Niemcy od czasów II wojny światowej są w Polsce postrzegani w sposób wyjątkowy. Na dodatek lata straszenia Hupką i Czają (ktoś jeszcze pamięta?) odcisnęły swoje piętno na dwóch pokoleniach. Młodszym to samo próbowała uczynić Eryka Steinbach.
Pojednanie, o którym tak przekonująco mówił Kohl w Krzyżowej co rusz zderza się z rzeczywistością.
Bo przecież o tym, jak naprawdę Niemcy nas traktują świadczą choćby liczne w Polsce sklepiki oferujące „niemiecką chemię”. Oferowana u nas, pozornie taka sama, różni się w widoczny sposób od tej zza miedzy.
Na dodatek ta gorsza jest dostępna w sieciach sklepów należących również do obywateli naszego zachodniego sąsiada.
Co wcale nie oznacza, że taniej.
Zbyt wyraźnie daje się odczuć, że ceną za dobrobytu Hansa jest żyłowanie Jana.
Taki neokolonialny wyzysk.
Tylko to wystarczy, by świadomy obywatel czuł coraz większy dystans do deklaracji zamieszczanych w polskojęzycznych mediach, należących również do zachodniego sąsiada.
Z wdziękiem słonicy w składzie już nawet nie porcelany, ale bombek choinkowych, wpisuje się w te nastroje niejaka Ursula von der Layen, zatrudniona jako minister Obrony Narodowej, mówiąc:
Ni mniej, ni więcej.
Zatem wiemy już, skąd biorą się pieniądze na sprzęt nagłaśniający itp. towarzyszący różnym „spontanicznym” wystąpieniem KOD-u czy innych ubywateli.
Rząd niemiecki finansuje opozycję w RP.
Możemy tylko odetchnąć z ulgą, ze armia niemiecka w niczym nie przypomina choćby tej Bundeswehry z czasów sprzed rozpadu Układu Warszawskiego.
Inaczej zamiast Lisa w necie mielibyśmy Leopardy na ulicach.
Raptem w ciągu niewiele więcej niż jedno pokolenie udało się Niemcy rozbroić, w czym zasługi również ma „ministra” Layen.
Ba, można by ją posądzić nawet o swoisty wallenrodyzm, gdyż próbowała otworzyć Bundeswehrę przed imigrantami, którzy w ten sposób mieliby się szybciej „integrować”.
Z kolei w maju tego roku zasłynęła z krytyki „prawicowych odchyleń” w armii, przejawiających się m.in. w nazewnictwie koszar, których patronami są słynni niemieccy dowódcy z dawnych lat.
Jeśli będzie „ministrą” wystarczająco długo Clausewitz zostanie zastąpiony przez „czerwonego tulipana”, a Erich Ludendorf przez „niebieska podomkę”.
Wydaje się zatem, że jest kobietą po prostu głupią.
I dlatego należy się jej obawiać, bowiem za chwilę Bundeswehry już nie będzie.
A Zjednoczone Emiraty Nadrenii i Palatynatu będą dysponowały zupełnie inną armią.
3.11 2017
.
.
______________________
* zgodnie z niemiecką tradycją – werwolf.