Już po pierwszym roku rządów PO co bardziej wrażliwy językowo Polak zapewne wiedział, gdzie kryje się klucz do propagandowego sukcesu ekipy Donalda Tuska. A właściwie uniwersalny wytrych do klapy spustowej narodowego rezerwuaru zrozumienia i akceptacji dla obiecanek-cacanek. I traktowania ich jak fakty. Tak, chodzi o nowatorskie zastosowania form czasowników niedokonanych, które użyte z finezją i planowo w narracji politycznej, wydobyły się z wąskich gramatycznych ram, awansując do roli mediospełniających się zaklęć. Bo czy proste, szczere oświadczenia, typu: „chcemy”, „zamierzamy”, „planujemy”, „już w najbliższym czasie do sejmu trafi”, nie przekuwały się natychmiast w dziennikarskie relacje z frontów rzeczywistego dzieła? Ależ tak. Gdy władza mówiła: np. „Chcemy zlikwidować Senat”, „Zamierzamy przyspieszyć budowę autostrad”, albo „Już w najbliższym czasie do Sejmu trafi kilkadziesiąt […]
Tak, chodzi o nowatorskie zastosowania form czasowników niedokonanych, które użyte z finezją i planowo w narracji politycznej, wydobyły się z wąskich gramatycznych ram, awansując do roli mediospełniających się zaklęć.
Bo czy proste, szczere oświadczenia, typu: „chcemy”, „zamierzamy”, „planujemy”, „już w najbliższym czasie do sejmu trafi”, nie przekuwały się natychmiast w dziennikarskie relacje z frontów rzeczywistego dzieła? Ależ tak. Gdy władza mówiła: np. „Chcemy zlikwidować Senat”, „Zamierzamy przyspieszyć budowę autostrad”, albo „Już w najbliższym czasie do Sejmu trafi kilkadziesiąt ustaw reformujących” – w mediach od razu znajdowały solidny grunt, jako newsy. „Koniec Izby Wyższej, senatorowie się pakują” – krzyczały czołówki. – „Tusk przyspiesza – autostrady będą szybciej”. Albo „Październikowa ofensywa rządu – ruszają obiecane reformy”
I tylko gramatycznie niedorozwinięci psuli te newsy znakami zapytania.
A przecież to genialne. Ot, takie np. formy, które oznaczają odbywające się czynności lub zachodzące stany, których przebieg uważa mówiący za istotny (np. „Premier: – Jutro po południu będę poważnie rozmawiał z ministrem Drzewieckim”). Albo oznaczające czynności stanowiące tło dla innych wydarzeń („Edmund Klich: – Właśnie się zastanawiałem, jaką wybrać podstawę prawną do badania katastrofy smoleńskiej, gdy zadzwonił Morozow”). Czy w rozumieniu czynności równoczesnych („Jerzy Miller: – Podczas gdy MAK będzie badał przyczyny katastrofy, my będziemy robić to niezależnie”), albo takich np. czynności wielokrotnych („Premier: – Z propozycją podatku linowego będziemy wychodzić konsekwentnie”)
Do dyspozycji pozostają jeszcze czynności nierezultatywne, skierowane w stronę jakiegoś celu, niekoniecznie zmierzające do jego osiągnięcia(prawda, jak to brzmi w podjętym kontekście?:), stany duratywne oraz ciągłe. Ale te pozostawmy już uczniom Wielkiego Gramatyka – Czasomagikom – którzy uniwersalizm form czasownikowych w procesie informowania Polaków o stanie Państwa twórczo rozwijają.
Jak? Sięgając po tryb przypuszczający nierzeczywisty.
Poseł Tomasz Tomczykiewicz (PO), jeden z nadwornych Czasomagików, błysnął właśnie podobną konstrukcją. Stwierdził bowiem, że „Gdyby rządził PiS, Polska byłaby bankrutem, doszłoby do drastycznego wzrostu deficytu budżetowego”. Wtórował mu partyjny kolega, inny wybitny Czasomagik poseł Adam Szejnfeld, który przypuścił nierzeczywiście, że „opierając się na programie wyborczym PiS i programie antykryzysowym tej partii z 2009 r. – gdyby rządziło PiS, deficyt budżetowy wyniósłby: w 2008 roku – 43,9 mld zł, w 2009 roku – 83,2 mld zł, w 2010 – 108,4 mld zł".
Czyli, że lepiej, jak rządzi Wielki Gramatyk.
Cóż, ktoś kto nie chce uchodzić za leminga, a argumentom opozycji nie ufa, musiałby się z taką czasomagią zmierzyć i po prostu to wszystko policzyć (normalny człowiek wie, że takie konstrukcje nie mają sensu, bo są nieweryfikowalne). A komu by się chciało.
I o to cho, jak mówią młodzi, ale niewykształceni.
Ps. Przykładowe tytuły i wypowiedzi (poza cytatem z Tomczykiewicza i Szejnfelda) nie są wiernymi przytoczeniami, lecz wolną, acz bliską wymowie oryginałów próbą rekonstrukcji:)
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/polska-bylaby-bankrutem-gdyby-rzadzilopis,1,4187080,wiadomosc.html