Bez kategorii
Like

Wiedun Sławiański naucza o sprawiedliwości

03/10/2012
725 Wyświetlenia
0 Komentarze
16 minut czytania
no-cover

„…JESTEM TEŻ ZA TYM , ŻEBYŚMY BYLI ZDROWI WSZYSCY I MIELI FAJNĄ RODZINĘ , A LATARNIE PRZY AUTOSTRADACH , ŻEBY BYŁY PLUSZOWE…”

0


Prezentuję wpis z bloga 

http://spokojny-blog.blogspot.com/2012/08/wiedun-sawianski-naucza-o.html

Link zawdzięczam czytaniu komentarzy na blogu Czesława Białczyńskiego .

 

 

Jaki stawiam sobie cel ?  

 Zaprezentowanie  , że Słowianie myślą nietuzinkowo

i nie tylko o krzywdach ze strony wyznawców religi judeo-watykańskiej .

Ponieważ od kilku dni dyskutujemy w naszym kraju o " normalności " , " wolności "," sprawiedliwości  ",

niech  wpis zostanie odebrany jako jeden z poglądów …( upubliczniony 22 sierpnia 2012 r.)

 

 

Poniżej rekomendowany tekst  :

 

 

 Pracuję cały dzień, flaki wypruwam, skończyłem dwie wyższe uczelnie a nie mam nawet na porządne buty – mówi jeden.

 
Zrobiłem doktorat. Chciałbym, żeby ktoś to docenił – wtóruje mu drugi.
 
Co z tym zrobić? Przede wszystkim kochani, ustalmy co to właściwie są "porządne buty".
 
Większość prac wykonywanych współcześnie przez mieszkańców miast polega na tym, żeby kogoś do czegoś namówić. Skorzystania z usługi, wzięcia na nią kredytu, kupienia rzeczy stworzonej gdzieś indziej i przez kogoś innego której wcale nikt nie zamówił, ewentualnie polega praca na tym, by spowodować wypłacenie grantu za coś, za co nikt by z własnej kieszeni nie zapłacił grosza. Prace te wykonywane są przez ludzi, którzy nie posiadają umiejętności zrobienia czegokolwiek konkretnego w przestrzeni innej niż wirtualna. 
 
Przekonano ich, że tytuł magisterski to dość by móc w niemal nieograniczony sposób korzystać z butów, spodni, samochodów, paliwa, ogrzewania, domów, owoców, warzyw, mięsa i lekarstw i teraz mają problem bo nie mogą zrozumieć jak to się dzieje, że mając dwa doktoraty zastanawiają się nad kupnem trampek za 60 złotych. Tymczasem to dość oczywiste. Trampki takie jak te jeszcze 300 lat temu dla większości mieszkańców Ziemi byłyby luksusem. 
 
Ktoś gdzieś musi realnie je stworzyć, zapakować i przywieźć do sklepu obok domu jednego z naszych i zwykle to przywiezienie jest z drugiej półkuli. Rośnie rzesza ludzi którzy żyją w  całkowitym przekonaniu, że należą do elity i wiele powinni otrzymać a nie potrafią stworzyć żadnej rzeczy z której korzystają na codzień ani nawet w miarę składnie wyjaśnić jak działa i jak jest zrobiona.
 
W tym miejscu chór Oburzonych, z których wybrałem głos jeden:
 
Cytat:

Czy w Polsce jakakolwiek firma ma takie zasady, zasady
"stworzone dla
ludzi"? Każdy kto choć jedne wakacje przepracował
jako
kelner/-ka wie, że taka sytuacja w Polsce jest
absolutnie niemożliwa, jest
wręcz niewyobrażalna. Dlatego obsługuje
się w pubach klientów, którzy niemal
spadają pod stół ( każde
kolejne zamówienie nietrzeźwego, to przecież kolejny
banknot)i
obsługuje się do ostatniego klienta świątek, piątek, sobota
czy
niedziela. Liczy się zysk, a ten zysk wytwarzają pracownicy



I odpowiadam:
 
Sądzisz, że gdyby to którakolwiek z tych kelenerek sama miała tę knajpę postąpiłaby inaczej? To przecież takie same pindy jak ta właścicielka, czyż nie?

 
Kelnerki mają kiepsko, przepisy ich nie chronią to fakt. Ale faktem jest też, że na świecie jest masa ludzi zdolnych być
kelnerami, natomiast bardzo niewielu takich, którzy wiedzą jak zrobić piwo. Być może na tym etapie rozwoju naszej cywilizacji być zdolnym do przyniesienia piwa to akurat tyle, by za cały dzień przynoszenia go mieć chińskie trampki, światło, ogrzewanie, internet i dach nad głową.
Trzysta lat temu za cały dzień przynoszenia piwa miałabyś dach nad głową i jakieś pół godziny przy jednej świeczce. Umiejętność warzenia piwa była natomiast dużo droższa i to się nie zmieniło. Ile ty sama jesteś w stanie zapłacić kelnerce? Wiesz, moi lewicowi znajomi jak zaczęli prowadzić własne biznesy to zaczęli też niesamowicie uelastyczniać poglądy. Na zatrudnianie na przykład. Także na zatrudnianie kobiet, na pytanie o plany.. Niesamowite było obserwowanie tego procesu.
 
Jedna z bardziej uroczych myślowych konfiguracji polega na tym, że zakłada się istnienie jakichś osób
posiadających nieograniczone zasoby których by mogły udzielać gdyby tylko chciały. Tylko trzeba przerobić te osoby. Na przykład zmienić złego polskiego szefa knajpy w dobrego czeskiego. Mnie się jednak nie chce
gadać na ten temat z ludźmi którzy sami nie mieli knajpy. Jak ktoś miał knajpę i miał wszystkich zatrudnionych na pełnym etacie przez osiem godzin, dawał full urlopów, nie zwracał uwagi na to, czy kobiety w ciążę zajdą czy nie zajdą i mu ta knajpa po pięciu latach wciąż działa to ja go chętnie tu poczytam. Reszta to ja współczuję i rozumiem, ale mnie to nie powala.
 
Znów mi odpowiadają i znów odpowiadam na odpowiedź:
 
Cytat:

Technologia to nie jest dziś jedna osoba, to nie jest pan Kazio,
który
cudownie umie,gdy inni nie, ale wiedza całych zespołów.



 
technologia warzenia piwa to kwestia zespołu, ale na pewno nie zespołu kelnerek. Tysiąc kelnerek tak samo nie uwarzy piwa jak jedna albo milion. Tymczasem jeden chemik i jeden niezły mechanik po paru tygodniach kombinowania uporają się z tym. Mówię o tym, że coraz więcej jest osób których wiedza czy umiejętności są czysto umowne, natomiast ich przekonanie o prawie dostępu do dóbr symbolicznie określających status
jest podtrzymywane. 
 
Bo to inna jeszcze kwestia. Nie chodzi o same trampki tylko o to co trampki znaczą. Ludzie chcą mieć rzeczy które znaczą, że fajnie im się wiedzie. Tymczasem nie może się każdemu wieść fajnie, bo wówczas słowo "fajnie" musiałoby zmienić sens. 
 
Jeszcze co do tych umiejętności. Mój kolega ostatnio zapisał się na studia. Jakieś konstrukcje wodne ma robić. Tamy projektować, spiętrzenia wodne, może porty jakieś ze śluzami takie rzeczy. żeby kierunek ruszył potrzeba piętnastu osób. I prawdopodobnie nie ruszy, bo jest na razie dziewięciu chętnych. W tym samym czasie na studia typu antropologia kulturowa albo psychologia jest po kilkanaście osób na miejsce
choć żadnej pracy po nich nie będzie. Po prostu idą tam ludzie którzy nie pójdą na budowanie śluz wcale nie dlatego, że się pasjonują np. psychologią, że to jest ich życie itd. Nic podobnego. Po prostu na studia humanistyczne nie boją się iść bo wierza, że sobie poradzą tymczasem budowania czegoś konkretnego się boją bo to odpowiedzialność.
To żaden grzech. To jest ludzka rzecz, tak ludzie działają. Problem w tym, że przekonano ich, że można mimo to mieć buty Prady. Tymczasem nie można. Ale można mieć buty. Kiedyś nie było można ale dziś dzięki takim co umieją robić piwo, tamy i maszyny do robienia butów możemy mieć buty. Niestety te buty nie oznaczają prestiżu. Wiemy jak wyprodukować buty dla każdego, ale prestiżu dla każdego wyprodukować nie potrafimy. Nie wymyśliliśmy jeszcze takich maszyn. Może zespół kelnerek powinien
spróbować.
 
I zastrzeżenie kolejne:
 
Prestiż kupują sobie często ludzie, którzy nic nie produkują, zgadzam się. Ale
ty mówisz, że ten prestiż powinien spłynąć jak rozumiem,tylko na tych, którzy
mają konkretne umiejętności wytwórcze. Ja się upieram, że te umiejętności i
sprzedaż ich (bo o tym mowa), to także praca zespołowa, dar od wspólnoty. 
(…)
M. nie pisze o prestiżu ale o
"ludzkim traktowaniu". Da się znaleźć kompromis. 
Zespół kelnerek ma
już maszynę do prestiżu: po pracy zamienia się w konsumentki i określa co jest
prestiżem, kupując różne rzeczy i marząc o Pradzie. W prestiżu nie chodzi
przecież o to żeby go mieć, ale żeby go gonić, żeby był (częściowo) marzeniem.
Zawsze za rogiem będzie czekała jeszcze potężniejsza metafizyka.

Jeśli chodzi o moją opinię na temat tego co być powinno to jest ona następująca. Każda kobieta od urodzenia powinna mieć buty prady, każda kelnerka robota do roboty, a każde chińskie trampki powinny mieć w promocji dodanego Astona Martina. Jestem też za tym żebyśmy byli zdrowi wszyscy i mieli fajną rodzinę, a latarnie przy autostradach żeby były pluszowe. 
 
Niestety tak nie jest i rzecz w tym tylko, by to głośno powiedzieć. Wspólnota jest ważna i potrzebna, ale w tej wspólnocie jest paradoks. Wszystkie wkłady są potrzebne, ale niektóre wkłady może dać prawie każdy a inne może dać niewielu. Sprzątaczka się przyczynia i Spielberg się przyczynia do powstania Wojny Swiatów. Ale kiedy sprzątaczka wpadnie pod tramwaj to przyjdzie kolejna i Spielberg nawet nie dowie się o tym, a kiedy wpadnie Spielberg, to sprzątaczka dowie się o tym na pewno, bo będzie problem z jej pracą.
Ludzkie traktowanie jest dobre. Przez parę lat żyłem z taką dziewczyną co była kelnerką i pamiętam jak się wściekała na takich gości, co siedzą do pierwszej w nocy przy dwóch ostatnich żywcach i wspominają wojsko, na właściciela co ich nie daje wywalić itd. To jest prawda. Ale jest i druga część tej prawdy. Myśmy juz mieli zakłady pracy w których było osiem godzin i równe, porządne traktowanie. Pracownicy okradli je i doprowadzili do ruiny. Chcieli buty, ale nie po prostu buty, tylko buty prestiżowe. Zamienili
gwarantowane chińskie trampki na marzenie o Pradzie. Woleli mieć możliwość posiadania knajpy i ryzyko zostania kelnerką siedzącą do świtu niż pracę w społecznym barze mlecznym gdzie się zamyka jak jest koniec, gdzie są urlopy dla każdego, wczasy pod gruszą i tam takie. 
 
Oni to wybrali. Gdyby każdy z nich pracował w tym barze tak jakby była to jego knajpa, te bary stałyby do tej pory. Niestety okazało się, że nie docenili tego co mieli. Wierzyli, że za rogiem jest właśnie ta potężniejsza metafizyka. Tak mamy.
Gdybym miał mówić językiem Ojca – kto na co zasługuje i tak dalej – powiedziałbym, że oni nie zasługują na ludzkie traktowanie, ponieważ mieli szansę i ją spieprzyli. Mieli państwowe zakłady, ale woleli w nich kraść dla siebie niż pracować dla ogółu. Gdybym miał mówić językiem Matki powiedziałbym, że niezależnie od tego nie wiedzieli co czynią, wszyscy są moimi dziećmi i jednak coś trzeba wymyśleć, żeby mieli te buty od Prady. Każdy ładniejsze niż pozostali. Bo "każda kobieta ma prawo wyglądać wyjątkowo w ten jeden wieczór w roku". Stosowne kreacje zapewnia rodzimy przemysł tekstylny.
0

 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758