Krystyna Górzyńska od lat poświęca swój czas i swoje skromne środki dla wspierania bliźnich, którzy mieli nieszczęście stanąć wobec beznadziejnych pułapek zastawianych przez biurokratyczny system. To właśnie ta kobieta dodała mi otuchy kiedy jej najbardziej potrzebowałem, wsparła modlitwą i zachęciła do dalszej walki. Jak na prawdziwą „rebeliantkę” przystało udzieliła mi bezcennych rad, które okazały się skuteczne, celne i precyzyjne jak światło lasera. Tylko dzięki nim ludzie, którzy przez ostatni rok zastawiali perfidne pułapki w celu przyspawania do mojej osoby etykiety wariata, w końcu sami w te pułapki powpadali.
W czasie najczarniejszej beznadziei, najgorszych przeczuć, kiedy perspektywa nieodwracalnego rozbicia mojej rodziny przestawała być kwestią tylko narastającego prawdopodobieństwa, kiedy bezprawne aresztowanie mnie i wtrącenie do obskurnej psychuszki rodem z koszmarów Sołżenicyna stało się pewnikiem – znów niezawodna Opatrzność Boża przyszła z pomocą. Zesłała nam prawdziwego anioła. Napisałem „znów” bo w ciągu minionych trzech lat zdarzyły się podobnej wagi cuda kilkukrotnie. Wkrótce postaram się również te historie przybliżyć czytelnikom. Teraz jednak zamierzam poświęcić swoją uwagę cudowności niespodziewanej odsieczy jaka przybyła nam na ratunek w momencie najwłaściwszym, czyli dokładnie wtedy, gdy zewsząd otoczył nas szczelnie mur ludzkiej obojętności, wyobcowania i bezradności – i pozostawało już tylko się modlić.
Był to bardzo profesjonalny Anioł, doświadczony w bojach z bezprawiem i podziemiem sądowo-psychiatrycznym, biegły w wieloletnim tropieniu i dokumentowaniu nadużyć wymiaru sprawiedliwości – jak się okazuje szeroko rozpowszechnionych w Polsce. Anioł okazał się misjonarką, skromną dziennikarką i społeczną blogerką o nicku „rebeliantka”.
Porażającą przyniosła wiedzę ta rebeliantka… Świadomość znalezienia się w opałach porównywalnych tylko z tymi, które dotknęły takich tytanów antygenderowej opozycji jak doktor Kękuś nie wbijała mnie raczej w samozadowolenie czy dumę. To były treści z gatunku tych, których nikt o zdrowych zmysłach nie życzy sobie przyjmować dobrowolnie, wypiera się ich raczej z całej siły, lub ucieka jak od najzłośliwszego nowotworu. Na początku… bo później nie ma skuteczniejszej broni niż ta wiedza.
Nawet uwzględniając fakt, iż od trzech lat nie byłem już nieświadomym realnych zagrożeń „żuczkiem” – czyli przeciętnym mieszkańcem kraju nad Wisłą; że pilnie się uczyłem od kiedy do mojego domu zapukało czyste zło z zamiarem totalnej destrukcji zapoczątkowanej sprofanowaniem jego sacrum. Rozumiałem przecież doskonale, że groźby wtrącenia do piekła mnie i całej mojej rodziny to nie były czcze przechwałki wykoślawionego psychicznie mitomana uwielbiającego dzieci. Chociaż do dziś trudno jest mojemu rozsądkowi przyjąć do wiadomości iż „szatańska ta obietnica” została wypełniona nieomal w całości i gdyby nie…
Rebeliantka, czyli Krystyna Górzyńska spadła mojej rodzinie po prostu z nieba – i to w ostatniej chwili. Czyli dokładnie stamtąd dokąd od miesięcy kierowaliśmy nasze modły w intencji wybawienia z opresji, nawrócenia oprawców i miłosierdzia dla nas wszystkich uwikłanych w historie zgniłe i siarką śmierdzące.
Krystyna Górzyńska od lat poświęca swój czas i swoje skromne środki dla wspierania bliźnich, którzy mieli nieszczęście stanąć wobec beznadziejnych pułapek zastawianych przez biurokratyczny system. To właśnie ta kobieta dodała mi otuchy kiedy jej najbardziej potrzebowałem, wsparła modlitwą i zachęciła do dalszej walki. Jak na prawdziwą „rebeliantkę” przystało udzieliła mi bezcennych rad, które okazały się skuteczne, celne i precyzyjne jak światło lasera. Tylko dzięki nim ludzie, którzy przez ostatni rok zastawiali perfidne pułapki w celu przyspawania do mojej osoby etykiety wariata, w końcu sami w te pułapki powpadali.
Nieuchronnie zbliżał się termin zgłoszenia się w szpitalu psychiatrycznym, zakreślony nakazem sędziego Krzysztofa Kotyni. Nikogo nie obchodziło, że w świetle obowiązujących przepisów sąd nie miał w ogóle prawa takiego nakazu wydać, zwłaszcza, że nakaz ów mieszał dwa porządki i idealnie nadawał się na podstawę skargi do Trybunału Praw Człowieka w Sztrasburgu. Z jednej strony stosował przymus podparty groźbą użycia przemocy fizycznej, z drugiej strony zakładał uległość, którą post factum mógł zinterpretować jako dobrowolne poddanie się badaniom psychiatrycznym, lub wręcz prośbę o pomoc medyczną.
Wielu Polaków dało się już podejść w taki sposób. Żeby uciąć przewidywane oczekiwania sądu należało we właściwym momencie grzecznie, ale kategorycznie odmówić poddania się badaniom psychiatrycznym koniecznie dokumentując ten fakt w sposób uniemożliwiający wszelkie naciągane interpretacje. W tym celu przygotowałem sobie pismo adresowane do psychiatrów, które po skrupulatnym wykonaniu nakazu, czyli zgłoszeniu się we wskazanym przez sąd miejscu o wskazanym czasie, wręczyłem wymienionym i poprosiłem o poświadczenie jego otrzymania. Następnie opuściłem to smutne miejsce.
W ten sposób uzyskałem pisemny dowód, iż odmówiłem jakiejkolwiek współpracy opartej na tzw dobrowolności. A ponieważ w nakazie nie wskazano żadnych biegłych upoważnionych do przeprowadzenia badań pod przymusem nikt nie miał prawa mnie zatrzymywać. Oczywiście liczyliśmy się z możliwością zatrzymania bezprawnego i różnymi innymi trickami, które w epoce panowania PO byłyby na porządku dziennym.
I tu najbardziej przydała się obecność i wsparcie pani redaktor Krystyny Górzyńskiej „rebeliantki”, która przez cały czas była ze mną w kontakcie telefonicznym. Można powiedzieć że ubezpieczała mnie bo w razie jakichkolwiek nieprawidłowości miała natychmiast zaalarmować Opinię Publiczną, Kancelarię Prezydenta Andrzeja Dudy, Ministra Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę i kogo się tylko da. Oczywiście wszystkie te nasze rachuby nie miałyby żadnego sensu w czasach premiera Tuska, kiedy to sądy mogły sobie pozwolić nawet na procesy zupełnie kiblowe, jak na przykład ten sprzed ponad dwóch lat, który opisałem w notce pod tytułem: „Godziny które wstrząsnęły moim światem – czyli bal u wampirów” (http://niepoprawni.pl/blog/godny-ojciec/godziny-ktore-wstrzasnely-moim-swiatem-czyli-bal-u-wampirow)
A oto treść pisma jakie wręczyłem psychiatrom – jest sprawdzone w boju – z pewnością może się przydać jeszcze wielu:
W Zgierzu
Dotyczy: wezwania na badanie psychiatryczno-sądowe w sprawie Sądu Rejonowego w Skierniewicach sygn. Akt II K 114/14
Uprzejmie informuję, iż odmawiam uczestnictwa w badaniu sądowo-psychiatrycznym, zarządzonym przez Sąd Rejonowy w Skierniewicach postanowieniem z dnia 6.08.2015 r. (K. 303 akt) ze względu na brak podstaw do jego przeprowadzenia.
W wyżej wskazanym postanowieniu Sąd nie wskazał jakie konkretnie dowody i okoliczności mają wywoływać uzasadnione wątpliwości Sądu co do mojej poczytalności. Postanowienie w tym kształcie narusza moje dobra osobiste. Naruszane są w ten sposób moje konstytucyjne prawa do rzetelnego procesu (art. 45 ust. 1 Konstytucji).
Zgodnie z Uchwałą składu siedmiu sędziów z 16 czerwca 1977 r. (sygn. Akt VII KZP 11/77, OSNKW nr 7-8/1977, poz. 68), której nadano moc zasady prawnej, szczególny charakter dowodu z opinii biegłych lekarzy psychiatrów przemawia „za koniecznością ograniczenia dopuszczalności poddania oskarżonego badaniu tych biegłych w celu wydania opinii o stanie jego zdrowia psychicznego tylko do tych wypadków, w których zachodzą uzasadnione – a więc oparte na konkretnych okolicznościach i dowodach – wątpliwości w tym względzie”.
Jednocześnie informuję, iż w dniu 26 kwietnia 2016.r. Złożyłem ponowny wniosek o uchylenie Postanowienia o przeprowadzeniu dowodu z opinii biegłych psychiatrów (kopia w załączeniu).
W dniu dzisiejszym zgłaszam się do szpitala – zgodnie z wezwaniem Sądu z dnia 5.04.2016 r. – w celu uniknięcia przymusowego doprowadzania mnie, związanej z tym traumy dla członków mojej rodziny i naruszenia naszego dobrego imienia w środowisku.
Nadto informuję, że nie mogę przedłożyć biegłym (nieznanym mi obecnie z nazwiska, gdyż nigdy nie otrzymałem tych informacji do wiadomości) żadnych dokumentów dotyczących stanu zdrowia, gdyż takich dokumentów nie posiadam. Nigdy bowiem nie leczyłem się psychiatrycznie, jak również nigdy nie uczestniczyłem w żadnych badaniach dotyczących stanu mojego zdrowia psychicznego.
Proszę o honorowanie moich praw obywatelskich. Nadto proszę o potwierdzenie odbioru niniejszego pisma.
Załączniki:
1/ Ponowny wniosek o uchylenie Postanowienia o przeprowadzeniu dowodu z opinii biegłych psychiatrów z dnia 22 kwietnia 2016.r.
2/ Kopia wezwania na badania z dnia 5.04.2016 r.
Jestem ojcem. Bronię rodziny przed pedofilią instytucjonalną