Bez kategorii
Like

Walka z Kościołem – Kod da Vinci

11/10/2012
397 Wyświetlenia
0 Komentarze
10 minut czytania
no-cover

Gdy pojawiła się książka Kod da Vinci, Kościół wybuchnął świętym oburzeniem. To ‘walka z kościołem’ powiedział nie jeden i tak się to utrwaliło w głowach wiernych. Lecz mimo tego książka ta i film odniosły ogromny sukces. Dlaczego?

0


 

Nie ma jak dobra reklama

Kilkanaście, a może i dzieciąt lat temu na ekrany kin wszedł film „Ksiądz” mówiący o pedofilii w Kościele w Irlandii. Przed kinami stały grupki przeciwników modlące się, śpiewające nabożne pieśni a tłum, „walił” do kin. Gdy dziennikarze pytali tych przeciwników dlaczego protestują, pośród sloganów wyłaniała się prawda. ”Ja tego filmu nie widziałem i nawet nie chcę zobaczyć, ale wiem że to dzieło, „wrogów Kościoła”.

 

Film ten obejrzałem znacznie później, już na kasecie z wypożyczalni. Był to dość trudny dramat mówiący o problemach molestowanych kleryków, żadnych sensacji i z pewnością nie materiał na hit kinowy a raczej do kina studyjnego. Ludzi do kin ściągały właśnie te grupy rozmodlonych przeciwników.

 

Analogicznie się miało z Kodem da Vinci. Po dziś dzień pojawiają się książki „odkłamujące Kod da Vinci”, po dziś dzień Dan Brown wytykany jest jako przykład walki z Kościołem. A tu ani sama książka nie jest niczym więcej jak zgrabnie napisaną sensacją ani sam Dan Brown  nie jest autorem zapisanych tam rewelacji, ani te rewelacje nie powstały z myślą o walce z Kościołem.

 

Autorem teorii zgodnie z którą Jezus wywodził się z królewskiego rodu dawidowego (co zresztą twierdzi sama Biblia), jest synem Marii i Józefa, lecz poczęty został nie w okresie w którym zgodnie z tradycją poczęci mogą być uznani przedstawiciele tego rodu. Poślubił Marię Magdalenę z którą miał córkę a córka ta stała się pierwszym św. grallem, czyli kielichem z krwi Jezusa przekazywanym z pokolenia na pokolenie jest Laurence Gardner, człowiek zajmujący się genealogią. Swoją teorię opisał on w książce „Krew z krwi Jezusa”. Czy była to chęć walki z Kościołem? W żadnym przypadku, ten człowiek zajmował się genezą rodów królewskich i właśnie tym rodom próbował przypisać wywodzenie się od Jezusa, czyli z domu dawidowego. Jest to czysto działanie w kierunku wywyższenia pewnych rodów, co praktycznie ma miejsce wielokrotnie. Nasi przodkowie szlacheccy miel wywodzić się od Sarmatów, zaś chłopi od biblijnego Chama. Zaś sam Dan Brown zaczerpną tę teorię by stworzyć książkę sensacyjną, która w żadnym przypadku jak i inne ksnie powinna być brana za prawdę historyczną. Dopiero działania podjęte przez Kościół nadały tej książce status bestsellera, za tym poszły pieniądze i powstał film który obejrzało miliony widzów i tak za sprawą Kościoła Maria Magdalena została żoną Jezusa i powiła mu córkę.

 

Kim była Maria Magdalena?

A cóż możemy powiedzieć o Marii Magdalenie, dziś już Kościół wycofał się z twierdzenia iż to jawnogrzesznica. Była kobietą wyróżnianą przez Jezusa, towarzyszką jego podróży o czym zgodnie twierdzą Ewangeliści. Wg Łukasza (Łk 8.1-3) towarzyszy Jezusowi już w Galilei, pozostali ewangeliści mówią o jej obecności w Judei. Była w jego pobliżu momencie ukrzyżowania Jezusa (MK 15:40). Jest jedną z tych, które rankiem przyszły do grobu Jezusa i odkryły, że grób jest pusty, o czym powiadomiły apostołów (Mk 16:1). Ewangelie pozakanoniczne opisują skargę Szymona Piotra  iż Jezus miłuje ją ponad pozostałych uczniów, że ją całuje w usta. Choć tu nie popadajmy w przesadę, taki pocałunek w tradycji żydowskiej nie musiał być oznaką miłości małżeńskiej. Czy więc w tej sytuacji nawet gdyby prawdziwą stała się teoria, że Maria Magdalena była żoną, oblubienicą Jezusa, zmieniłoby choć o jotę jego nauki? Jezus nigdy nie wypierał się kobiet, wręcz postępował z nimi bardziej otwarcie, niż zrobił by to ówczesny bogobojny Żyd. Rozmawiał z nimi łamiąc tradycję, jak miało to miejsce w przypadku rozmowy z Samarytanką (Ew. św Jana).

 

 

Wrogowie Kościoła

Istnieje znacznie bardziej wroga Kościołowi teoria tłumacząca przyjście Jezusa na świat. Jezus miał być owocem gwałtu albo miłości pozamałżeńskiem Marii z legionistą rzymskim przebywającym w tym okresie na terenach Judei. Józef tylko pojął ją za żonę aby ratować jej honor. Teoria ta jest udokumentowana zarówno historycznością postaci tego legionisty, który dokonał swych dni na emeryturze w Germanii jak i pismami przeciwników chrześcijaństwa z okresu początków Kościoła. Czy gdyby chodziło o atak na Kościół nie byłaby to lepsza teoria?

 

Każda władza potrzebuje wroga, choćby wyimaginowanego. On tłumaczy wszystkie potknięcia tejże władzy, zwalnia ją z tłumaczenia się, rozwiązywania problemów. Daje to jednak  komfort, który później się mści i to mści się bardzo boleśnie. Daje złudę zamiecenia sprawy pod dywan. Wierni uwierzą, że to wynik działania złych mocy, wrogów Kościoła. A hierarchowie zamiast ukrócić sprawę w zalążku, zamiast podjąć kroki blokujące rozszerzaniu się przestępstwa, żyją złudą „nie wyda się”. Tak też było w przypadku „pedofilii w Kościele”.

 

Wbrew nazewnictwu zjawisko nadużyć seksualnych jakie odnotowywane były wśród kapłanów nie jest pedofilią. Odnosi się ono nie do dzieci a młodzieży i ludzi młodych ale już dorosłych. Ludzi którzy potrafią już ocenić iż czyn ten jest niewłaściwy. Ofiarami padają młodzi klerycy, ministranci. Przestępstwo to z pewnością jest nie mniej złe niż pedofilia, lecz już tak nie odrażające jak przestępstwa seksualne względem małych dzieci. Jest nie mniej złe, gdyż popełniane na osobach podporządkowanych hierarchicznie, zamkniętych w seminariach, szkołach. To nawet więcej niż molestowanie seksualne w pracy, bo z pracy można się zwolnić i poszukać analogicznej, odejście z seminarium wiąże się z większymi trudnościami a także całkowicie zamyka drogę do sakramentu kapłaństwa. Wreszcie popełniane jest ono na osobach które wierzyły w Boga, i w to że w Kościele krzywda im się nie stanie. Jednak są to zjawiska sporadyczne, pewnie niewiele przekraczające w swej liczbie, średnie takich przestępstw popełnianych w społeczeństwie. Dlaczego więc mówimy o winie Kościoła? Właśnie przez pojęcie „walki z Kościołem”. Zgłaszane przypadki przestępstw poszczególnych osób były tuszowane i określane jako „walka z Kościołem”. Jak trudna jest dla osoby wierzącej etykietka „wroga Kościoła” wie tylko osoba wierząca. Właśnie zgubne myślenie, że tuszując przestępstwo, społeczne przymuszając ofiary do nie zgłaszania tego przestępstwa, "bo przecież to kapłan", jest działaniem dla „dobra” Kościoła. Właśnie to myślenie doprowadziło do tego, że sprawa pojedynczych przypadków kładzie się dziś cieniem na cały Kościół.

 

0

Zawisza Niebieski

Hyde-Park, porozmawiaj o sprawach trudnych, bez cenzury stosowanej przez niektórych zwolenników teorii spiskowych. Tu nie banuje, chce rozmawiac lecz na argumenty, jak Polak z Polakiem. Prosze tylko, by nie obrazac gosci mego bloga.

64 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758