Widmo unii bankowej krąży nad Europą.
Co by znaczyło dla Polski, gdyby zdecydowała się na oddanie nadzoru nad bankami na szczebel europejski. Niestety nic dobrego. Po pierwsze perspektywa europejska nie musi pokrywać się z perspektywą poszczególnych rynków, a zwłaszcza rynków peryferyjnych perspektywy Brukseli, czy Frankfurtu, takich jak Polska. Inna też jest sytuacja w bankach krajów strefy euro i krajów mających własne waluty. Odpowiedzialność za ewentualne błędy nadzorcze spadałaby natomiast na krajowe systemy gwarantowania depozytów. Trudniej też byłoby korzystać z informacji dotyczących banków w nadzorze nad innymi instytucjami finansowymi, jak i informacji o innych instytucjach finansowych w nadzorze nad bankami. Jakie byłyby koszty takiego nadzoru, to już osobna kwestia.
Polska od jakiegoś czasu żyje aferą Amber Gold. KNF była praktycznie jedyną instytucją, która w tej sprawie coś próbowała zrobić – wpisała spółkę na listę publicznych ostrzeżeń i próbowała skłonić prokuraturę do podjęcia przeciwko niej działań, choć z mizernym skutkiem. Oczywiście można mieć duże wątpliwości, czy KNF zrobił wszystko w tej sprawie, co mógł zrobić, choćby w kontekście opisywanych przeze mnie w jednym z poprzednich wpisów informacji z ABW, że KNF zawiadamiał ją o rzekomych nieprawidłowościach w nienadzorowanych przez Komisję spółdzielczych kasach oszczędnościowo-kredytowych, ale nie podjął żadnych działań, by sprawą Amber Gold zainteresować ABW. Podobnie brak śladów prób ze strony Komisji zainteresowania problem nadzorującego KNF premiera, czy koordynacji działań z Narodowym Bankiem Polskim nadzorującym działalność kantorową, którego wiceprezes wchodzi w skład Komisji, bądź wcześniejszego zainteresowania problemem Amber Gold Komitety Stabilności Finansowej i ministra finansów oraz ministra sprawiedliwości. Mimo to KNF próbował coś zrobić w tej sprawie. W przypadku objęcia polskich banków nadzorem paneuropejskim, KNF straciłby kompetencje dotyczące nadzoru bankowego i już nie mógłby podejmować jakichkolwiek działań przeciwko parabankom.
KNFnie jest niewątpliwie idealny, istotne wątpliwości budzą próby wydawania przez Komisję zaleceń i rekomendacji bez upoważnienia ustawowego (jak w przypadku dywidendy zakładów ubezpieczeń, banków i powszechnych towarzystw emerytalnych czy kształtu audytu, który ma być przeprowadzony w spółdzielczych kasach oszczędnościowo-kredytowych), ale działania KNF mogą być dostosowane do polskiej specyfiki i sytuacji na polskim rynku finansowym. Dziś wydaje się, że kondycja polskich banków jest jednak lepsza niż szeregu banków zagranicznych, w tym banków-właścicieli polskich banków.
Negatywne konsekwencje sprzedaży polskich banków bankom zagranicznych doświadczamy dość powszechnie, ale i tak jest to znacznie mniej niebezpieczne, niż oddanie także nadzoru nad bankami działającymi w Polsce w ręce tworzonego nadzoru paneuropejskiego. Jeżeli rzeczywiście powstanie taki nadzór, Polska zdecydowanie nie powinna korzystać z opcji „opt-in”, bez względu na to, kto nas będzie do tego zachęcał. Sądzę, że w szczególności warto będzie przyglądać się stanowisku Londynu w tej sprawie.
Jeżeli nadzór paneuropejski stanie się rzeczywistością dla krajów strefy euro, to w dyskusjach o ewentualnym przyjęciu euro przeciwnicy jego przyjęcia zyskają kolejny mocny argument – utraty suwerenności w nadzorze nad bankami.
Paweł Pelc
za: http://www.stefczyk.info/blogi/okiem-prawnika/widmo