I obiecany kupletowy portret drugiej „osobowości” naszej polityki. Dla wyjaśnienia dodamy tylko, że ton kupletu może niektórych nieobytych w zastosowaniu sarkazmu, przekąsu i ironii zmylić, co do naszych intencji. Niech, więc bacznie czytają między tzw. wierszami. Uff! A potem już tylko świątecznie i noworocznie. Uniesienie euforyczne opadnie z nas najdalej po Trzech Króli. Skończy się to święto i zacznie zwyczajne święto 30 milionów nędzników. Nadszedł moment jeden w roku Wielbiącego wybrać pokój Kto kompresem jest na rany Fizys i też pogląd ma zadbany. Sprawa prosta przecież nie jest Lecz społeczny to interes By wśród elit mieć idola Więc do dzieła, kiedy wola. Pierwszy liczną ma rodzinę Lecz z uwagi na przyczynę Że jest czasem nazbyt krewki I, że […]
I obiecany kupletowy portret drugiej „osobowości” naszej polityki. Dla wyjaśnienia dodamy tylko, że ton kupletu może niektórych nieobytych w zastosowaniu sarkazmu, przekąsu i ironii zmylić, co do naszych intencji. Niech, więc bacznie czytają między tzw. wierszami. Uff! A potem już tylko świątecznie i noworocznie. Uniesienie euforyczne opadnie z nas najdalej po Trzech Króli. Skończy się to święto i zacznie zwyczajne święto 30 milionów nędzników.
Nadszedł moment jeden w roku
Wielbiącego wybrać pokój
Kto kompresem jest na rany
Fizys i też pogląd ma zadbany.
Sprawa prosta przecież nie jest
Lecz społeczny to interes
By wśród elit mieć idola
Więc do dzieła, kiedy wola.
Pierwszy liczną ma rodzinę
Lecz z uwagi na przyczynę
Że jest czasem nazbyt krewki
I, że chodzi na kurewki
Pod uwagę bran nie będzie
I nagrody nie zdobędzie.
Drugi klient nie miernota
Lecz niedawno wyszedł z błota
W szranki, więc nie stanie zatem
Spekulował, bowiem VAT-em
A ten z kontem, z aparycją
I wśród ludu też z pozycją
Co chciał teczkę zdyskontować
Też nie będzie kandydować
Kiedyś w jednym plebiscycie
Zdarli wierzchnie zeń okrycie
By odsłonić jego męskość
A tam skromna była wielkość
Więc upadkiem mitu macho
Rezygnację tę tłumaczą.
Gdyśmy sięgli dna rozpaczy
Jest kandydat, jak się patrzy
Wzrostu raczej niewielkiego
Miny i wzroku dumnego
Z patriotycznym też zapędem
I w polityce z psim swędem
Choć jest mało samodzielny
Ma lekturę „Gość Niedzielny”
Konta w banku zaś poniechał
Nigdy z domu nie wyjechał
Bo spraw pilnych baczyć musi
Wzrok kierować gdzieś ku Rusi.
Można wiele mu zarzucić
Choć nie to, że da się skrócić
Lecz pierwszeństwa palmę damy
Gdyż, dlatego mu ufamy
Że wśród celebrytów grona
Jego nie obarcza żona
Więc popędów sublimację
Może przekuć w stanu rację!
Z pozdrowieniami Liber
rysownik, satyryk. Z wykształcenia socjolog. Ciągle zachowuje nadzieję
3 komentarz