Bez kategorii
Like

W rocznicę śmierci Narutowicza

16/01/2013
566 Wyświetlenia
0 Komentarze
18 minut czytania
no-cover

Dzisiaj dowiadujemy się, że „rząd idzie na wojnę z ksenofobią i dyskryminacją” i ustami mistra Boniego zapowiada, że powstanie rządowa rada, która „będzie monitorowała zjawiska dotyczące mowy nienawiści, agresji społecznej i dyskryminacji…”

0


Warta poklasku jest także koncepcja, by ugrupowania sejmowe zaczęły zwalczać w swych szeregach zarówno „mowę nienawiści”, jak i leżące u jej źródła nienawistne myślenie. Dobrą okazją ku temu może być, rzeczywiście, rocznica zamachu z 16.12.1922 roku, bo przecież został on sprowokowany umyślnie i stał się wygodnym pretekstem do wielopokoleniowego atakowania przez socjalistów-liberalistów i socjalistów-komunistów tego, co szczerze katolickie i prawdziwie polskie.

Zaledwie wczoraj (27.11) Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich wyraziło „zaniepokojenie skandaliczną wypowiedzią reżysera Grzegorza Brauna, w której zawarte są spekulacje na temat potrzeby mordowania m.in. dziennikarzy ‘Gazety Wyborczej’ i TVN”[1], zaś Janusz Palikot oświadczył przed kamerami TVP Info, że za „mowę nienawiści” odpowiada „w pewnym stopniu” on sam, lecz przede wszystkim „Jest za to odpowiedzialny Donald Tusk i Jarosław Kaczyński.” – i wyraził zgodę (jak donosi tvp.info) „na ogłoszenie rozejmu w wojnie polsko-polskiej. Takim dniem mógłby być 16 grudnia, kiedy to przypada 90 rocznica zamordowania prezydenta Gabriela Narutowicza.”[2].

A już dzisiaj dowiadujemy się, że „rząd idzie na wojnę z ksenofobią i dyskryminacją” i ustami mistra Boniego zapowiada, że powstanie rządowa rada, która „będzie monitorowała zjawiska dotyczące mowy nienawiści, agresji społecznej i dyskryminacji, a także podejmowała działania ograniczające takie zdarzenia”, albowiem „Chodzi o to, żebyśmy jako społeczeństwo byli bardziej otwarci na odmienność i różnorodność.”, zatem „Politycy nie powinni dawać złych przykładów, czyli używać mowy nienawiści.”[3].

Zapowiedź pana ministra mogłaby nawet cieszyć, pod warunkiem, że chodziłoby w tym pomyśle o rugowanie z życia publicznego przejawów nienawiści antypolskiej, tudzież agresji i dyskryminacji skierowanych po 1989 roku przeciwko Polakom-katolikom. Warta poklasku jest także koncepcja, by, pomnąc na los nieszczęsnego Narutowicza, ugrupowania sejmowe zaczęły zwalczać w swych szeregach zarówno „mowę nienawiści”, jak i leżące u jej źródła nienawistne myślenie. Dobrą okazją ku temu może być, rzeczywiście, rocznica zamachu z 16.12.1922 roku, bo przecież został on sprowokowany umyślnie i stał się wygodnym pretekstem do wielopokoleniowego atakowania przez socjalistów-liberalistów i socjalistów-komunistów tego, co szczerze katolickie i prawdziwie polskie.

Jędrzej Giertych pisał o tym tak:

O zabójstwie prezydenta Narutowicza

W poprzednim tomie „Komunikatów Towarzystwa im. Romana Dmowskiego”, wydanym na przełomie lat 1970 i 1971, ogłosiłem na str. 569-600 artykuł pod tym samym tytułem, co artykuł niniejszy.

W artykule tym wystąpiłem z hipotezą, że istotnym sprawcą czynu Eligiusza Niewiadomskiego, który prezydenta Gabriela Narutowicza zabił, był obóz piłsudczyków. Podstawą tej hipotezy były dla mnie fakty następujące. Piłsudczycy – z samym Piłsudskim na czele – byli niezadowoleni z wyniku wyborów 1922 roku do Sejmu (także i do Senatu), które przyniosły zwycięstwo przeciwnikom Piłsudskiego i oznaczały odsunięcie Piłsudskiego i jego obozu od władzy. Wypłynęły w najnowszych czasach, głównie w pracach Pobóg-Malinowskiego i Kukiela, ale także i w innych, informacje, że w dniu w którym Narutowicz został zabity, piłsudczycy zamierzali dokonać zamachu stanu, przeprowadzając nie sami, ale rękoma działaczy socjalistycznych, rzeź polityków narodowych, (a) tym samym pozbawiając obóz polityczny, stanowiący najliczniejsze ugrupowanie w parlamencie, całej jego przywódczej elity, oraz doprowadzając do tego, że Piłsudski, jako rzekomo czynnik bezstronny między socjalistami i narodowcami, wkroczy, by położyć kres anarchii i ustanowi porządek, mianowicie swoją dyktaturę. Tym sposobem Piłsudski powróci do władzy jako dyktator, a zwycięstwo wyborcze narodowców i innych przeciwników Piłsudskiego zostanie przekreślone. Dla takiego przewrotu zabójstwo Narutowicza było bardzo dogodną okazją: było ono usprawiedliwieniem aktu zemsty na narodowcach i ich wymordowania. Bez takiego powodu i uzasadnienia rzeź narodowców byłaby czymś nie mającym przyczyny i pociągnęłaby za sobą odwrócenie się od Piłsudskiego i piłsudczyków całej opinii publicznej w Polsce.

Hipoteza moja polegała na przypuszczeniu, że zamordowanie prezydenta było koniecznym pretekstem do dokonania zamachu i bez tego pretekstu zamach nie mógł mieć miejsca. A więc, jeśli zamach był uplanowany z góry, to zabójstwo musiało być częścią planu zamachu. Prezydent Narutowicz musiał – jeśli zamach miał mieć miejsce – być zamordowany, i to koniecznie zamordowany przez „endeka”. W programie zamachu musiało więc być znalezienie takiego jakiegoś „endeka”, który dałby się do dokonania zabójstwa namówić – i który byłby przekonany, że popełniając to zabójstwo, działa w sposób korzystny dla obozu narodowego, a szkodliwy dla Piłsudskiego.

Hipoteza moja zakładała więc, że Niewiadomski nie działał z własnego tylko impulsu, jak to na procesie twierdził, ale że został do tego namówiony, mianowicie przez piłsudczyków.

(…)

Konkludując, stwierdzam, że zebrane wyżej nowe materiały i informacje, łącznie z danymi ogłoszonymi w mym poprzednim artykule, oraz z tym, co zgromadził mój syn, pozwalają uznać, iż moja pierwotna hipoteza nie jest już więcej tylko hipotezą, ale jest przeprowadzonym dowodem.

Jeśli ktoś chce prawdę tę kwestionować, musi wpierw punkt po punkcie obalić dowody, jakie obaj z synem przedstawiliśmy. Nie wcześniej.

Rzeczywistość wyglądała jak następuje. Po obraniu w wyborach 1922 roku sejmu z większością prawicowo-centrową, Piłsudski postanowił zrobić zamach stanu, sejm ten obalić i ustanowić swoją dyktaturę. Aby to osiągnąć sprawi (on), akcją mianowanego przez siebie z jego ludzi złożonego rządu, oraz akcją Oddziału II Sztabu, że agenci policyjni, ubrani w czapki studenckie i udający narodowców, zaostrzyli w sposób przez organizatorów nie zamierzony (rzucaniem kul śniegu itp.) manifestację uliczną w Warszawie, w dniu 11 grudnia, apelującą do p. Narutowicza, by wyboru nie przyjął i co więcej, zastrzelili uczestnika socjalistycznej kontrmanifestacji, robotnika Kałuszewskiego. Obok tego zorganizowali intrygę prowokatorską, mającą skompromitować generała Hallera. Pogrzeb zabitego Kałuszewskiego, wyznaczony na 16 grudnia miał zgromadzić na ulicach Warszawy tłumy robotnicze, oburzone popełnionym zabójstwem. Ponadto udało się Oddziałowi II Sztabu podburzyć byłego urzędnika tego Oddziału, niezrównoważonego malarza, Eligiusza Niewiadomskiego do zabicia w tymże dniu 16 grudnia prezydenta Narutowicza. Niewiadomski, człowiek wahający się w poglądach politycznych, ale uchodzący za zwolennika „endecji”, a ostatnio odnoszący się nienawistnie do Piłsudskiego, powziął zamiar zabicia Piłsudskiego w czasie otwierania wystawy w muzeum Baryczków w dniu 6 grudnia. Widocznie wygadał się z tym przed kimś i Oddział II się o tym dowiedział i zamiast sprawę sparaliżować, namówił Niewiadomskiego by zmienił swe plany i zamiast występować 6 grudnia u Baryczków, wystąpił 16 grudnia w Zachęcie, zabijając Narutowicza zamiast Piłsudskiego. O tym, co się miało stać Oddział II wiedział z góry i przygotował na ten moment plan zamachu stanu, którego początkiem miało być wymordowanie licznego zastępu polityków narodowych i do obozu narodowego zbliżonych. Piłsudczycy nie chcieli jednak wykonywać rzezi własnymi rękoma i chcieli się do tego celu posłużyć Polską Partią Socjalistyczną, w której aparacie posiadali liczne „wtyczki” „dwójkarskie” i „peowiackie”. PPS nie dała się jednak do roli wykonawczyni planu piłsudczyków namówić i wskutek tego zamach spalił na panewce. Udał się dopiero w nieco zmienionych okolicznościach w trzy i pół roku później, w maju 1926 roku.

Jest w powyższym przedstawieniu sprawy kilka punktów nie udowodnionych i opartych tylko na domysłach (powiedzmy tak nie udowodnionych i tak opartych na domysłach, jak przypuszczenie, że jeńcy polscy z obozów w Starobielsku i Ostaszkowie doznali takiego samego losu jak jeńcy z obozu w Kozielsku, których groby znaleziono w Katyniu), ale główny tok opowiadania oparty jest na faktach bezspornych.

Można wobec tego uznać, że zagadka czynu Eligiusza Niewiadomskiego, którą zabrał on ze sobą do grobu, została tym sposobem jednak wyświetlona.”

Źródło: J. Giertych, O zabójstwie prezydenta Narutowicza, /w:/ "Komunikaty Towarzystwa im. Romana Dmowskiego", Tom II, cz. I, Londyn 1979-1980, s. 273-287.

Is fecit cui prodest. Były premier Ignacy Daszyński (PPS) uniemożliwił ludziom Piłsudskiego zebranie owoców antynarodowej prowokacji. Foto: wikimedia.org ,censor.net.ua

Nauka dla narodowców

„Is fecit cui prodest [uczynił ten, komu to przyniosło korzyść]. Na zabójstwie Narutowicza obóz narodowy tylko stracił.” – pisał w liście do redakcji „Polityki” z dnia 04.01.1977 roku dr hab. Maciej Giertych – „Obóz narodowy przyznał się do Niewiadomskiego. Przyjął fakty tak, jak na pozór wyglądały, przyjął więc i odpowiedzialność. Nigdy żadna organizacja narodowa nie pochwalała czynu Niewiadomskiego. Wręcz przeciwnie, głośno potępiano ten zbrodniczy czyn. Przyniósł on szkodę Polsce i polskiej prawicy. Tym niemniej postawa Niewiadomskiego przed sądem, odważne żądanie śmierci, owo fanatyczne poświęcenie się imponowało. Stał się Niewiadomski przedmiotem kultu, w którym organizowały się rzesze narodowców. Kult mordercy, to karta dziejów polskiego obozu narodowego, której należy się wstydzić. Przynosił on pożytek sanacji, a prawicy szkodę.[4]

Wnioski na dzisiaj

Ustalanie prawdy historycznej potrzebne jest nie tylko w imię sprawiedliwości, ale i dla nauki na przyszłość. Sprawa Narutowicza uczy wiele:

1) że ordynacja nie dająca wyraźnej większości sejmowej grozi brakiem stabilności i dyktaturą[5],

2) że manifestacjami można przeszkadzać w rządzeniu, ale (nie można) ani budować, ani zmieniać poglądów polityków,

3) że manifestacje mogą się wymknąć spod kontroli, bo tłumem łatwo manewrować,

4) że w akcjach terrorystycznych łatwo o obcą inspirację,

5) że zabójstwa polityczne mogą być inspirowane przez politycznych wrogów zabójcy,

6) że organizatorzy zamachów na legalną władzę państwową rzadko przebierają w środkach, z etyką się nie liczą i najchętniej odpowiedzialność zwalają na przeciwników. Tylko zbrodnicze rządy mogą usprawiedliwić zamach,

7) że prawdziwy patriotyzm polega na pracy dla ojczyzny mimo przegranej politycznej.

Warto o tym pamiętać!”

Źródło: M. Giertych, Jeszcze o zabójstwie prezydenta Narutowicza, /w:/ "Komunikaty Towarzystwa im. Romana Dmowskiego", Tom II, cz. I, Londyn 1979-1980, s. 292-293.

Przypisy:

[1] – Zob.: SDP zaniepokojone słowami G. Brauna
http://tvp.info/informacje/polska/sdp-zaniepokojone-slowami-g-brauna/9237302 (27.11.2012)

[2] – Zob.: Rozejm w rocznicę zabójstwa Narutowicza
http://tvp.info/informacje/polska/rozejm-w-rocznice-zabojstwa-narutowicza/9237860 (27.11.2012)

[3] – Zob.: Rząd idzie na wojnę z ksenofobią i dyskryminacją
http://www.tvpparlament.pl/aktualnosci/rzad-idzie-na-wojne-z-ksenofobia-i-dyskryminacja/9248983 (28.11.2012)

[4] – Niestety, pewne przejawy kultu Eligiusza Niewiadomskiego widoczne są także i dzisiaj:
Eligiusz Niewiadomski. Dla was zbrodniarz, dla nas bohater!

Eligiusz Niewiadomski in memoriam
http://www.nacjonalista.pl/2011/01/28/eligiusz-niewiadomski-in-memoriam/ (28.01.2011)

[5] – Należy jednak podkreślić, że ordynacja wymuszająca „wyraźną większość” w parlamencie wcale nie chroni przed „brakiem stabilności i dyktaturą”. Przykładem są upadające cywilizacyjnie, moralnie i gospodarczo Stany Zjednoczone, gdzie wprawdzie ordynacja większościowa JOW umożliwia wyłanianie republikańskiej lub demokratycznej większości w Senacie i w Izbie Reprezentantów, lecz w praktyce jest to równoznaczne z monopolistyczną dyktaturą dwóch partii reprezentujących tą samą warstwę rządzącą i wyłaniających na dodatek głowę państwa oraz szefów stanów w rezultacie wewnętrznych zakulisowych ustaleń oraz pozbawiających za pomocą sztuczek proceduralnych ¼ Amerykanów nabytego przez nich prawa do oddania głosu (w ostatnich wyborach prezydenckich uniemożliwiono głosowanie 50-53 mln ludzi!). Zob.: PSL: Amerykańskie wybory to fikcja http://owp.org.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=548&Itemid=1 (08.11.2012).



Ostatnie słowa zabójcy Narutowicza brzmiały: „Ginę za Polskę, którą gubi Piłsudski!”. Okładka książki Patryka Pleskota pt. „Niewiadomski – zabić prezydenta”, Wyd. Demart, Warszawa 2012. Foto: demart.com.pl


Opracował – Grzegorz Grabowski
0

Ob

Stowarzyszenie Ob

110 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758