko to możliwe popierać jego działania.
Bo może i tak się zdarzyć, że Wiktor, jak inni, niewygodni dla Lichwokracji przywódcy, pośliźnie się na mydle.
I tyle będzie z nadziei na Wolność.
ze strony: http://polacy.eu.org/1638/wiktor-orban-koszmar-banksterow-0/?#artbtm
Zagladam tu i ówdzie. Czesciej oczywiscie ówdzie. Czasem cos dostane, ciekawsze rzeczy tu dam. ''Jeszcze Polska nie zginela / Isten, áldd meg a magyart'' Na zdjeciu jest Janek, z którym 15 sierpnia bylismy pod Krzyzem.