Wanna martwego polityka
29/07/2012
625 Wyświetlenia
0 Komentarze
3 minut czytania
Lepper powiesił się w łazience, generał Petelicki zastrzelił w garażu a czołowy niemiecki polityk Uwe Barschel popełnił samobójstwo w wannie w hotelu w Genewie, w 1987 roku. 25 lat po jego śmierci odkryto ślady obecności w pokoju drugiej osoby.
Uwe Barschel, były premier niemieckiego landu Schleswig Holstein, został znaleziony martwy w wannie pokoju hotelowego w Genewie 11 października 1987 roku (zdjęcie powyżej).
Kilka dni przed swoja nagła śmiercią Barschel podał się do dymisji, po krótkim – miesięcznym – piastowaniu funkcji premiera landu.
Dymisję wymusiła konfrontacja pomiędzy relacjami dziennikarzy śledczych i publicznymi zapewnieniami Barschela, że nie miał on żadnej wiedzy na temat kampanii oszczerstw i manipulacji skierowanej przeciwko jego byłemu konkurentowi w wyborach do parlamentu landu. Kampanie oszczerstw i manipulacji przygotował i wprowadził w życie były dziennikarz wydawnictwa Axel Springer Verlag AG, który dołączył przed wyborami do sztabu Barschela.
Oficjalna przyczyną zgonu Barschela było przedawkowanie lekarstw, z tym że w mieszance leków, obok śmiercionośnego Cyclorbitalu, były tez środki nasenne / uspakajające. Przez dekady snuto rożne hipotezy na temat śmierci Barschela, w tym hipotezy związane z jego wiedzą na temat tajnych operacji handlu bronią, o których zamierzał poinformować opinię publiczną.
Dopiero niedawno wprowadzone technologie policyjne umożliwiły wykrycie śladów DNA innej osoby, pozostawionych na ubraniu Barschela. Badania wznowiono na wniosek jednego z posłów do parlamentu landu Schleswig Holstein, złożony w 2010 roku.
Śledztwo w sprawie śmierci Barschela od początku przebiegało dziwnie powolnie.
Materiał dowodowy został zebrany po partacku: negatywy zrobionych zdjęć miały defekt techniczny, pierwsza obdukcja nie wykazała wszystkich obrażeń, niektóre zebrane dowody zniknęły, itd.
Śledztwo prokuratorskie zostało umorzone w 1998 roku. Teraz ci którzy chcieliby wznowić śledztwo w sprawie śmierci Barschela będą wciąż mieli pod górkę.
W Polsce przez lata szydzono i drwiono z tzw. sprawy wanny Wassermanna