Bez kategorii
Like

Więzień in spe

16/10/2011
409 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
no-cover

Hiobowscy wybrali się na spacer po parku. Spacerowali tak i spacerowali, aż niektórzy z nich poczuli się zmęczeni.

0


Hiobowscy wybrali się na spacer po parku. Spacerowali tak i spacerowali, aż niektórzy z nich poczuli się zmęczeni. Babcia poszła odpocząć na ławce pod pomnikiem Jajciecha-Woruzelskiego (kiedyś pomnik Dzierżyńskiego, potem Roosevelta, potem papieża, a od niedawna najnowsza wersja). Dziadek poszedł odpocząć pod kościół przy parku (była kiedyś w parku kapliczka, ale ją zburzono, bo kojarzyła się z natrętnym narzucaniem wszystkim wizualizacji brutalnej śmierci młodego mężczyzny). Mama poszła odpocząć do księgarni feministycznej naprzeciw parku, a siostra poleciała do kiosku kupić sobie doładowanie do telefonu.
A tata i Łukaszka przeszli się jeszcze nad staw i tam spotkali dziwnego człowieka. Siedział nad wodą i trzymał w dłoniach wielki nóż.
– Kroi pan chleb dla kaczek? – zapytał Łukaszek.
– Nie.
– Dla łabędzi?
– Też nie.
– To może kroi pan kaczki? – zażartował Łukaszek.
– W zasadzie… – westchnął pan. – W zasadzie to zamierzam dokonać rozboju z udziałem niebezpiecznego narzędzia.
– Do widzenia – powiedział ostrożnie tata Łukaszka i zaczął się wycofywać ciągnąc syna za kaptur kurtki.
– Ależ nie, spokojnie, nic panom nie grozi – powiedział posępnie siedzący. – Po pierwsze ja się nadal zastanawiam, a po drugie, ów rozbój byłby czysto symboliczny.
– To po co to panu? – chciał wiedzieć tata Łukaszka.
– Waham się, czy nie iść do więzienia.
– Bo co też pan! – żachnął się tata Łukaszka. – Przecież więzienie to więzienie! Zylion osadzonych na metr kwadrat, drakońskie warunki, klawisze, połyki i inne takie!
– A tu niby lepiej? – westchnął siedzący. – Napady w biały dzień i tak dalej. A w więzieniu można też sobie dorobić prostymi pracami. Proponują… – i zaczął wyliczać jaki miałby metraż, zysk, gwarancję zatrudnienia, spokój, zero polityki, i inne takie.
Tata Łukaszka zadumał się chwilę. Przeliczył ile metrów mu przypada mieszkania, przeliczył ile zarabia na rękę, przypomniał sobie stawki VAT, akcyzy, via toll, myta mostowego i inne takie.
– Pan pożyczy ten nóż – oznajmił ponuro tata Łukaszka. Siedzący spojrzał na niego zaskoczony, ale nie zdążył nic powiedzieć, bo pojawiło się dwóch funkcjonariuszy, którzy błyskawicznie go zatrzymali. Siedzący nawet się specjalnie nie opierał jak go prowadzili, może był zadowolony, że los zadecydował za niego.
– Ale za co? – pytał tylko. – Przecież w sumie nikogo jednak nie napadłem…
– A te rozmowy to co? – odparł jeden z mundurowych. – I po co pan takie rzeczy rozgłasza postronnym, co? Panie, każdy więzień jak się zorientuje. że jest w więzieniu, to podejmuje wysiłki, żeby z niego uciec. Więc cała sztuka polega na tym, żeby więzień się nie zorientował, że jest więźniem…

0

Marcin B. Brixen

Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!

378 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758