Bez kategorii
Like

Weseli, kolorowi i tolerancyjni

13/08/2011
276 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
no-cover

Hiobowscy pojechali na zakupy do centrum. Tata Łukaszka podjechał pod główne wejście, wysadził większą cześć rodziny, a sam razem z synem pojechali gdzieś zaparkować.

0


Hiobowscy pojechali na zakupy do centrum. Tata Łukaszka podjechał pod główne wejście, wysadził większą cześć rodziny, a sam razem z synem pojechali gdzieś zaparkować. Parę minut później stali w olbrzymim holu marketu i wykręcali sobie szyje rozglądając się za resztą rodziny. Uwagę ich zwróciła głośna i zwarta grupka ludzi, która ustawiała się do zdjęcia koło fontanny.
– Witamy, zapraszamy! – zawołała do nich dystyngowana pani siedząca na środku pierwszego rzędu. – Przyłączycie się do naszego grona?
– Najpierw chcielibyśmy wiedzieć… – zaczął tata Łukaszka.
– Ależ oczywiście! – dystyngowana pani wstała i podeszła do nich. – Jesteśmy ludźmi, którzy są anty w stosunku do tych, co są anty wobec wszystkiego!
Tata spojrzał na Łukaszka, a Łukaszek na tatę. Nic to jednak nie pomogło.
– Już panu tłumaczę – pani wstała z miejsca i zaczęła mówić z zapałem. – Tamci są chamscy, skołowani, na klęczkach, nie myślą, tylko potakują i robią to co im każe ich bóstwo.
– A wy…? – spytał ostrożnie Łukaszek.
– My jesteśmy weseli, kolorowi i tolerancyjni! – zawołała radośnie pani. – Nie boimy się stanąć tyłem do drugiego!
– Nawet do geja? – spytał złośliwie tata Łukaszka.
– Zwłaszcza do geja! – odparła z mocą dystyngowana pani. – Są u nas…
Obejrzała się za siebie i zamilkła wstrząśnięta. Jakiś młody człowiek siedział już na jej miejscu.
– Grzeeeeeegorz! – zapiała z oburzeniem dystyngowana pani. – Co to kurna jest? Miał być parytet! Połowa pierwszych miejsc dla kobiet, połowa dla facetów!
– Nic mnie to nie obchodzi – powiedział mdłym głosem młody człowiek. – Miałem obiecane dobre miejsce, a żeby było moje, to jakaś kobieta miała stąd spadać.
– Sam stąd spadaj! – obruszyła się dystyngowana pani i wyzwała młodego człowieka od części rowerowej. – Grzeeeegorz!
Przyleciał jakiś facet i zaczął się giąć w ukłonach przed młodym człowiekiem, że on jednak musiałby wstać i ustąpić tej pani, bo to jednak jest jej miejsce…
– Dość – przerwał mu młody człowiek. – Nich pan już nic nie mówi. Dziś zobaczyłem waszą prawdziwą twarz. Twarz, której nie macie. Bo macie ryj. Kryptohomofoboprawicowca. Nie jesteście lewicowcami, jesteście lewusami! Idę po mojego chłopaka i nie przyjdziemy tu już więcej!
– Jak już mówiłam – dystyngowana pani na wszelki wypadek usiadła na zwolnionym miejscu. – Jesteśmy weseli, kolorowi i tolerancyjni. Mimo odmiennych poglądów potrafimy się między sobą dogadać. Szanujemy swoje poglądy! Szanujemy się! Jesteśmy weseli, kolorowi i tolerancyjni!
– Czego oni od nas chcą? – spytał głośnym szeptem Łukaszek.
– Na początek odpowiedzcie na jedno pytanie: czy lubicie jednego faceta i czy go popieracie?
– Załóżmy, że tak – odparł ostrożnie tata Łukaszka. – To co?
Wtedy weseli, kolorowi i tolerancyjni ludzie wstali z zaciętymi twarzami i przekrzykując się kazali im spierdalać, bo takich otumanionych, małych ludzi, zaczadzonych nienawiścią można jedynie skremować i przeznaczyć na nawóz pod rzodkiewki. A nie zapraszać w szeregi tych, co są weseli, kolorowi i tolerancyjni!

0

Marcin B. Brixen

Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!

378 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758