Bez kategorii
Like

Więzienie w Niemczech. I

28/12/2011
448 Wyświetlenia
0 Komentarze
3 minut czytania
no-cover

O tym jak trafiłem do niemieckiego więzienia

0


   Wyrokiem nie przejąłem się tak bardzo jak powinienem. W tym czasie wydawało mi się, że muszę się martwić o inne swoje sprawy. Ważniejsze. Zatrzymałem się wtedy u siostry na jakiś czas. Kilkaset kilometrów od miejsca gdzie odbywały się rozprawy. Nie miałem czasu ani możliwości odpowiedniego przypilnowania swoich spraw na taką odległość. Poza tym wtedy wysokość przysądzonych mi alimentów wydawała się niewielką ceną za święty spokój. O naiwności! Wkrótce okazało się, że niewielkie pieniądze, z perspektywy pracy na zachodzie, w Polsce już takie nie są. Po jakimś czasie nie miałem z czego płacić. Sytuacja była na tyle dramatyczna, że postanowiłem dać się zamknąć w więzieniu. W Niemczech. Po raz pierwszy poczułem się wtedy jak zaszczute,przyparte do muru zwierzę. 

   Kiedyś na terenie Niemiec dopuściłem się jakiegoś wykroczenia drogowego.Była to drobna sprawa zakończona mandatem w wysokości ? marek. Niewiele. Dostawałem z niemieckiego sądu ponaglenia o spłatę zasądzonych pieniędzy lecz je ignorowałem. Zagrozili, że w ostateczności zamienią karę pieniężną na więzienie. I do tego przelicznik pieniądze/czas odsiadki miał być dla mnie wyjątkowo dotkliwy. Minęło kilka lat. Przypomniałem sobie kiedyś o tym i w porównaniu do polskiej rzeczywistości,wydało mi się to Niemieckie więzienie niezwykle nęcące. Poprosiłem kolegę o podwiezienie samochodem do granicy polsko – niemieckiej. Oddałem się w ręce tamtejszych celników. Byli bardzo zaskoczeni tym, że sam się zgłosiłem i niezbyt chętni do zamykania. Tym bardziej, że znali mnie z widzenia i to chyba z dobrej strony. Kiedyś często przekraczałem granicę i zawsze traktowałem niemieckich celników z szacunkiem. Co wbrew pozorom nie było normą ze strony polskich „turystów”. Proponowali różne opcje rozwiązania problemu byle tylko mnie nie zamykać. Dziękowałem grzecznie i uparcie obstawałem przy swoim: prosiłem o więzienie. Po dłuższym czasie przekonywania mnie do zmiany zdania doszli do wniosku, że przeszkodą jest bariera językowa; widocznie nie do końca rozumiem co do mnie mówią. Na początku byłem prawie wzruszony tymi ich staraniami. Naprawdę to doceniałem. Jednak po paru godzinach zirytowany wybuchłem:

– Do cholery jasnej, zamknijcie mnie wreszcie!

Powiedziałem to po polsku lecz chyba zrozumieli. Miny mieli tak zdziwione, że zrobiło mi się ich żal. Ale zamierzony skutek odniosłem: więcej mnie już nie prosili. Cdn…

0

Mefi100

275 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758