Rok temu zaproponowałem burmistrzowi Włoszczowy, by jedna ze szkół przyjęła za patrona Antoniego Somssicha, wysłałem jego życiorys i opis działalności … Dr Endre László Varga
http://wirtualnapolonia.com/2012/08/18/wegierski-huzar-polskim-ulanem/
Posted by Włodek Kuliński – Wirtualna Polonia 2012-08-18
W stosunkach węgiersko-polskich w XX wieku centralne miejsce zajmuje udział Węgrów ochotników w wojnie polsko-bolszewickiej. Wśród nich czołową postacią jest hrabia Antal (Antoni) Somssich, który jako były ck rotmistrz w 1919 roku dobrowolnie zgłosił się do Wojska Polskiego i służył w nim do roku 1923, kiedy to powrócił na Węgry.
Sercem Polak
Hrabia Antal József Pál Gobert Somssich przyszedł na świat 31 stycznia 1880 r. jako czwarte dziecko Imrego i hr. Marii Gobertiny Széchenyi de Sárvár-Félsövidék w Grazu. Skończył Akademię Rolniczą w Mosonmagyaróvár, gdzie uzyskał dyplom inżyniera rolnictwa. Od młodości interesował się mechaniką, wyuczył się również zawodu tokarza i mechanika. Założył warsztat mechaniczny w swojej posiadłości, w którym zatrudniwszy kilku fachowców, naprawiał maszyny rolnicze. W wieku 24 lat poślubił Margit Kendeffy de Malomvíz, urodzoną 20 marca 1881 r. w miejscowości Szentlörinc.
Po uzyskaniu dyplomu wstąpił do ck armii jako ochotnik, uzyskując stopień nadporucznika. Służył, jak wszyscy jego przodkowie, w pułku huzarów. Po wybuchu I wojny światowej został zmobilizowany. Służył między innymi w 1915 roku w okupacyjnym organie wojskowym austro-wegierskim na terenie byłego Królestwa Polskiego. Skierowany do Kreiskommando we Włoszczowej, objął stanowisko referenta rolnictwa.
Według innego źródła, w latach 1915-1916 służył w ck żandarmerii polowej we Włoszczowie. Prawdopodobnie tu poznał bliżej Polaków, co w niedalekiej przyszłości miało decydujący wpływ na jego pewną decyzję. Nie wiemy, na którym froncie zastał go koniec I wojny światowej, nie posiadamy również informacji na temat jego losów od końca 1918 roku, do czasu wybuchu komunistycznej rewolucji węgierskiej 31 marca 1919 roku. Wkrótce potem opuścił swoją ojczyznę i wstąpił do Wojska Polskiego jako ochotnik.
Jakie były rzeczywiste pobudki tego kroku? Nie wiadomo. Może zaważyła na tym znajomość zawarta z Polakami na froncie, może dobre doświadczenia na ziemi polskiej we Włoszczowie lub obawa o bolszewizację własnego kraju przez Armię Czerwoną. A może decydujące okazały się własne doświadczenia wyniesione w czasie komunizmu panującego na Węgrzech (po raz pierwszy w 1919 roku). 14 kwietnia 1919 r. Somssich złożył prośbę o przyjęcie do Wojska Polskiego, w której napisał: “Powody, które mnie skłaniają: wielka sympatia do Polski i do Polaków. W państwie polskim mam dużo znajomych i przyjaciół. Moim najgorętszym pragnieniem jest pracować z całych sił dla dobra Polski”.
Na wojnie z bolszewikami
Do Wojska Polskiego został przyjęty 4 maja 1919 r. w stopniu majora, a w lipcu przydzielono go do 10. pułku ułanów jako oficera w pierwszym szwadronie w Nowogródku, w lipcu objął dowództwo IV szwadronu. We wrześniu 1919 r. został mianowany pomocnikiem dowódcy pułku, następnie w lutym 1920 roku pomocnikiem dowódcy pułku – dział gospodarczy.
W lipcu 1920 r. został skierowany na dwa miesiące do dyspozycji Departamentu IV Ministerstwa Spraw Wojskowych w celu zakupu koni na Węgrzech. Na początku sierpnia 1920 r. przyjechał do Budapesztu, aby kupić je dla walczącej z bolszewikami armii polskiej. Oprócz listu upoważniającego go do takiej czynności przywiózł także list gen. Kazimierza Sosnkowskiego do kierownictwa węgierskiego Ministerstwa Spraw Wojskowych. Z przyczyn politycznych Ministerstwo Spraw Zagranicznych w Budapeszcie popierało jego misję. Nie wiadomo, czy zakup koni zakończył się pomyślnie.
Służąc w 10. Pułku Ułanów Litewskich hr. Somssich uczestniczył w zwycięskiej kampanii przeciwko bolszewikom. 26 marca 1921 r. otrzymał awans na stopień podpułkownika. Latem 1921 r. przez 6 tygodni pełnił czasowo obowiązki dowódcy 10. pułku ułanów, a następnie do 1925 roku otrzymał urlop bezpłatny. Prawdopodobnie przebywał na Węgrzech. W sierpniu 1925 roku na krótko powrócił do służby w 22. pułku ułanów w Brodach, po czym został zwolniony z Wojska Polskiego do rezerwy.
Podczas służby w polskiej armii ppłk Somssich był dobrze oceniany i nagradzany. W opinii za okres 25 maja 1 grudnia 1920 r. jako członek komisji gospodarczej 10. pułku ułanów uzyskał ocenę dobrą, z uwagą, że “ma trudności z powodu słabej znajomości języka polskiego. Nadaje się na wyższe stanowisko w służbie gospodarczej”. Za udział w walkach został odznaczony Krzyżem Walecznym IV klasy. Z wnioskiem o odznaczenie 1922 r. wystąpił Szef Sztabu Generalnego gen. dyw. Władysław Sikorski. W uzasadnieniu napisał m.in., że “ppłk Somssich położył wielkie zasługi przy organizacji Armii Polskiej. Odznaczył się szczególnie na froncie przy zajęciu wsi Prudniki”.
Wspierał uchodźców
Po powrocie na Węgry Antal Somssich prowadził własne gospodarstwo rolne w wojewódzkim Somogy w Ormándpuszta. Interesował się polityką, choć nie należał do żadnej partii politycznej. W 1931 roku jako niezależny kandydat startował w wyborach do Zgromadzenia Narodowego w okręgu wyborczym w Kiskomárom w województwie Somogy.
Zwyciężając kandydata rządowego, został deputowanym do Izby Niższej na kadencję lat 1931-1936. Sympatyzował z Chrześcijańsko-Gospodarczą Partią Socjalną. Interpelował i zabierał głos głównie w sprawach gospodarczych, co przyniosło mu ogólną sympatię w kręgach społecznych i u swoich wyborców. Krytykował niektóre działania rządu. Po zakończeniu kadencji deputowanego w 1936 r. nadal prowadził i rozwijał własne gospodarstwo. Oprócz upraw rolnych posiadał m.in. warsztat naprawczy maszyn rolniczych, młyn, tartak, elektrownię wodną i lodownię. Odgrywał wybitną rolę w życiu województwa, w którym mieszkał.
Nie wiemy nic o jego działalności politycznej w latach II wojny światowej. Większość arystokracji węgierskiej, dosłownie z wyjątkiem kilku osób, miała zapatrywania legitymistyczne, antytotalitarne. W latach 1939-1944 czynnie wspierała materialnie Polaków, oddawała swoje pałace do użytku internowanym żołnierzom polskim i uchodźcom cywilnym, potajemnie pomagała w ewakuacji żołnierzy i oficerów polskich do Francji. W 1940 roku w miejscowości w pobliżu pałacu Somssicha w miejscowości Komárváros widziano grupę oficerów polskich, którzy wkrótce zniknęli. Zapewne przedostali się na Zachód, by dołączyć do armii polskiej.
W lutym 1945 r. Armia Czerwona dotarła do posiadłości hrabiego. Niemcy bronili się, w końcu odeszli. Somssich schował się w bunkrze, poza pałacem, ludność w piwnicy pałacu.
W czasie jego nieobecności najpierw miejscowi ograbili posiadłość, następnie Rosjanie rozbili fortepian i wszystkie inne urządzenia, których nie zabrała miejscowa ludność. Żołnierze potężnej Armii Czerwonej huśtali się na żyrandolu. Rosjanie szukali Niemców oraz “burżuja”.
Po ujawnieniu się hr. Somssich został postawiony naprzeciw karabinu maszynowego, a oficer rosyjski (pół-Węgier, pół-Rosjanin) po węgiersku zapytał zgromadzonych: “Jakim człowiekiem jest hrabia?” “Dobrym!” – odpowiedzieli. W ten sposób został uratowany. Po odejściu Rosjan hrabia przystąpił do odbierania swoich rzeczy od ludności (nie zostawili mu nawet bielizny osobistej). Po odnalezieniu munduru oficera – ułana Wojska Polskiego – powiedział: “Nawet to mi zabraliście!” i odebrał go tymczasowemu posiadaczowi.
W wyniku reformy rolnej, przeprowadzonej w 1945 r., stracił niemal całe swoje gospodarstwo, liczące blisko 1200 hektarów. W 1950 roku został wysiedlony, powrócił do siebie dopiero w 1953 roku, razem z człowiekiem pochodzącym z Siedmiogrodu w Rumunii, którego poznał w czasie wysiedlenia. Ów człowiek miał jedną rękę. Odtąd do końca życia hr. Somssicha pracowali razem. Żona hrabiego uniknęła poniżających przejść, gdyż zmarła 31 stycznia 1949 r. w rodzinnej posiadłości w Ormandpuszta.
Hrabia nie bał się pracy fizycznej. Prowadził swoje małe gospodarstwo, montował linię elektryczną, podkuwał konie. Mieszkał w jednym z domów dla swoich byłych parobków. Somssichowie mieli syna Imre, który zmarł w młodości na serce, w czasie służby wojskowej, i córkę Gabriellę, która wraz ze swoim mężem i córką pod koniec II wojny światowej wyjechała z kraju. Jej potomkowie żyją w Buenos Aires do dziś.
9 listopada 1958 roku na placu przed pałacem koń kopnął Somssicha w głowę. W wyniku odniesionych ran hrabia zmarł nazajutrz w wieku 78 lat w szpitalu w pobliskiej Nagykanizsy.
Dobry człowiek
Żyjący jeszcze świadkowie wspominają hrabiego jako dobrego, ale surowego człowieka, który dawał pracę ludziom, zbudował młyn, dobrze gospodarzył swoim majątkiem.
Chorych pracowników, służbę i parobków kierował do lekarza, a w razie potrzeby, na własny koszt, wysyłał do szpitala do Budapesztu. Osobiście kontrolował wykonane prace. Każdego roku młodzież szkolna po bierzmowaniu była przez niego i jego żonę podejmowana śniadaniem.
Zawsze w Wigilię dzieci mieszkające na terenie jego majątku kolędowały przy choince postawionej w sali pałacu, po czym każde dostawało paczkę, a młodsze, w wieku przedszkolnym, otrzymywały dodatkowo ciepłe ubrania. Wszystkie kobiety dostawały po 3 metry materiału na uszycie ubrań. Również w innych dziedzinach hrabia wykazał swoją ofiarność.
Do nowo wybudowanego kościoła, poświęconego 12 września 1932 r. w Somogysimonyi, zakupił ławy dla wiernych, a dla kościoła w Nagykanizsy w dzielnicy Alsóváros ufundował święty obraz. Każdego roku rocznica śmierci jego syna była dniem wolnym od pracy.
Byłoby pięknym gestem wobec hr. Somssicha, gdyby Ministerstwo Honwedów (Obrony Narodowej) i Ambasada Rzeczypospolitej Polskiej w Budapeszcie odbudowali jego zrujnowany na cmentarzu Komárváros (dziś przyłączony do Zalakomár) grób oraz podjęły nad nim stały patronat i opiekę.
Komitet Pietyzmu i Pamięci Miejsc Narodowych w Budapeszcie ujął już w ewidencji grób hrabiego i jego żony. W następstwie tragicznej śmierci ministra Andrzeja Przewoźnika, sekretarza generalnego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem, Rada nie uczyniła tego.
Zadośćuczynieniem byłoby, także dla mnie, gdyby artykuł naukowy o Somssichu, napisany wraz z emerytowanym majorem Wojska Polskiego do “Przeglądu Historyczno-Wojskowego”, po 8 latach od złożenia w redakcji rękopisu został opublikowany.
Rok temu zaproponowałem burmistrzowi Włoszczowy, by jedna ze szkół przyjęła za patrona Antoniego Somssicha, wysłałem jego życiorys i opis działalności. Nawet nie otrzymałem odpowiedzi.
Dr Endre László Varga
Autor jest węgierskim historykiem, badaczem stosunków węgiersko-polskich i II RP.
NDz
http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=6937&Itemid=47
Zagladam tu i ówdzie. Czesciej oczywiscie ówdzie. Czasem cos dostane, ciekawsze rzeczy tu dam. ''Jeszcze Polska nie zginela / Isten, áldd meg a magyart'' Na zdjeciu jest Janek, z którym 15 sierpnia bylismy pod Krzyzem.