Część społeczeństwa, która nie uważa związków zawodowych za czynnik sprzyjający rozwojowi i gwarantujący kontynuowanie reform i dobre rządzenie krajem nie będzie głosowało wbrew swoim przekonaniom i sumieniu.
Wiosna zbliża się szybkimi krokami, jest cieplej, klimat niezadowolenia społecznego jaki stwarza rządząca krajem koalicja Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego zdecydowanie sprzyja ugrupowaniom pretendującym do objęcia władzy.
Mimo politycznie korzystnych warunków wyrażone w sondażach poparcie partii Jarosława Kaczyńskiego pozostaje na tym samym poziomie. Notowania Donalda Tuska lecą w dół na łęb na szyję i przypominają wykres cen obligacji greckich. Wizerunek rządu słabnie ale liczba sympatyków Prawo i Sprawiedliwości przez to nie ulega zmianie. Największe ugrupowanie będące jedyną alternatywą do rządów Donalda Tuska w najlepszym razie znajduje się w konsolidacji licząc na wzrost swoich notowań wraz z nadejściem wiosny i zapowiedzią szeregu demonstracji antyrządowych.
Politycy skupieni wokół niekwestionowanego przywódcy opozycji nie wychylają się, siedzą cicho i spokojnie czekają na odpowiedni moment. Wierzą, że powoli nadchodzi czas na nowe rozdanie. Jakiś kolejny okrągły stoliczek i zmianę, która pozwoli im na dojście do władzy i obsadę stanowisk swoimi ludźmi na wszystkich szczeblach.
Teraz My. Wiecznie żywe hasło będące głównym celem większości polityków myślących kategoriami z poprzedniej epoki. Nie jest to hasło nowe, rok temu wśród polityków prawicy niepodległościowej również panowało przeświadczenie o nieuniknionej klęsce Platformy Obywatelskiej w wyborach parlamentarnych.
Pewność rosła wraz z rosnącym przekonaniem o przegranej PO i nadchodzącym zwycięstwie wyborczym własnej partii. Decyzja społeczeństwa opowiadającego się zdecydowanie za kontynuacją polityki rządzących była niemałym zaskoczeniem.Zimny prysznic jaki poleciał na rozgrzane głowy partyjnych bosów nie spowodował przełomu w Prawie i Sprawiedliwości.
Doświadczenia czasów dyktatury proletariatu uzasadniają logikę postępowania obecnie rządzących elit. Władza raz zdobyta mogła zostać zmieniona jedynie na drodze rewolucyjnych wystąpień mas. System komunistyczny był niereformowalny. Przywódcy byli nieomylni i zawsze mieli rację. Kasta rządząca zwana nomenklaturę stała ponad społeczeństwem i ponad prawem niezdolna do korygowania błędów w rządzeniu. Wszelkie słowa niezadowolenia, krytyki a nawet tylko propozycje zmian traktowane były jak działalność antypaństwowa. Jedyną możliwością awansu było schlebianie władzy i przełożonym, eliminowanie skrytobójcze konkurentów oraz cierpliwe czekanie na swoją kolej.
Polska jeśli ma być zdolnym do rozwoju i bogatym krajem demokratycznym w którym, społeczeństwo będzie decydować samodzielnie o swoim losie musi wykształcić mechanizmy selekcji, które promują ludzi o wartościowych cechach a eliminują polityków słabych i społecznie mało przydatnych.
Prawo i Sprawiedliwość jest niewątpliwie partią bardzo atrakcyjną dla osób ceniących sobie ogólnoludzkie wartości. W programie odwołuje się do religii, patriotyzmu, uczciwości, solidarności i sprawiedliwości zyskując w ten sposób grono oddanych zwolenników.
W swoich szeregach grupuje wiele osób o niekwestionowanym autorytecie znanych w swoim miejscu zamieszkania i środowisku zawodowym z nieposzlakowanej opinii. Partia we własnych szeregach wprowadza twarde zasady nie tylko na pokaz a prezes stosuje je konsekwentnie nawet wobec najbliższych współpracowników bez żadnej taryfy ulgowej. To jednak nie wystarczy, potrzebni są przywódcy, którzy mają wizje, pomysły, umieją przekonać opinię publiczną i oczywiście potrafią zarządzać zespołami oraz wspólnie działać.
Jak to jest, że pomimo spadającej w oczach społeczeństwa oceny działań obecnej władzy cieszy się ona tak olbrzymim poparciem? Próbą odpowiedzi na tak postawione pytanie może być spojrzenie na polską scenę polityczną z dużego dystansu, z takiej odległości, która nie pozwala na rozróżnienie poszczególnych osób ich osobistych wad i zalet a jedynie rozpatrywanie zachodzących interakcji w odniesieniu do sił społecznych.
Patrząc z tej perspektywy możemy opisać Prawo i Sprawiedliwość jako ugrupowanie będące polityczną reprezentacją związku zawodowego w opozycji do partii rządzącej czyli Platformy Obywatelskiej.
Część społeczeństwa, która nie uważa związków zawodowych za czynnik sprzyjający rozwojowi i gwarantujący kontynuowanie reform i dobre rządzenie krajem nie będzie głosowało wbrew swoim przekonaniom i sumieniu. Jeśli właściciel firmy nie wyobraża sobie aby to związki zawodowe w jego przedsiębiorstwie decydowały zamiast niego, to tym bardziej nie będzie się godził na to by rządziły w jego kraju.
Większość biznesu jest przeświadczona , iż jedyną liczącą się aktualnie alternatywą mogącą zablokować rządy przedstawicieli reprezentujących ruch związkowy jest formacja kierowana przez Donalda Tuska. To jest największa siła Platformy Obywatelskiej i powód wysokiego poparcia.
NSZZ Solidarność stała się po roku 1989 potężną siłą polityczną, która nie miała żadnej konkurencji na scenie politycznej. Nie ma innego środowiska politycznego i zawodowego w kraju, które mogło dorównać jej wielkością i wpływami. W roku 1989 związek miał ponad 2 miliony członków. Na skutek transformacji ustrojowej i likwidacji państwowych przedsiębiorstw w przeciągu 22 lat liczba członków spadła kilkakrotnie. Przykładowo w województwie Podlaskim Solidarność liczy obecnie około 12000 członków. Jeśli przyjąć, że Podlasie nie różni się od reszty kraju to proporcjonalnie w skali całego państwa liczba związkowców nie przekracza 400 tysięcy osób.
Diametralnej zmianie uległ charakter podejmowanych działań przywódców związkowych co staje się zrozumiałe biorąc pod uwagę kogo dziś głównie reprezentuje. O ewolucji najlepiej świadczy sam fakt i sposób zniszczenia kolebki Solidarności. To jak przebiegała likwidacji Stoczni Gdańskiej praktycznie bez większych kłopotów i sprzeciwów wobec władz oddaje kondycje reprezentacji robotniczej w samym związku.
Zryw niepodległościowy na początku lat 80. poprzedniego wieku, który doprowadził do obalenia komunizmu w Polsce skierowany był przeciw władzy państwowej a jego siłą było poparcie pracowników państwowych fabryk. Z biegiem lat znacznie zmniejszyła się w związku ilość pracowników zatrudnionych w przemyśle a systematycznie rosła liczba członków solidarności w urzędach oraz z szeroko rozumianych służb publicznych i budżetówki. Obecnie w niemal każdym urzędzie państwowym czy samorządowym jest komisja NSZZ Solidarność. Przedstawiciele organów państwa mający ustawowy zakaz działalności politycznej realizują swoje cele poprzez związki zawodowe będące przykładowo w wojsku, policji, służbie więziennej, służbie celnej i wielu innych. Związki zawodowe w publicznej oświacie, służbie zdrowia czy przedsiębiorstwach komunalnych takich jak wodociągi, zakłady energetyczne, gazownicze to kluczowe sekcje w strukturach związku.
Przemysł ciężki jak górnicy, metalowcy i transport to tradycyjnie serce organizacji ale bijące coraz słabiej. Świeża krew dająca nadzieję na pozytywne zmiany to sekcja handlu rozwijająca się dynamicznie poprzez tworzenie komisji zakładowych broniących pracowników z hipermarketów ale to zaledwie procent członków związku.
W prywatnych zakładach małych i średnich związki zawodowe praktycznie nie istnieją. Stosunek niezależnych przedsiębiorców do tworzenia reprezentacji pracowniczych w ich własnych firmach jest jednoznacznie negatywny.
Przywódca Platformy Obywatelskiej po objęciu władzy szybko się zorientował, że rozdrobnione środowisko biznesu nie potrafiące się organizować nie będzie głosowało na partie polityczną broniącą interesów związkowców i wzmacniającą pozycję organizacji pracowniczych w kraju. Nierozerwalny związek Prawa i Sprawiedliwości z NSZZ Solidarność skazuje partie na wąski elektorat. Słabość opozycji wykorzystał Donald Tusk.
Zrezygnował z zapowiedzi wyborczych i dał sobie spokój z ograniczaniem biurokracji, która przejęła władzę nad wszechpotężnym i upolitycznionym związkiem zawodowym Solidarność. Konflikt ze związkiem skazany był z góry na porażkę co uznał za niekorzystną z punktu widzenia interesu własnej partii.
Protesty i demonstracje uliczne związkowców stanowiące realne niebezpieczeństwo dla rządu należało ograniczyć.Niestety demonstracje związkowców nawet jeśli zgromadzą 100 tysięcy osób nie zmuszą premiera do zmian korzystnych dla całego społeczeństwa bo ich celem będzie wywalczenie korzystnych rozstrzygnięć tylko dla określonych grup zawodowych co oczywiście zostanie zrobione.
Kalkulacja polityczna nakazywała robić to co chce budżetówka nie martwiąc się o resztę. Jak widać taktyka okazała się skuteczna i pomimo złamania większości obietnic wyborczych oraz sprzeniewierzeniu się większości społeczeństwa oczekującego na zmiany przyniosła premierowi wyborczy sukces.
Intuicja polityczna i spryt jakimi wykazał się Donald Tusk wobec Jarosława Kaczyńskiego zapewnia mu niezagrożoną pozycję i w obecnym układzie nie musi się niczego obawiać. Paradoksalnie to obecna polityka spokojnego czekania przez Prawo i Sprawiedliwość na swój czas bezkrytyczna wobec faktycznej roli związków zawodowych i ich wpływu na brak rozwoju Polski jest najlepszą gwarancją dalszych spokojnych rządów ekipy Donalda Tuska.
Lubię wiosnę. Jeszcze jej nie ma choć słońce jest z dnia na dzień cieplejsze ale jak tylko zniknie robi się natychmiast nieprzyjemnie zimno. Zachęcony ładną pogodą zabrałem choinkę z balkonu, która po świętach znalazła tam swoje tymczasowe miejsce. Pojechałem na wieś i umęczone świąteczne drzewko przesadziłem z donicy do ziemi. Sporo się namęczyłem bo ziemia jeszcze zupełnie zmarznięta i wykopanie niewielkiego dołka bardziej przypominało skuwanie oblodzonego chodnika do czego lepszym narzędziem niż łopata pewnie byłby młot. Świerk ostatecznie znalazł się w odpowiednim miejscu choć teraz mam wątpliwości czy w odpowiednim czasie. Za kilka miesięcy zobaczymy albo wypuści korzenie i zacznie rosnąć albo uschnie.