Nie lubię tych wszystkich importowanych i na siłę wszczepianych w naszą kulturę i obyczaje „świąt”, które z jednej strony mają odciągnąć – szczególnie młodych ludzi – od tradycji naszej, dawnej,
zwłaszcza chrześcijańskiej a z drugiej prowadzić ku unifikacji zachowań obyczajów na całym świecie. W dodatku ich usilne lansowanie wskazuje na utylitarny charakter w tym handlowy.
Z dwojga złego a mam na myśli także halloween wolę już walentynki, które w końcu odnoszą się do bardzo "sympatycznego" świetego: Walentego, patrona nie tylko zakochanych ale i epileptyków. Szkoda, że jego święto jest aż tak trywializowane i spłycane przez media. Ja nie będę jednak tutaj nad tym się rozczulał, a walentynki potraktuję jako pretekst do opublikowania rysunku o lżejszej niż zwykle treści.