Premier Donald Tusk kontynuuje swoją gospodarską podróż po kraju, sprawdzając stan przygotowań do EURO2012.
Wczoraj sprawdził przelotowość autostrad, dzisiaj sprawdza stan toalet w drugiej klasie pociągu Intercity, w czym pomagają mu rzecznik rządu, Paweł Graś oraz minister infrastruktury, Sławomir Nowak, a jutro…
Jutro jest weekend!
Wrocławskie plany premiera Tuska na weekend są jeszcze "ustalane" – podobno w sobotę rano ma zwiedzić szpital, ale nie ten, który wstępnie planowano, bo znajduje się on jeszcze w budowie, a miał ponoć powstać przed mistrzostwami – obejrzy więc inny, już gotowy, aby nie narażać się na jakieś niewygodne pytania, choć ciekaw jestem, czy nie narazi się na jakichś niewygodnych pacjentów.
Co potem?
Zapewne odbędzie się konferencja prasowa, aby podsumować wyniki gospodarskiej wizyty – nie wiem, czy jacyś kolejni ministrowie będą mu składać meldunki o stanie przygotowań do EURO2012, ale być może jakiś optymistyczny meldunek złoży rzecznik rządu Paweł Graś, aby atmosfera radości i sukcesu nadal nie opuszczała Pana premiera.
Na razie, jak juz wspomniałem, dalsze plany premiera nie są znane – być może uda się na resztę weekendu do Sopotu, co nie byłoby takim znowu ewenementem:
"Premier do domu w Sopocie lata często. Bardzo często. Od listopada 2007 r. do marca 2011 r. na trasie Warszawa – Gdańsk lub Gdańsk – Warszawa korzystał z rządowych samolotów 175 razy (wedle danych Centrum Informacyjnego Rządu). Na tej samej trasie zarezerwował 110 biletów rejsowymi samolotami (czasami na te same dni, gdy ostatecznie leciał samolotem rządowym). Większość z tych lotów odbywała się w weekendy (jeśli za dzień weekendowy uznamy też piątek). Tylko w jednym, 2010 r., w czasie aż 42 weekendów Donald Tusk latał między Trójmiastem a Warszawą. Trzeba dodać, że często lot premiera na trasie Warszawa – Gdańsk oznacza, iż samolot odbywa jeszcze dwa dodatkowe loty na tej samej trasie bez szefa rządu na pokładzie (wraca do Warszawy na hangarowanie, następnie wraca do Gdańska po premiera). Z danych CIR wynika, że Donald Tusk jako premier (różnymi środkami transportu) odbył co najmniej 285 podróży do i z domu (czyli średnio prawie siedem razy w ciągu miesiąca)." – jak ustaliło "Wprost" w 2011 r.
Nie wiem, jak to wygląda ostatnimi czasy – ale przypuszczam, że ponieważ, jak w lutym tego roku powiedział sam premier Tusk, " ja 24 godziny na dobę pracuję i w ciągu tych 24 godzin także śpię, rozmawiam z żoną, jem. I nie jestem w stanie jako premier oddzielić ani jednej minuty od drugiej minuty, by być służbowo lub niesłużbowo" – to zapewne częstotliwość podróży Pana premiera się zbytnio nie zmieniła.
To są podróże służbowe – i pewnie nawet Jerzy Dobrowolski, który kiedyś służbowo udawał się w filmie "Rejs" na statek, zapewne zgodziłby się ze mną, że jak "służbowo", to się nie płaci za bilety.
Nie wiem więc, czy premier Tusk zapłacił choćby za bilet na trasie Poznań – Wrocław, ale za to wiem, że nie lubi on słowa "pałować". Nie, to słowo budzi jakieś takie nieprzyjemne skojarzenia, o czym zdaje się zapomniał były prezydent Wałęsa – zaś premier Tusk uważa, że "dziś mamy lepsze, spokojniejsze i nowocześniejsze metody rozładowywania napięć, a pałka to ostateczność".
No, ale koniec końców policjanci te pałki będą mieli i jeśli będzie taka potrzeba – stwierdził premier – to będą ich używali, zapewne nie tylko w stosunku do często niesfornych kibiców, potrafiących zbyt intensywnie wyrażać swoją radość, ale także tych niewdzięczników, którzy nie posłuchają apeli premiera i prezydenta, aby podczas EURO2012 nie protestowali.
Nie wiem jak będzie – ale mnie zastanawiają te "nowoczesniejsze" metody rozwiązywania napięć. No cóż, do mistrzostw już niedaleko – być może niedługo przekonamy się naocznie, jak te nowoczesne metody wyglądają…
Źródła:
http://www.wprost.pl/ar/243356/Dlugi-weekend-premiera/
http://www.radioram.pl/articles/view/21851/donald-tusk-we-wroclawiu
http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/576905,donald-tusk-we-wroclawiu-relacja-na-zywo,id,t.html
http://www.emetro.pl/emetro/1,85648,11239583,Opodatkuja_Tuska_za_loty_do_Sopotu_.html