Zobaczcie sami o czym.
Więc myślał, że kara go ominie i , że sprawa popadła w zapomnienie. Pracował dalej jak gdyby nic się nie wydarzyło. Jeździł tirem po całej Europie w tym wielokrotnie przekraczał granicę Polsko – Niemiecką. I nic. I tak przez dziesięć lat. Aż w końcu się o niego upomnieli. Był całkowicie zaskoczony gdy zatrzymali go na granicy. O sprawie zdążył już zapomnieć i na początku naprawdę nie wiedział o co chodzi. Był zdziwiony gdy mu przypomniano. Teraz siedział i marudził jacy ci Niemcy są źli karząc przestępów za swoje przewinienia – w Polsce rzecz nie do pomyślenia!
Rosjanin był typem całkowicie innego od Polaka człowieka. Nie przypominał wyglądem stereotypowego Rosjanina. Zawsze nieskazitelnie elegancki i nad wyraz spokojny. Kiedyś go się nawet zapytałem dlaczego to niemieckie więzienie ani trochę go nie stresuje? Przyglądał mi się chwilę z właściwym sobie spokojem po czym się spytał:
– A w rosyjskim więzieniu byłeś?
– Nie.
– A ja byłem.
Do tematu więcej nie wracałem.
Muszę powiedzieć, że więzienie jest dużym przeżyciem dla każdego normalnego człowieka. Raczej negatywnym. I nie ma znaczenia czy to więzienie jest niemieckie,polskie czy rosyjskie. Stres jest wielki. Nie ma możliwości by chwilę od niego odpocząć. Jakby nie było to miejsce stworzone jest dla przestępców i zdecydowana większość lokatorów takich przybytków sobie jednak na to zasłużyła. Poza tym panują tam inne zasady niż na wolności. Trzeba być naprawdę twardym człowiekiem żeby w takich warunkach przetrwać z godnością. I się nie zeszmacić. Ja wychodziłem z założenia, że lepiej dostać po gębie w obronie swoich zasad i nieraz płynąć pod prąd, niż na wszystko ze strachu się godzić. Wtedy to na pewno człowieka zniszczą. Jeśli inni są twardzi trzeba być jeszcze twardszym. Inaczej mamy zwichniętą psychikę na długie lata. To nie film. Tam życie można stracić naprawdę.
Codziennie wychodziłem na spacerniak. Na godzinę. Dowiedziałem się tam, że to miejsce to bardziej areszt niż więzienie. Większość tam osadzonych czekała dopiero na wyrok. Nieraz i rok czasu. I nie byli raczej tak jak ja zadowoleni z tego faktu. Dla tych co mieli już wyrok to tylko przystanek w drodze do "prawdziwego" więzienia. Po siedmiu dniach i mnie wywieźli. Ale o tym w następnym wpisie. C.d.n…