W radiowej „Trójce” chyba nie lubią polskiej muzyki
24/01/2012
458 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
Wojciecha Manna wszyscy lubią, tymczasem on nie lubi polskiej muzyki. Zrazu podszedłem nieufnie do tych słów. W tekście „Wojciech Mann w Krakowie” potwierdzają to słowa samego sympatycznego pan Wojciecha: „bo jest banalna, monotonna i wtórna”
Jest mi bardzo przykro pisać takie słowa, bo od 18 lat jestem słuchaczem popularnej „Trójki”, czyli Programu Trzeciego Polskiego Radia. W niektórych audycjach tej rozgłośni na 3-4 piosenki zagraniczne przypada jedna polska, w innych audycjach rodzime utwory nie lecą wcale. Żeby chociaż wszyscy zagraniczni wykonawcy reprezentowali wysoki poziom… Dodatkowo nawet jeśli wykonawca jest polski, to śpiewa po angielsku. U nas to normalne, ale w oczach np. Anglików to wyjątkowe kretyństwo.
Ciężko mi pisać takie słowa, bo to z „Trójki” uczyłem się rozumienia nie tylko tzw. światowej, ale przede wszystkim polskiej muzyki.
Jeśli polscy twórcy są emitowani na antenie, to tylko Ci z dorobkiem. Nie ma tam muzyki młodych twórców których promował, i chwała mu za to, Piotr Kaczkowski. Brakuje młodych, stawiających pierwsze kroki wykonawców.
Polska kultura, i to nie tylko muzyka, nie obroni się sama. Nie ma wielkich (jak jeszcze 20 lat temu) polskich wytwórni muzycznych, nie ma mecenasów kultury, bo dziś mecenat nad sztuką to żadna reklama. Nikt nie inwestuje w młodych polskich twórców. Lepiej zainwestować w piosenkarkę, która pokaże cycki albo powie coś głupiego o krzyżu.
W dzisiejszych czasach Marek Grechuta nie zostałby wypromowany. Nie miałby najmniejszych szans na zaistnienie w mediach. Młodzi twórcy tylko wówczas mogą się doskonalić, gdy są konfrontowani z publicznością, nawet jeśli są po części amatorscy. Grechuta też nie od razu był wybitnym muzykiem, ale on jak i wielu innych artystów dostało szansę. Przecież każdy rozwija się tylko wówczas, jeśli widzi, że to co robi ma sens. Tymczasem znam wielu polskich twórców tworzących poza mediami, a którzy działają w tzw. undergroundzie, bo nie ważne jak bardzo profesjonalni by byli, i tak nikt ich nie puści.
Kultura, pieniądz, własność, wszystko to ma narodowość, bo zawsze jest tak, że o swoje i swoich człowiek lepiej dba niż o cudze (np. państwowe, albo z kraju „podbitego”).
Mieszkam niedaleko granicy czeskiej. Czasem słyszę jak w czeskich stacjach radiowych grają czeskie piosenki, niektóre gorsze, inne lepsze, ale ICH.
Zresztą, podobno nawet Wojciech Mann nie lubi polskiej muzyki. Już jakiś czas temu odechciało mi się słuchać jego audycji. Raz mu to nawet wypomniała trójkowa dziennikarka Anna Gacek w „Tonacjach”.
Pana Wojciecha wszyscy lubią, zwrócił uwagę trzy lata temu mój znajomy, tymczasem on nie lubi polskiej muzyki. Zrazu podszedłem nieufnie do tych słów. Zastanowiłem się trochę i….
W zeszłorocznym tekście „Wojciech Mann w Krakowie” opublikowanym na portalu MM Kraków znajdziemy relację ze spotkania autorem w Auditorium Maximum
„Przyznał też, że nie lubi polskiej muzyki, bo jest banalna, monotonna i wtórna, ceni za to artystów amerykańskich i w mniejszym stopniu brytyjskich”:
Panu Wojciechowi i innym redaktorom muzycznym w Polsce radzę puszczać młodych polskich wykonawców, tylko wtedy proszę nie mówić, żeby grali tak jak na zachodzie, gdy będą grać po swojemu. A jeśli będą grać tak jak „na zachodzie”, to proszę im nie mówić, żeby grali oryginalnie, „bo to już było”.
Właściwie to nie jest artykuł o „Trójce”, tylko o jednej z wielu setek przyczyn zapaści polskiej kultury popularnej. Dlaczego Polacy „wolą cudze”?
Manaam, Republika, Grechuta, Armia, Kult, Czerwone Gitary, Skaldowie, TSA, Hey, Budka Suflera. Czy dzisiaj zrobiliby kariery w polskich mediach?
Ale skoro na naszych oczach wszystko upada, całe Państwo z gospodarką, przemysłem, bankowością, prawem, obronnością, to czy można się dziwić upadkowi polskiej kultury? Jeśli ludzie nie mają co jeść i wyjeżdżają za chlebem, to kto myśli wówczas o kulturze… upadnie jak cały naród.