Elekcja 2014 roku jest dla nas kwestią życia i śmierci.
Dwa dni temu napisałem o tym, że jestem pewien, iż PJN dostanie się do przyszłego Parlamentu Europejskiego. To dla nas bardzo ważne i chyba od tego sukcesu uzależniony jest nasz dalszy los. Jeśli nam się uda, to znaczy, że jesteśmy na powrót w grze i mamy szansę na powrót do pierwszej ligi, czyli do polskiego Sejmu. Jeśli nie, to chyba będzie można uznać projekt PJN za nieudany i ogłosić jego koniec. Jak widać, elekcja 2014 roku jest dla nas kwestią życia i śmierci.
Ale nie tylko dla nas. Bo dla wszystkich innych partii jest to także pierwsza część wyborczego czwórskoku. Zaczyna się on właśnie elekcją do PE, cztery miesiące po niej następują wybory samorządowe, osiem miesięcy potem jest elekcja głowy państwa, po której – także w okresie czterech miesięcy – będziemy wybierać nowy parlament. Kto potknie się na początku, czyli w pierwszych wyborach, ten ma małe szanse na sukces w wyborach ostatnich, czyli najważniejszych. Dlatego wszystkie ugrupowania potraktują start w elekcji do PE w czerwcu 2014 roku bardzo poważnie.
Dla PO i PiS będzie to walka o każdy procent, dlatego, że tu zdarzyć się może wszystko. Przy frekwencji o połowie niższej, niż w elekcji parlamentarnej, czyli około 25%, możemy mieć do czynienia z różnymi psikusami. I może się okazać, że któraś z partii niespodziewanie wygra. Dla PiS byłoby to ważne z psychologicznego i politycznego punktu widzenia. Pokazywałoby tę formację jako zdolną do wygrywania. Po sześciu z rzędu porażkach, okazałoby się, że jednak Jarosław Kaczyński potrafi poprowadzić swoich ludzi do zwycięstwa i to nawet wystawiając takich "no-namów" i sucharów, jak Poręba czy Jurgiel. To byłby ważny sygnał do wyborców, żeby nie odchodzili od PiS i dali mu jeszcze jedną szansę. Pomogłoby także znacząco we wprowadzeniu setek i tysięcy ludzi do samorządów, w wyborach, które będą na jesieni 2014 roku. Okazałoby się, że PiS to jednak dobra marka, pomagająca w osiąganiu celów.
Z tego też względu wybory te są tak ważne dla PO – mogą być okazją do całkowitego zniszczenia Kaczyńskiego i powrotu do pozycji partii dominującej. Poza tym, sukces Platformy jest konieczny Tuskowi w staraniach o jakikolwiek urząd unijny. Nie zostanie szefem KE czy kimkolwiek innym ważnym w UE ktoś, kto jest symbolem porażki i dostał baty u siebie w kraju. Dlatego Tusk zrobi wszystko, by jego partia wygrała wybory europejskie – zwłaszcza, że układ na listach będzie chyba jego osobistym dziełem i dlatego też ewentualna porażka byłaby jego osobistą porażką, o którą oskarżano by go w partii.
Dla Ruchu Palikota i SLD to także pierwsze wybory od czasu wejścia tego pierwszego do Sejmu. Będzie więc to ważnym test na to, kto ma objąć rządy dusz na lewicy. Wyraźne zwycięstwo w tej rywalizacji ustawi na długie miesiące, a może i na zawsze, hierarchię na tej stronie sceny politycznej. Warto więc będzie powalczyć i zwyciężyć.
Dla Solidarnej Polski to także będzie ostateczny test na to, czy jej politycy są w stanie powalczyć z PiS o elektorat prawicowy. Jeśliby się okazało, że Ziobro, Kurski czy Cymański nie są w stanie nawet samym sobie zagwarantować drugiego turnusu w Brukseli, to ich ludzie mogą zacząć mieć poważne wątpliwości, czy będą oni w stanie zadbać o ich, małych szaraczków, polityczny los. W sytuacji klęski w elekcji europejskiej należy oczekiwać szybkiego rozpadu klubu parlamentarnego SP w Sejmie i powrotu części jego członków do PiS. To zaś oznaczałoby koniec SP. podobnie jak dla PJN, wybory europejskie dla ziobrystów są kwestią życia lub śmierci.
Jaki stąd wniosek? Taki oto, że to będą bardzo, ale to naprawdę bardzo, ważne wybory. Wszystkie ugrupowania rzucą całe swoje siły na to, by zrobić w nich dobry wynik – PO i PiS by zwyciężyć, PJN i SP by przejść próg wyborczy, a SLD i Ruch Palikota by okazać się lepszym od tego drugiego. W elekcji z czerwca 2014 roku będzie więc chodziło o coś zupełnie innego, i coś znacznie ważniejszego, niż wprowadzenie 51 mądrych ludzi do PE. Od tych wyborów w znacznej mierze zależeć będzie kształt systemu partyjnego, a nawet politycznego, w Polsce w ciągu najbliższych kilku lat. Stawka jest więc znacząca.