Bratkowski, a Kuczyński – różnice.
Stefan Bratkowski miał swój wielki powrót do głównego nurtu. Jaki ten nurt wybrał nie trudno sobie wyobrazić, bo chyba jasnym jest, że jest konformistą i kijem Wisły odwracać wraz z „Rzepą” i innymi nie będzie. Poszedł na łatwiznę i chciał swym pisactwem skopać Kaczora, któremu jak wiadomo zarzucił faszyzm i podobieństwo do Mussoliniego.
Nie tak dawno, ktoś przypomniał mi jedno bardzo mądre powiedzenie, niejakie prawo Godwina – ten kto pierwszy użyje w dyskusji, porównania do nazizmu i Hitlera, ten ją przegrywa. Mussolini, od Hitlera nie zbyt się różni, a już idee przez nich głoszone tym bardziej, więc panie Stefanie, przegrał pan.
Jego wariactwo, bo tak niewątpliwie trzeba to nazwać, jest inne, niż wszystkie. To groźnie brzmiące „inne, niż wszystkie” jest kluczowe, bo oddziela pana Bratkowskiego od reszty medialnych hien, służących do kopania po lędźwiach wszystkiego co po prawej i wszystkiego co kompromisem nie nazywa oddania suwerenności i niezależności. Tak, on nie należy do tych z „Wyborczej”, nie pije wciąż z Michnikiem wódki, nie grywa w golfa z TVN-owskim salonem. On się nawet na nich obraził, ale nie na tyle, by mieć odmienne poglądy, bo swoją kochaną, kradnącą partię wielbi dalej; bo przecież dla niego PiS jest jedynym złem świata. I tu zgadzają się z nim wszyscy, ale on z nimi nie pija. Tak na przykład, jeśli ktoś nie czytał tekstu z dzisiejszego „Plusa Minusa”, nazwał Piaseckiego inteligenckim obrońcą PiS, a jak wiadomo Piasecki to jeden z najgłośniej szczekających bulterierów posłanych na Kaczyńskiego. Jad sączy się z niego cały czas, a tu nagle został „pisiorem”. Tak właśnie działa Bratkowski, to jak być gejem i walczyć z Paradą Wolności, to jak być ekologiem i jeździć Hummerem. Jego święta wojna z PiS przerodziła się w ofensywę na cały świat, który nie ma członkowstwa w PO. Histeria, a może plugawa nienawiść tak skołatały 77 letniego Bratkowskiego, że kopiując „Wyborczą”, do niej nie pisze.
A może oni go nie chcę, bo czemu mieliby chcieć, skoro mają już tylu nadwornych pieśniarzy Tuska. Czy to nie jest tak, że on plułby w „Gazecie” najgorszym świństwem, nawet na swoją redakcję, tak jak robił to w „Rzepie”. A przykładowo Waldi Kuczyński tak nie robi. I tu może jest różnica, nie tyle ideowa, bo owe są identyczne – zgnoić Kaczyńskiego – ale kulturowe, czy też różnice w wyborze interesów.
Mój stosunek do Kuczyńskiego jest wiadomy – pisze brednie i lobbuje nurt krytyki, ale sprawa Bratkowskiego nadała Kuczyńskiemu innego wymiaru. On dworuje sobie z PiS-u odkąd pamiętam, śmieje się i napycha do syta ich „faszyzmem”. Ale robi to świadom, tego, że jest tylko wysłannikiem Platformy i „Wyborczej”, jest chłoptasiem do brudnej roboty, która zapewnia mu jak na razie brak dogłębnej lustracji i ingerencji w jego osobę. Dzięki temu jest członkiem szacownej „elity”, co najwidoczniej bardzo mu odpowiada. Pisze brednie, bo mu każe III RP. Stał się wariatem z wyboru, bo sam zgotował sobie ten los, zwykłym konformizmem i swoistym chciejstwem nabytym wobec „faszyzmu” PiS. Chce być wciąż na powierzchni.
Bratkowski natomiast, charakteryzuje się innym wariactem, bardziej ideowym. Ha! Ideowym też mi coś, to wariat z bożej łaski nadany, on się taki urodził. On jest na tyle zawzięty w swoich poglądach, że zniszczył większość przyjaźni, przez poglądowe różnice. Jest cyniczny, bo taki jest, uważa Kaczyńskiego za Mussoliniego, nie dlatego, że tak mówi Żakowski i inne superstary z "Wyborczej" i establishmentu, nie dlatego, że taki jest nurt, ani dlatego, że mu każą. On taki jest, te wszystkie jego „poglądy” nie są wymysłem, by upupić PiS, ale jego prawdziwą myślą, wypowiadaną, wreszcie, by upupić PiS. Bo przecież nazwaniem Piaseckiego „pisiorem” jest radykalizmem platformerskim, o ile coś takiego istnieje. Bratkowski czuje powołanie do tego by nienawidzić, wszystkich nienawidzić.
I tu leży także dylemat, czy należy bardziej szanować sprzedającego swoje nazwisko wariata z wyboru, czy „ideowego” wariata z powołania? A może obu tak samo, czyli w ogóle? Ale, w sumie, po co się przejmować wariatami…
Obywatel swiata w Polsce, obywatel Polski na swiecie. - w mysl felietonu B.Prusa