Odpoczęliśmy trochę po trudach końcówki ubiegłego tygodnia i raźnie przystępujemy do opisu naszej skomplikowanej rzeczywistości. Nadejszła… no prawie powódź. Zaraz, jak tylko synoptycy nią postraszyli sternik rządowy i jego konkurent, kandydat na sternika zapowiedzieli, że rzucają wszystko w piz… i biegną na wały obmyślać pomoc dla powodzian in spe. Zdeterminowani nie tylko zrobić wszystko najlepiej , jak możesz, ale nawet, jak Mojżesz, który in extremis wyjednał u Boga rozstąpienie naporu wód morskich.
http://www.galerialiber.pl/galeria/karykatury.html
Porzucili więc niedojedzone śniadanie, lekturę sondaży, małżonkę i kota w bieliźnie. A na wałach, no cóż powałkonili się trochę i pańskim okiem dopilnowali strażaków i tubylczą ludność przy noszeniu worków z piachem. Trud obu sterników się opłacił, media to odnotowały a w nas narosło przekonanie, że nie ma nic ważniejszego dla zacnych polityków, niż nasze dobro. Co bardziej świadomi czytają…pieniądze i głosy.
Z pozdrowieniami Liber.
rysownik, satyryk. Z wykształcenia socjolog. Ciągle zachowuje nadzieję