Wdzięk i prostata
16/05/2012
524 Wyświetlenia
0 Komentarze
12 minut czytania
ZDROWIE I MEDYCYNA (08) Urolodzy zapowiadają przełom w leczeniu raka prostaty w najbliższych latach. Oto najnowsze leki, z którymi wiążą swe największe nadzieje:
Charakterystyczną cechą wielu nowotworów jest to, że atakują one szczególnie często narządy i tkanki związane z płcią, przez co tworzą bardzo specyficzne i bardzo różne wzorce kliniczne. Rak szyjki macicy lub rak piersi należą do najczęstszych nowotworów u kobiet, a rak prostaty jest znanym pogromcą starszych panów. Na szczęście walka z rakiem piersi u kobiet w ciągu ostatnich lat odnotowuje duże sukcesy zwłaszcza odkąd pojawiły się nowe, skuteczne leki. Zaczęło się w 1998 roku od Herceptinu, który pozwolił skutecznie ujarzmić raka piersi w stadium tuż przed metastazą, czyli rozsianiem. Potem doszły kolejne leki, a właściwie cały ich arsenał, i w tej dziedzinie onkologii dziś można już mówić o przełomie. Niestety, nic takiego nie zdarzyło się dotąd w leczeniu raka prostaty. Chociaż choroba ta jest stosunkowo łatwa do leczenia, jeśli się ją wcześnie wykryje i osaczy lekami, to późniejsze jej stadia są już poważne i często śmiertelne.
Coraz lepsze rozumienie biologii tej choroby, a zwłaszcza kluczowej roli, jaką w jej rozwoju odgrywa męski hormon testosteron, pozwala jednak mieć nadzieję, że także w tej dziedzinie szykuje się zmiana i to prawdopodobnie na miarę przełomu w onkologii piersi. Ostatni kongres Europejskiego Stowarzyszenia Urologów, jaki odbył się w Paryżu dwa miesiące temu, po raz pierwszy od bardzo wielu lat był zjazdem sensacji i entuzjazmu wskutek pojawienia sie obiecujących nowinek w tej dziedzinie medycyny. Niniejszy artykuł jest właściwie streszczeniem najważniejszych prezentacji z tego kongresu. Niektóre z omawianych tam terapii pozostają w sferze koncepcji aż do granic naukowej fantazji, jak np. pomysł genetycznie zmodyfikowanego wirusa, który niszczyłby wybiórczo komórki rakowe wewnątrz samego gruczołu krokowego. Są jednak i realne leki o potwierdzonym działaniu, niektóre już dostępne na rynku, inne dopiero w drodze, czyli na etapie prób klinicznych.
Jednym z nich jest Cabazitaxel, produkowany przez francuski koncern farmaceutyczny Sanofi. Jest to lek pokrewny taksolowi, stosowanemu w leczeniu raka piersi i jajników. Jego działanie także polega na zapobieganiu tworzeniu się struktur nazywanych mikrotubulami, które rozciągają chromosomy w dzielących się komórkach, w tym zwłaszcza rakowych. Dopuszczono go do sprzedaży w roku 2010 po próbach klinicznych, które dowiodły, że lek ten istotnie przedłuża życie pacjentom w późnym stadium choroby.
Drugi lek , Abirateron, produkowany przez amerykańską firmę Johnson&Johnson został dopuszczony w roku 2011 wkrótce po tym jak przerwano prowadzone z nim testy kliniczne. Okazał się tak skuteczny, że badacze uznali, że byłoby nieuczciwe wobec pacjentów z grupy kontrolnej nadal odmawiać im tego leku, podczas gdy ich koledzy w grupie eksperymentalnej mieli po nim tak obiecujące wyniki. Abirateron działa w ten sposób, ze blokuje enzym, który bierze udział w produkcji testosteronu. Ważne jest, że hamuje ten proces we wszystkich tkankach, jakie testosteron wytwarzają, np. także w gruczołach nadnercza, a nie tylko w jądrach męskich. Powszechną zmianą, jaka pojawia się, gdy komórki w prostacie rakowacieją, jest ich nadzwyczajna wprost wrażliwość nawet na śladowe ilości testosteronu, i to do tego stopnia, że późna faza raka prostaty jest określona jako „odporna na kastrację”, ponieważ nawet drastyczna redukcja testosteronu już nie może jej pohamować. Ale Abirateron potrafi.
Samo odcięcie dopływu testosteronu nie jest jednakże jedynym możliwym sposobem kuracji. Lek o nazwie MDV3100, wytwarzany przez japońską firmę Astellas i amerykańską Medivation obniża wrażliwość nowotworu prostaty na testosteron już w niej obecny. Lek ten, jeszcze nie dopuszczony do przepisywania, działa w ten sposób, że zakleja receptory testosteronu na powierzchni komórek rakowych, co im uniemozliwia reagowanie na ten hormon. Co więcej, lek przerywa także linie komunikacyjne pomiędzy receptorami już pobudzonymi a jądrem komórkowym, tak że owo jądro nie może przyjąć instrukcji od hormonu.
Czwarty lek to Alpharadin opracowany przez norweską firmę Algeta. Ten z kolei ma jeszcze inny mechanizm działania. Oddziaływuje bowiem nie na nowotwór pierwotny w prostacie, ale na jedną z jego najgroźniejszych konsekwencji, a mianowicie na wtórne guzy w tkance kostnej. Paradoksalnie, jego substancją czynną jest rad, który kojarzy się raczej z wywoływaniem raka niż z jego leczeniem. Jednym z powodów, dla których rad jest tak niebezpieczny, o czym zresztą można się teoretycznie przekonać rzucając okiem na tablicę z układem okresowym pierwiastków, jest jego chemiczne podobieństwo do wapnia, głównego naturalnego składnika kości. Sprawia to, że podany rad jest raczej absorbowany w organizmie przez kości, aniżeli wydalany. I oto naukowcy z Algety wykorzystują tę właściwość radu, aby wprowadzać lek do tkanki kostnej na poziomie molekularnym. U kogoś, kto już ma raka jest to sytuacja pożądana, bo promieniowanie radu zabija komórki rakowe, a lek koncentruje się tam, gdzie jest potrzebny. Brzmi to trochę desperacko i w istocie jest to lek desperacki, ale wydaje się działać. Próby kliniczne przeprowadzone w ubiegłym roku w Royal Marsden Hospital w Londynie, zostały wstrzymane z tych samych powodów, co badania nad Abirateronem. Wyniki były tak dobre, że byłoby nieetyczne odmawiać go grupie kontrolnej, tym bardziej, że tu już chodzi o groźną, późną fazę choroby. Alpharadin niecierpliwie czeka teraz na oficjalne dopuszczenie go na rynek.
I wreszcie ostatni zbadany już sposób leczenia raka prostaty w fazie „odpornej na kastrację” – autoszczepionka. W tym przypadku nie jest to środek zapobiegania chorobie, tak jak większość szczepionek, ale sposób leczenia choroby już istniejącej. Sipuleucel-T, bo tak nazywa się szczepionka, o której tu mowa, jest produktem amerykańskiej firmy Dendreon. Punktem wyjścia jest kultura ludzkich komórek dendrytowych. Są one częścią systemu odpornościowego organizmu, i jeśli się je odpowiednio potraktuje substancją nazywaną białkiem fuzyjnym, można ich użyć do takiej zmiany komórek rakowych w prostacie, że staną się podatne na atak ze strony własnego systemu obronnego. Główną wadą Sipuleucela-T jest to, że każdy przypadek musi być ręcznie sterowany według reakcji indywidualnego pacjenta, a i same komórki na posiew kultury muszą pochodzić z jego własnego ciała. Jest to bardzo drogie – kosztuje około 100.000 $ na pacjenta i raczej trudno oczekiwać, że jakieś firmy ubezpieczeniowe albo publiczna służba zdrowia zechcą takie kuracje refundować.
Kwestia kosztów jest w ogóle kluczowa dla wszystkich nowych leków, o których tu mowa. Np. National Institute for Health and Clinical Excellence, który ocenia i opiniuje koszty proponowanych leków i kuracji w Wielkiej Brytanii już uznał, że Abirateron jest za drogi, aby go tam stosować w publicznej służbie zdrowia (a więc i refundować), skoro jego skutkiem jest tylko przedłużenie pacjentom życia średnio o kilka miesięcy. Ale tu można przypomnieć, że przecież i Herceptin, lek na raka piersi, o którym wspomniałem na początku artykułu, był początkowo zakwestionowany ze względu na cenę kuracji. Dziś stosowanie tego leku jest już kliniczną rutyną, wskutek masowego stosowania ceny spadły znacząco, a dziesiątki tysięcy kobiet żyje dzięki niemu lepiej i dłużej. Należy mieć nadzieję, że w ciągu najbliższych kilku lat to samo będzie można powiedzieć z ulgą o dziesiątkach tysięcy mężczyzn. Jak bowiem z wdziękiem mawiają urolodzy: „Świat może ginąć, ale mocz musi płynąć”.
Bogusław Jeznach
ZDROWIE I MEDYCYNA to otwarty cykl, który uprawiam na moim blogu i w którym jak dotąd ukazały się następujące publikacje:
(01) Dializa na rynku (30.08.2011)
(02) Zmierzch antybiotyków (27.09.2011)
(03) Chorować w Hiszpanii (14.10.2011)
(04) Chorować w Japonii (15.10.2011)
(05) Udar mózgu: jak ratować? (25.03.2012)
(06) Tomograf w prosektorium (27.03.2012)
(07) Roentgen u dentysty (19.04.2012)
Dodatek muzy:
Proponuję utwór pt. Relaxing bubbles, zagrany na indiańskim flecie szamańskim przez Carlosa Nakai, muzyka z plemienia Navaho/Ute