Bez kategorii
Like

Więzienie w Polsce. I nie tylko. LXIV

28/06/2012
449 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
no-cover

W naszym sprawiedliwym k – raju.

0


Kontnuacja

     Wywołałem w więzieniu małą sensację. Zaskarżyłem więziennego lekarza do prokuratury. Za to, że na komisji o zwolnienie ze względu na zły stan zdrowia stwierdził, że skutecznie mogę być leczony na miejscu. No i mnie „leczono”.  Wierutna bzdura. Trudno sobie wyobrazić gorsze miejsce do skutecznego leczenia. Na wolności były z tym kłopoty, a co dopiero w więzieniu.

 

   Gdy przyszła policja by spisać moje zeznania wywołało to prawdziwą burzę. Nigdy coś podobnego się tu nie zdarzyło.  Wszyscy byli zaskoczeni: lekarz, pielęgniarki, dyrektor, więźniowie. Ja także.   

    Myślałem, że od razu ukręcą sprawie łeb. Ukręcili, ale nie od razu. Najpierw dla zmydlenia oczu przeprowadzili „dochodzenie”. Spisano moje zeznania i oczywiście nic to nie dało. Tym bardziej, że tamtejszy prokurator był kolegą tego lekarza. Podobnie jak dyrektor tego więzienia. Razem grali w karty. Nie stwierdziwszy nic nagannego sprawę oddalono.

   Był sierpień. W październiku miałem wyjść bez żadnej łaski. Co prawda na warunkowe, ale każdy je dostawał z takim „symbolicznym” wyrokiem jak mój. Po odsiedzeniu pół roku.

   Tak jak pisałem, każdy z  niskim wyrokiem wychodził po odsiedzeniu kary pół roku więzienia. Ja nie. Ponieważ zaskarżyłem do sądu decyzję prokuratora, odesłano tam moje papiery. Bez nich nie mogłem nic zrobić.

   Sąd mógł je przetrzymywać lata.  A mnie razem z nimi. Chyba, że wycofałbym skargę. Tak też zrobiłem. Z miesięcznym poślizgiem stanąłem przed komisją do spraw zwolnień warunkowych.

   Jak już jestem przy sądach. Dziewczyna akurat miała sprawę. Jedną z tych, w której zazwyczaj wygrywają kobiety. Ale ona przegrała.

   Ma dwoje dzieci. Chłopca i dziewczynkę. Chłopiec jest chory od urodzenia. Dziewczynka jest zdrowa, ostatnich kilka lat spędziła w internacie. Chłopiec wymaga bezustannej opieki. Z mężem się rozstała.  Z bogatymi rodzicami nie utrzymuje żadnych kontaktów. Wstydzą się chorego wnuka.

   Sąd mu przydzielił opiekę nad zdrowym dzieckiem. Przy okazji nakładając na matkę alimenty, z datą trzech lat wstecz.

   Oczywiście nie miało znaczenia to, że prawniczka męża była dawną sędzią w tym sądzie i dobrze się znały z sędzią prowadzącą.

   Chłopiec, tak jak już o tym wspominałem, jest chory. Ale nie na tyle by pewnych rzeczy nie zauważać. Nie może więc zrozumieć tego dlaczego dziadkowie obsypują prezentami siostrę, a jego nie chcą nawet widzieć. Nie jest  stanie zrozumieć dlaczego gdy czasami przechodzi obok siostry,  ta udaje,  że go nie zauważa. Bo ona także się go wstydzi.

   Rodzice dziewczyny założyli wnuczce wiele lat temu książeczkę na którą wpłacają systematycznie niemałe pieniądze. Gdy dorośnie będzie finansowo ustawiona.

   A Dziewczynie spędza sen z oczu co się z nim stanie gdy jej zabraknie. Bo na pewno nie zaopiekuje się nim siostra, ojciec czy dziadkowie.

   Dziewczyna przez lata tułała się wraz z mężem i małymi dziećmi po różnego rodzaju hotelach robotniczych. Korzystała też z pomocy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Dopóki ci się nie dowiedzieli jak bogatych ma rodziców.

   Wysłali do nich pismo z zapytaniem o zaistniałą sytuację. Ci jak zwykle nie chcieli mieć żadnych kłopotów oraz nie mieli ochoty wyjaśniać niewygodnych dla nich spraw. Na odczepnego kupili więc córce mieszkanie.  A ta nie dopilnowała rozdziału majątku.

   Po latach córka się rozwiodła.

   I wtedy były mąż zażądał połowy mieszkania, lub równowartości w gotówce. Nie zważając na chorego syna pokazał, że nie żartuje. Oddał sprawę do sądu. Wygrał na tej samej zasadzie co wcześniej. Zgłosił sprawę do komornika, a ten zajął mieszkanie.

   Znajomi prawnicy zajęli się mediacją. Bo skąd dziewczyna miała wziąć takie pieniądze? Znowu przyszli w sukurs rodzice. Woleli zapłacić byłemu niż być ciąganym po sądach.

   Tak uzyskane pieniądze szybko się rozeszły. Były mąż wziął więc kredyt i kupił nowe mieszkanie. Od swojej bogatej konkubiny. Przeprowadził się do niej, a mieszkanie wynajął. Może w sądach teraz gadać, że skąd ma wziąć pieniądze na wyższe alimenty? Przecież spłaca mieszkanie.

   Nie osądzam w żadnym wypadku Polskich sądów. Tylko mam nieodparte wrażenie, że gdybym był człowiekiem bardziej ustosunkowanym moje perypetie sądowe już od dawna byłyby tylko niemiłym wspomnieniem

0

Mefi100

275 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758