Jakie więzy, jakie kotwice uniemożliwiają polskim politykom artykułowanie prostych prawd?
Zazdroszczę Anglikom Nigela Farage.
Nigel Farage mówi rzeczy oczywiste i prawdziwe:
http://kossobor.nowyekran.pl/post/43162,posluchajcie /przepraszam za autocytat, jest jednak potrzebny do tego krótkiego wywodu./
Na wszystkie te tematy stale dyskutujemy na Nowym Ekranie. Stale są tu zamieszczane posty i informacje mówiące, dokąd Europa zmierza. Jesteśmy świadomi przyspieszanego sztucznie "biegu historii" i celu tego manipulowanego biegu. Widać to jak na dłoni. Farage mówi o tym prosto, nazywając rzeczy po imieniu. /Konfucjusz, gdy go poproszono o rady, co do naprawy państwa, miał powiedzieć, że należy zacząć od przywrócenia słowom właściwych znaczeń./
Nie spotkałam w Polsce żadnego polityka, dopuszczonego do udziału w życiu publicznym /jak Farage/, który mówiłby te oczywiste rzeczy tak prostym i zrozumiałym językiem. Gdy nasi usiłują zaczepiać o te tematy – zazwyczaj już z konieczności wynikającej z głośnych faktów – posługują się jakimś meta-polit-bełkotem, "inteligenckimi" ozdobnikami ze słowników obcych pojęć, zbyteczną kazuistyką, językiem powszechnie uznawanym za ezopowy, watą politycznej "uprzejmości" i w ogóle – biją przemądrzałą pianę. Nic, poza przypomnieniem się tzw. "elektoratowi", a raczej mediom – nic! z tego nie wynika. Jakby ich język miał ukryć przed nami to, że nie potrafią /degrengolada/, lub nie mogą /zdrada/ mówić owym normalnym, prostym językiem, nazywając rzeczy i fakty po imieniu.
Tylko polityk wolny, przekonany o swojej racji i chcący, by tę rację ludzie poparli – może mówić prostym, polegającym na prawdzie językiem.
Jakie więzy, jakie kotwice uniemożliwiają polskim /dopuszczonym/ politykom artykułowanie tych prostych prawd?
Zazdroszczę Anglikom Nigela Farage…
Niby z porzadnej rodziny, a do komedyantów przystala. Ci artysci...