O kłopotach związanych z „nowym” w celi.
Nadszedł wreszcie taki czas, że przestałem być "Nowym". Przyszedł ktoś jeszcze nowszy. Litwin. Do "polskiej celi". Widocznie ktoś zadecydował, że bardziej pasuje do nas niż do Niemców. Wyglądał jak siedem nieszczęść: rozczochrany, strasznie chudy i jakby nie domyty. Wydawało mi się, że ja jestem chudy, ale on był jeszcze ze dwa razy chudszy ode mnie. Nie przesadzam. Jak tylko go do nas przyprowadzono i zamknęły się drzwi za klawiszami to zamiast się z nami przywitać, skierował swe pierwsze kroki do stolika z jedzeniem. Jadł tak długo, że myślałem, że pęknie. Jak wstał od stołu to wyglądał śmiesznie: chudy jak wkład do długopisu, a brzucho miał tak duże i wystające jak bęben.
Po kilku dniach z nim już wiedziałem, że Litwini nie przepadają za polakami. Był to pierwszy Litwin, którego poznałem osobiście. Ja pamiętałem z historii Unię Polsko-Litewską i króla Jagiełłę więc byłem nastawiony pozytywnie. Widocznie oni mają inne książki do historii.
No i zaczęło się! Zanim przyszedł do nas ten Litwin to mieliśmy wszystkiego w brud. I nagle okazało się, że zaczyna wszystkiego brakować. Nie mieliśmy już wielkich zapasów herbaty, chleba i owoców. Nie mówiąc o takich rzeczach jak mleko i mięso. Wszystko wyjadał nasz nowy nabytek. Nikt nikomu nic nie żałował, ale on nie jadł tylko żarł. Wchłaniał w siebie wszystko jak szarańcza. Wcale bym się nie zdziwił gdybym kiedyś przyszedł, a moje łóżko byłoby w jego brzuchu. Z rozpędu.
Kiedyś Piotr szykował sobie herbatę, a tam puste opakowanie. Z niedowierzaniem obrócił karton po herbacie do góry dnem:
– Co za licho? – powiedział ze zdziwieniem. A licho siedziało na swoim łóżku cicho, jak gdyby nigdy nic. Z niewinną miną. I wcale bym się nie zdziwił gdyby zaczął jeszcze pogwizdywać.
Rósł nam chłopak w oczach i jak na drożdżach, ale jakoś nikt się z tego nie cieszył.
Poza tym nikt nie widział by się kiedykolwiek kąpał. W końcu Piotr nie wytrzymał:
– Ty, Litwin? Ty się w ogóle myjesz? Jesteś tu już tydzień i ja nie widziałem.
Zaczął się wiercić nerwowo:
– Przed przyjazdem się kąpałem.
– Nie bądź taki cwany! Jakoś nie widziałem byś odmówił obiadu bo wczoraj jadłeś. Pod prysznic. Ale to już!
Zwlókł się niechętnie z łóżka jakby mu Bóg wie jaką krzywdę robiono.
Na szczęście długo u nas nie zabawił. Na szczęście dla nas i dla niego: C.d.n…