Zamieszanie wokół wypadku biskupa Jareckiego bardziej niż jego samego kompromituje jego kolegę – księdza Korżę. Biskup Jarecki zachował się tak, jak powinien się zachować każdy, kto popełni życiowy błąd.
W dzisiejszym SuperExpressie czytam wypowiedź księdza Henryka Korży z archidiecezji warszawskiej. Usiłuje on bagatelizować zdarzenie, którego negatywnym bohaterem okazał się ksiądz biskup Piotr Jarecki. Przypomnijmy, że kilka dni temu hierarcha – prowadząc samochód – wypadł z drogi i uderzył w latarnię. Alkomat wykazał, że miał we krwi ponad dwa promile alkoholu. Ksiądz Korża usiłuje bronić swego kolegi. Mówi, że gdyby w Polsce wszyscy jeździli tak jak księża to byłby raj. To oczywiście nonsens, próba wybielenia zła. Ksiądz biskup Jarecki – prowadząc pod wpływem alkoholu – zachował się nie tylko niezgodnie z przepisami prawa, lecz również w sposób uchybiający godności biskupiej. Żadne gadanie jego kolegów nic tutaj nie pomoże.
Ksiądz biskup powinien zostać potraktowany jak normalny obywatel. Powinien stanąć przed sądem i ponieść konsekwencje – tak, jak każdy, kto w Polsce zostanie przyłapany na prowadzeniu samochodu po pijanemu. Co do tego wątpliwości być nie może. Nie ma ich chyba również Ksiądz Biskup, który zapowiedział wniosek o dobrowolne poddanie się karze.
Jednak ważna jest postawa samego biskupa po niefortunnym zdarzeniu. Chodzi nie tylko o to, że oddał się do dyspozycji Papieża, ale o to, że do czynu się przyznał i – co najważniejsze – wszystkich przeprosił. Ksiądz Biskup nie "rżnął głupa", nie usiłował cichaczem załatwić sprawy, nie udawał, że nic się nie stało. Zrobił to, co powinien zrobić każdy szanujący się obywatel: przeprosił i zapowiedział, że podda się karze. A także – w trosce o autorytet Kościoła – oddał się do dyspozycji Papieża. Każdy z nas popełnia w życiu błędy. Do popełnienia błędu miał też prawo ksiądz Jarecki. I tak samo jak każdy z nas ma obowiązek ponieść konsekwencje błędu.
Prowadzenie samochodu po pijanemu przez biskupa jest oczywiście moralnie naganne. Jednak jego późniejsze zachowanie zasługuje na szacunek. Oby każdy, kto prowadzi po alkoholu, miał odwagę zachować się tak samo: przyznać się do błędu i przeprosić.