W pewnym mieście flandryjskim
22/01/2012
389 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
W pewnym mieście flandryjskim około roku 1604 żyło dwóch studentów
W pewnym mieście flandryjskim około roku 1604 żyło dwóch studentów, którzy zamiast przykładać się do nauki, oddawali się pijaństwu i rozpuście.
Pewnej nocy jak zwykle poszli do domu publicznego. Jeden z nich, Ryszard, wrócił do domu po pewnym czasie, a drugi się zatrzymał. Kiedy Ryszard udawał się na spoczynek, przypomniał sobie, że jeszcze nie odmówił kilku "Zdrowaś Maryjo" jak to miał codziennie w zwyczaju.
Zmorzony snem i wcale do modlitwy nie usposobiony, przezwyciężył się w końcu i odmówił wspomnianą modlitwę, jednak bez nabożeństwa i na pół śpiący. Następnie położył się i zasnął; wkrótce usłyszał gwałtowne dobijanie się do drzwi i zaraz potem ujrzał przed sobą jakąś obrzydliwą postać, która weszła do pokoju, drzwi wcale nie otwierając. Był to jego kolega.
Ktoś ty jest? – zapytał. Nie poznajesz mnie? – odparł kolega. Lecz czemuś taki zmieniony? Wyglądasz jak szatan! O ja nieszczęsny! zawołał tamten -jestem potępiony. Jak to? Kiedy wychodziłem z owego domu, napadł na mnie szatan i udusił mnie. Ciało me leży na ulicy, a dusza pogrążona jest w piekle. To samo i ciebie czekało, lecz Najświętsza Panna wybawiła cię za to małe nabożeństwo, które praktykowałeś na Jej cześć. Szczęśliwy będziesz, jeżeli skorzystasz z tej przestrogi, jaką ci przysyła przeze mnie Matka Najświętsza. Po tych słowach potępieniec rozchylił poły płaszcza, pokazał dręczące go płomienie i węże, i znikł.
Wówczas młodzieniec wybuchnął płaczem, rzucił się twarzą na ziemię, aby podziękować swej Wybawczyni; a kiedy rozmyślał nad poprawą życia, usłyszał dzwonienie na jutrznię w klasztorze franciszkanów. Bóg mnie woła, abym tam czynił pokutę- rzekł do siebie. Poszedł natychmiast do klasztoru i poprosił o przyjęcie. Zakonnicy wzbraniali się z początku, bo go dobrze znali, lecz on im opowiedział z płaczem całe owo zdarzenie. Wówczas dwóch ojców wybrało się na wskazaną ulicę i rzeczywiście znaleźli tam trupa czarnego jak węgiel; był to przyjaciel Ryszarda. Ryszard po przyjęciu do zakonu rozpoczął życie cnotliwe, a niebawem udał się na misje do Indii, następnie do Japonii, gdzie miał szczęście i łaskę być spalony jako męczennik za wiarę .*
* ) O. Ryszard od św. Anny poniósł śmierć męczeńską 10 września 1622 r. w Nagasaki, w Japonii. W r. 1867 Ojciec św. Pius IX policzył go w poczet błogosławionych.
Iluż by to zginęło marnie na wieki lub pozostawało w zatwardziałości, gdyby Maryja nie wstawiła się za nimi u Syna, aby się nad nimi zlitował!
– pisze Tomasz a Kempis. Zdaniem wielu teologów, a w szczególności św. Tomasza, Matka Najświętsza wyjednała wielu osobom trwającym do śmierci w grzechu ciężkim zawieszenie wyroku i powrót do życia dla czynienia pokuty ; a wielu poważnych autorów na dowód tego przytacza niemało przykładów. Tak np. Flodoard, pisarz z wieku IX opowiada o pewnym diakonie Adelmarze z Yerdun, którego wszyscy uważali już za umarłego. Kiedy zabierano się do pochowania jego ciała, wrócił do życia i oświadczył, że widział w piekle miejsce wyznaczone dla siebie przez sprawiedliwość Bożą. Oświadczył również, że jedynie za przyczyną Przenajświętszej Panny zesłał go Bóg ponownie na ziemię dla czynienia pokuty. Również Suriusz pisze, że pewien obywatel rzymski umarł w grzechu i jedynie za pośrednictwem Maryi otrzymał łaskę powrotu do życia, aby móc czynić pokutę i uzyskać przebaczenie grzechów.
Te i tym podobne przykłady nie powinny upoważniać zuchwalców do lekkomyślnego trwania w grzechach, z nadzieją, że Maryja wyratuje ich od piekła, chociażby nawet nie zmienili swego życia i pomarli w grzechach. Głupotą byłoby rzucić się do studni z nadzieją, że Maryja uchroni nas od śmierci, dlatego, że już niejednego w podobnych wypadkach wyratowała. Ale o wiele większym szaleństwem byłoby odkładanie pokuty aż do chwili śmierci z zuchwałym przekonaniem i zarozumiałą ufnością, że Przenajświętsza Panna i tak uchroni nas od piekła. Te przykłady miłosierdzia Maryi powinny nam posłużyć jedynie do ożywienia naszej ufności. Jeśli bowiem uświadomimy sobie, że pośrednictwo Matki Najświętszej uchroniło od piekła nawet tych, co żyjąc w grzechach odkładali pokutę aż do chwili śmierci, to ileż więcej będzie mogła zachować od potępienia tych, którzy za życia się do Niej uciekają, pragną się poprawić i służyć Jej wiernie.
adam-czlowiek.blogspot.com/2012/01/maryja-chroni-swoich-czcicieli-od-pieka.html