Wiersze z lamusa, z 27 listopada 2004r
23/11/2011
370 Wyświetlenia
0 Komentarze
1 minut czytania
28 listiopada odbyło się nadzwyczajne posiedzenie URBNiO, a przecież nie wiedziałam pisząc wiersz o tym,… no… chyba, że kanałami telepatycznymi dostarczono mi wieść o przełomie Pomarńczowej Rewolucji.
POMARAŃCZOWI
Dniepr cicho płynie, a Dniepr pluska
Oni płyną ulicą Chreszczati –
To jeszcze nie marsz pojednania,
To noc pomarańczowych barykad.
Na majdanie przez sześć dni i nocy
Pokora z buntem się jednoczy.
Nie wybili żadnej szyby,
Nie nabili guza bratu,
Pokojowo, śpiewająco kruszą
Mury niewolniczego rezerwatu.
Po drugiej stronie strachem podszyci
W Doniecku, w Charkowie, czy na Krymie –
Długi kurs bratania przejdą.
Jeszcze im daleko, jeszcze nie
Po drodze na Zachód z Macierzą.
Na majdanie, na Placu Wolności
Sześć dni i nocy – mróz szroni oczy.
Oni stoją. Wielki duch w nich się mości.
Dniepr płynie, a Dniepr szemrze,
Pomrukuje wszak nie chce być rubieżą
Dla księstwa Donbasu i Rusi Zakarpackiej.
Czy Viktoria na majdanie będzie
Przebiśniegiem na makacie tkackiej,
Czy zrodzi pomarańczowego człowieka…
Warszawa, 27 XI 2004r