To hasło, nabazgrane na ścianie „prywatnej publicznej” ubikacji przy ulicy Ćwiartki ¾ we Wrocławiu jak najbardziej jest uzasadnione.
1.
– Jedno słowo lub krótkie zdanie może człowieka upokorzyć, lub wynieść na szczyty władzy.
Tak przynajmniej twierdzi Rolf Ruhleder, ekspert w dziedzinie retoryki. Jako przykład faceta, który wie co i po co mówi, podaje Baracka Obamę. Najważniejsze słowo, jakie istnieje w jego „arsenale’, to „my”. Ktoś policzył, że w jednej tylko mowie wygłoszonej podczas zaprzysiężenia użył je… 80 razy!
Starsi czytelnicy pamiętają zapewne niejakiego Edwarda Gierka wraz ze słynnym: Pomożecie?
Co łączy ich obu?
Ano to, że wytwarzali u słuchaczy wrażenie należenia do wspólnoty.
2.
Wasilij Klukhariev, neurolog z Uniwersytetu Radbouda (Nijmegen, Holandia) odkrył, że ludzki mózg wytwarza dopaminę wtedy, gdy ma poczucie przynależności do grupy.
Dopamina popularnie nazywana jest „przekaźnikiem przyjemności”, „hormonem szczęścia” itp.
3.
Nie chcę spekulować, czy jest to pozostałość z czasów, gdy przynależność do stada gwarantowała o wiele większą przeżywalność, niż bycie „samotnym łowcą”.
Faktem potwierdzonym badaniami wzmiankowanego neurologa jest jednak to, że słuchacz odpowiednio manipulującego nim retora odczuwa… szczęście.
Czy na gruncie procesów chemicznych zachodzących w mózgu można zatem poszukiwać rozwiązania fenomenu wszelkich grup społecznych, sekt nie wyłączając?
4.
Pamiętajmy jednak, że chemia jest wynikiem, a nie przyczyną!
Psycholog Thomas Weiss z Uniwersytetu w Jenie wykazał, że słowa mogą także pobudzać ośrodki bólu znajdujące się w mózgu!
Wystarczy tylko ich brzmienie.
Słowa zatem stanowią narzędzie manipulacji.
Ba, żeby tego uniknąć, wystarczy, aby retor mówił do nas w języku co prawda nam znanym, ale wyuczonym w późniejszych latach. W takim przypadku nasz mózg analizuje tekst zupełnie bez emocji.
Wyobrażacie sobie Tuska wygłaszającego expose po angielsku?
Albo Kaczyńskiego?
5.
Stare polskie porzekadło mówi: z kim przestajesz, takim się stajesz.
Okazuje się, że niepowodzenia są zaraźliwe. Amerykańskie badania wykazały, że dobór grupy wywiera wpływ na nasze osiągnięcia – osoby otaczające się ludźmi sukcesu zwiększają swoje szanse na powodzenie. Otoczenie złożone z tzw. nieudaczników mimo woli ściąga nas na dół.
6.
Czy to aby nie jest przyczyną, że brakuje, nie tylko w Polsce, ale i na świecie, skutecznej grupy walczącej o prawa tych najbardziej pokrzywdzonych?
Przykład Indii (a i Rosji w jakimś tam stopniu) pokazuje, że taka pomoc może nadejść jedynie z zewnątrz.
10.07 2012