Tak wysyp tej trudnej czynności nastąpił dopiero na Zielonej Wyspie po pięcioletnich rządach premiera Donalda Tuska.
wespół z wicepremierem Waldemarem Pawlakiem wspieranych dzielnie przez pracujący lud miast i wsi oraz uświadomione patriotycznie i poltycznie media.
Do tej pory za czasów wiadomego reżymu Polacy rzucali forsą gdzie popadnie. Jak wiadomo był to na pewno skutek niepewności i zagrożenia oraz powszechnie panującej atmosfery duszności. Po co oszczędzać, szukać lepszych okazji cenowych i niższych cen skoro jutro załomoczą w drzwi o szóstej nad ranem i wsadzą Cię do aresztu wydobywczego razem z Beatą S. i doktorem G.? Dopiero cierpliwe mówienie o Zielonej Wyspie. Zadumana mina i rzeczowe wypowiedzi Vincenta bez PESEL-a (co to mu zarzucają wredni, że uprawia kreatywną księgowość) oraz samego Premiera spowodowały, iż Polacy wiedzą, że 2+2=4. Umieją za pomocą tabliczki mnożenia policzyć ile kosztuje kilogram kiełbasy w jednym sklepie i tym obok oraz ile kosztuje pół litra. Reszta zapamiętajcie to wroga propaganda, sypanie piachu w tryby i bobrza dywersja.
Tylko jakoś Frankowi Drebinowi coś tam majaczy w pamięci, że jego Tatko miał u progu tzw. transformacji w latach 1992-1997 sklep spożywczy, w którym Frank Drebin się udzielał w postaci sprzedawcy to wtedy też Polacy umieli liczyć. Wiecie jacy "bezczelni" byli? Potrafili przyjść i powiedzieć, że w sklepie za rogiem są np. ziemniaki tańsze. Jednak to na pewno wredna pisowska pamięć Drebina zawodzi. I dopiero pięć lat rządów miłości nauczyło Polaków liczyć a nie żadne tam wyższe ceny. O np. ceny benzyny w roku 2007 www.motofakty.pl/tag/cena-paliwa-w-2007-roku/ a teraz litr tej samej Pb95 kosztuje dziś coś koło 5,75.
I oczywiście nie ma tu żadnego wzrostu cen.