Australijski Urząd ds. Ochrony Klimatu i Efektywnego Zużywania Energii (sic!) zaproponował Australijczykom następujące rozwiązanie: przyznawanie praw do emisji CO2 w zamian za odstrzał wielbłądów!
Jak wiadomo, lewicowa wyobraźnia nie zna granic. Tym bardziej kiedy budowa socjalizmu wymaga ofiar. Pech chciał, że po burżujach, kułakach i homofobach padło na wielbłądy, które okazały się być siłą wsteczną na drodze ku nowemu, wspaniałemu światu.
Wielbłądy zostały sprowadzone do Australii w XIX w. w celach transportowych. Z biegiem czasu znacznie się rozmnożyły i zaczęły uchodzić wg wyżej wymienionego urządu za czynnik wzmagający zmiany klimatyczne. Dlaczego? Bo dorosły odobnik wydycha rocznie średnio około tony metanu, rzekomo którego "potencjał cieplarniany" jest 72 krotnie większy niż CO2 (jak to zbadano? motodologia?).
Ciekaw jestem co na to lewicowe organizacje od ochrony zwierząt jak np. PETA…
Jednakże przyczyną takiej propozycji ze strony Urzędu ds. Ochrony Klimatu (…) wydaje się być zwyczajnie lobbing i jego próba ominięcia kretyńskiego prawa, powstałego na bazie wyssanej z palca teorii o tzw. "efekcie cieplarnianym" – największym przekręcie XX w.
Źródło: Brać Łowiecka, Czerwiec 2012, str. 34.