Tak jak w tytule. Dla mnie szok.
Teren był rozległy i otoczony wysokim murem. Trzeba się było jednak dobrze mu przyjrzeć aby go w ogóle dostrzec. Pomalowany był na takie maskujące, miłe dla oka kolory. Różne odcienie niebieskiego. Zlewało się to z kolorem nieba, dając wrażenie otwartości. Nawet jak się już ten mur wypatrzyło to sprawiał wrażenie kruchości, jakby był zrobiony z jakiegoś plastyku, a nie z solidnego betonu.
Zagłębiłem się dalej w teren. Materac był niewygodny w trzymaniu i bardzo mi ciążył. Co chwilę wypadał mi z rąk. Przemierzałem samotnie trawiasty teren, mając nadzieję, że w końcu natrafię na coś co dałoby mi oparcie w tej całej sytuacji.
Na miej więcej środku placu stały budynki mieszkalne, a właściwie kontenery. Trochę to wyglądało jak teren nadawanego właśnie w polskiej telewizji Big Brothera. Wokoło kręcili się jacyś ludzie, chyba też więźniowie. Z chęcią bym się kogoś zapytał co mam robić dalej, ale obawiałem się, że to sami Niemcy. Nie chciałem zwracać na siebie uwagi.
Kontenerów nie było aż tak wiele. Zacząłem po nich myszkować. W końcu znalazłem drzwi o numerze odpowiadającym temu co miałem na kluczach. Zapukałem. Nikt nie odpowiedział. Włożyłem ostrożnie klucz. Pasował.
Po otwarciu mym oczom ukazał się widok niewielkiego pokoiku z dwoma łóżkami. Szafa, zlew, dwa krzesła, stół. Pod oknem zawieszone było elektryczne ogrzewanie. To chyba wszystko. Niewiele. Mimo tego byłem zachwycony. Po tak długim czasie zamieszkiwania w grupie, to było coś. Nic nie wskazywało by był on zamieszkały przez jeszcze kogoś innego. Położyłem materac na jednym z łóżek, a następnie sam się na nim wygodnie ułożyłem.
Niewiele potrzeba człowiekowi do szczęścia. Mi wystarczyło. Dłuższą chwilę kontemplowałem samotność, po czym postanowiłem wyjść. Aby dokładniej zorientować się w terenie i sytuacji w jakiej się tak nagle znalazłem.
Pogoda nastrajała do łażenia. Był chyba kwiecień, wyjątkowo ciepło i słonecznie. Wyszedłem na zewnątrz. Były dwie grupy budynków. Jakby takie dwa Big Brothery. Podobne do siebie. Jak się już później dowiedziałem, w jednej przebywali Polacy, a w drugiej Niemcy.
Z końca mojej grupy budynków dochodził jakiś hałas. Poszedłem w tym kierunku. Jedne z drzwi były uchylone. Zajrzałem do środka. Gwar polskich głosów. Siłownia. Wszedłem dalej do środka. W końcu mnie zauważyli. Głosy nagle ucichły:
– Nowy?
– Tak.
– Od kiedy w więzieniu?
– Tutaj od niedawna, a w ogóle już jakiś czas.
– Damian, oprowadź kolegę i wszystko wyjaśnij.
Miałem więc już przydzielonego przewodnika. Nieźle.
Oprowadził mnie po całym tym dość rozległym terenie. Były tam jeszcze dwa boiska sportowe.: jedno do piłki siatkowej, drugie do nożnej. Był też niewielki staw z rybami oraz murowany grill.
Trudno byłoby mi w to wszystko uwierzyć, ale widziałem przecież wszystko na własne oczy! Damian dobrze wyczuł tą moją konsternację. Zaczął mnie kitować:
– W piątki wieczorem mamy tu zawsze dyskotekę. Przychodzą dziewczyny z miasta i bawimy się do samego rana.
Po tym co tu zobaczyłem byłem gotów w to uwierzyć.
……………………………………………..
…………………………………………………….