Jest to fragment mojej książki pt. „Masoneria i kryzys”.
W książce Aldousa Huxleya pt. „Nowy wspaniały świat” znajdujemy dwa zespoły argumentów mających świadczyć o tym, że masońska utopia musi zostać wprowadzona na całym świecie w życie i że nie ma żadnej innej alternatywy. Argumenty te są dziś wyraźnie powszechnie stosowane tak przez lewicę jaki przez liberałów i samych masonów.
Pierwszy zespół argumentów to argumenty będące argumentami wprost „za”. Drugi zespół argumentów to w zasadzie argumenty typu „ad absurdum”, a zatem wykazujące, że jakakolwiek inna niż masońska utopia propozycja ustroju dla świata będzie o wiele gorsza niż ta utopia.
Przedstawmy najpierw argumenty typu „za”. Są one na samym końcu książce włożone w usta jednego z prominentnych Zarządców Utopii. Rozmawia on z „Dzikusem” (nomen omen), który reprezentuje przywiązanie do „Starego Świata”. Rozmowa zaczyna się od tego, że Dzikus domaga się przywrócenia ludzkości dorobku „Starego Świata”, domaga się, tego, by ludzie mogli czytać Szekspira. Okazuje się, ż Zarządca zna ten dorobek i dobrze zna Szekspira. Stwierdza jednak stanowczo: „To jest zakazane”. Dzikus pyta: „Dlaczego?” Oto fragment ich rozmowy:
Zarządca wzruszył ramionami.
– Bo jest stare, to zasadniczy powód. Rzeczy stare nam tu niepotrzebne.
– Nawet gdy są piękne?
– Zwłaszcza wtedy, gdy są piękne. Piękno wabi, a my nie chcemy żeby ludzi wabiły rzeczy stare. Chcemy żeby lubili tylko to, co nowe.
– Ale to nowe jest takie głupie i okropne. Te sztuki, w których nic tylko latają helikoptery tam i nazad i czuje się pocałunki aktorów. (…) Dlaczego nie oglądają Otella zamiast tamtego świństwa?
– Powiedziałem już panu; jest stary. A poza tym nie zrozumieliby.
– Dlaczego nie.
I oto teraz Zarządca wygłasza mowę stanowiącą apoteozę Utopii, w której zawarta jest znaczna część argumentów za tym, że powinna ona zaistnieć:
Bo nasz świat jest inny niż świat Otella. Nie można produkować aut nie mając stali, nie można tworzyć tragedii bez społecznej niestabilności. A dziś świat jest stabilny. Ludzie są szczęśliwi; otrzymują wszystko czego zapragną, a nigdy nie pragną czegoś, czego nie mogą otrzymać. Są zamożni, bezpieczni, zawsze zdrowi; nie boją się śmierci; żyją w stanie błogiej niewiedzy o namiętnościach i starości; nie prześladują ich matki i ojcowie; nie mają żon, dzieci, kochanków ani kochanek, budzących silne uczucia; są tak uwarunkowani, że praktycznie nie są w stanie postępować inaczej niż powinni. A jeśli coś nie gra, pozostaje soma(narkotyk, który w świecie Utopii jest zażywany przez wszystkich kilka razy dziennie – dop. S. K.), którą pan, panie Dzikus, wyrzuca przez okno w imię wolności. Wolności! – Roześmiał się – Oczekiwać od delt(jeden z niższych gatunków ludzi, można by powiedzieć: przeciętny człowiek – dop. S. K.) rozumienia co to jest wolność! A potem żeby rozumiały Otella! O mój poczciwy chłopcze!.
Następuje jeszcze krótka wymiana zdań pomiędzy Dzikusem i Zarządcą:
– Mimo wszystko – powtórzył Dzikus z uporem – Otello jest dobry, jest lepszy niż te czuciofilmy.
– Oczywiście, że tak – przystał zarządca – Ale to właśnie cena, jaką musimy płacić za stabilność. Trzeba było wybierać między szczęśliwością, a tym co zwane jest sztuką przez duże es. Poświeciliśmy sztukę (…)
– To wszystko jest dla mnie okropne.
– Bardzo możliwe. Faktyczna szczęśliwość zawsze wypada blado na tle spodziewanej nagrody za nędzę. No i rzecz jasna stabilność nie jest tak efektowna jak niestabilność. Zadowolenie nie ma zaś w sobie tej aureoli, jak zdobi szlachetną walkę z nieszczęściem, nie ma malowniczości. Cechującej walkę z pokusą lub upadek z powodu namiętności lub zwątpienia. Szczęśliwość nigdy nie bywa wzniosła.
Zobaczmy. Argumentacja jest jasna, czytelna, zniewalająca swoją logiką i słusznością w perspektywie pragmatycznej.
Człowiek ma do wyboru (indywidualnie i społecznie) dwie drogi. Pierwsza związana jest ze wzrastaniem przez niego w swoim człowieczeństwem, ze wzrastaniem duchowym, moralnym, intelektualnym, wzrastaniem serca, dążeniem do wielkości i szlachetności. Na końcu tej drogi jest prawdziwe szczęście, ale niewielu je osiąga. Ci, którzy je osiągają i ci, którzy go nie osiągają muszą jednak przechodzić przez szereg, często bardzo dotkliwych, cierpień. Dotyka ich stres, głód, ból, ubóstwo, wyrzuty sumienia, niezadowolenie. Chciałoby się dopowiedzieć prawdziwe szczęście związane jest zawsze z mądrością i praktyką krzyża.
A. Huxley zadaje fundamentalne pytania: czy ludzie są w stanie nieść swój krzyż?; czy ludzie tego chcą?
I mówi, że Utopia jest dla tych, którzy chcą uniknąć cierpienia i wszystkiego tego, co może ich negatywnie dotknąć. Tacy ludzie pragną przede wszystkim stabilności, dobrobytu, przyjemności, użycia. I jeżeli tego naprawdę chcą muszą zgodzić się na wszystko to, co może doprowadzić do takiej sytuacji, na to, by karłowacieli w swym człowieczeństwem, by ich duchowość, intelektualność, ich serca zostały znacznie pomniejszone, potrzeby ograniczone, wolność zanegowana itd.
Utopia, mówi A. Huxley, to najlepsza (a w zasadzie jedyna) recepta na ludzkie życie (i na samego człowieka), która gwarantuje egzystencję bez przykrości i nieustanną przyjemność.
A. Huxley zadaje tu pytanie ludzkości – czy wy tego nie chcecie? – i sam na nie odpowiada: większość z was tego chce, a tylko my za taką właśnie a nie inną, wysoką, cenę możemy to wam sprzedać.
Trzeba przyznać, że obecnie wielu ludzi na świecie, szczególnie w USA i Europie Zachodniej właśnie tego chce i jest gotowe zapłacić tak wysoką cenę. W związku z tym masoni dziś zaczynają być coraz bardziej szczerzy i coraz głośniej zachwalają swój „towar” i coraz intensywniej budują Utopię. Jest tu, tak marginesie, tylko jeden problem. Masoni mają szansę zniewolić cały świat, mają na to warunki i środki, wiarę i determinację, ale Utopia i tak nigdy do końca nie powstanie i nie da wszystkim tego, co obiecuje. Utopia to tylko Utopia – coś czego nie ma, nie może być i nigdy nie będzie. Nie da się przekreślić natury człowieka (skonstruować nowego człowieka), nie da się oderwać człowieka od prawdy, dobra, miłości i dać mu pełnię szczęścia bez Boga.
Taką samą jak przedstawiona wyżej argumentację Zarządca (czy raczej sam A. Huxley) stosuje kilkakrotnie w odniesieniu do takich dziedzin jak wolność człowieka czy religia.
Mówi, że nie można dać ludziom swobody, przestać ich obciążać pracą ponad siły, bo by zwariowali, stali się zestresowani i nieszczęśliwy wobec konieczności licznych samodzielnych wyborów i decyzji i samodzielnego zagospodarowywania swojego czasu i całego życia. Przeciętny człowiek, stwierdza A. Huxley, woli brak decyzji, a co za tym idzie stresu, brak czasu, a co za tym idzie wyboru i ryzyka: „gdy masy przejęły władzę, zaczęła się liczyć szczęśliwość, nie zaś prawda i dobro”. To masy, sugeruje A. Huxley, dają władzę masonerii i tworzą warunki do zbudowania Utopii.
Ujmując problemy religijne Zarządca stwierdza, że Bóg potrzebny jest słabemu człowiekowi, który akceptuje istnienie cierpienia, który boleśnie je przeżywa i oczekuje, gdy cierpi, pomocy. Człowiek, który będzie o sobie mówił (i myślał), że jest całkowicie szczęśliwy nie będzie potrzebował Boga: Można być niezależnym od Boga tylko w młodości i powodzeniu; niezależność bezpiecznie do kresu nie doprowadzi. A my tu mamy młodość i powodzenie aż do kresu. I co stąd wynika? Ano to, że możemy być niezależni od Boga. Uczucie religijne wynagrodzi nam wszystkie inne straty. Ale przecież u nas nie ma żadnych strat, które wymagałyby wynagrodzenia; uczucia religijne są zbędne (…) Boga nie da się pogodzić z maszynami, naukową medycyną i powszechną szczęśliwością. Trzeba wybierać. Nasza cywilizacja wybrała maszyny, medycynę i szczęśliwość.
Dzikus przedstawia jedną ze swoich wątpliwości: Mimo wszystko jednak jest rzeczą właściwą ludzkiej naturze wierzyć w Boga, gdy się jest w samotności. W zupełnej samotności, nocą, pośród myśli o śmierci.
Zarządca stwierdza: Dziś ludzie nigdy nie są samotni. Sprawiamy, że nie znoszą samotności; urządzamy ich życie, tak, że jest prawie niemożliwe, by kiedykolwiek w nią popadli.
Dzikus przedstawia inną wątpliwość: No a poświęcenie? Jeśli jest Bóg, to jest racja dla poświęceń.
Oto argument Zarządcy (czy raczej samego A. Huxleya): Cywilizacja przemysłowa jest możliwa tylko przy braku poświęcenia. Używać aż do granic wyznaczonych higieną i ekonomią.
Dalej następują kolejne argumenty w tym stylu. W pewnym momencie Zarządca jednak przyznaje, co stanowi słaby punkt całej tej argumentacji, że nie da się osiągnąć wszystkich pozytywnych skutków bez zastosowania na co dzień syntetycznych narkotyków, ale zaraz dodaje, że tylko one pozwalają uciec do końca przed wysiłkiem i cierpieniem(kto więc pragnie całkowicie uniknąć wysiłku i cierpienia musi się zdecydować na narkotyki).
Wywód Zarządcy kończy się szczerą i cyniczną wypowiedzią: Soma ukoi gniew, pogodzi z wrogami, doda cierpliwości i wytrwałości. Dawniej można to było osiągnąć tylko wielkim wysiłkiem po latach trudnych ćwiczeń woli. Dziś połyka się dwie lub trzy półgramowe tabletki i załatwione. Dziś każdy obdarzony jest cnotami. Co najmniej połowę swej moralności nosi w fiolce. Chrześcijaństwo bez łez. Oto czym jest soma.
Przypomnijmy jeszcze raz, że A. Huxley stał się, wiele lat po napisaniu „Nowego wspaniałego świata”, jednym z głównych ideologów ruchu hipisów i swoistym guru dla ruchu New Age. Hipisi powtarzali powyższą jego myśl odnosząc ją do LSD. W ruchu New Age również stosowano środki odurzające lub zastępowano je magią. Ruch hipisowski już nie istnieje, ale „dzieci-kwiaty” rozpełzły się po całym świecie i w wielu krajach zajmują dziś kluczowe stanowiska. O ruchu New Age mało dziś słychać, ale to tylko dlatego, że zrezygnował on z tej nazwy i teraz występuje pod wieloma innymi szyldami. Prawdopodobnie to, co kryło się pod tą nazwą wyznacza dziś „religijność” większości ludzi zamieszkujących USA, Europę Zachodnia, Kanadę i Australię.
Powróćmy do przedstawionych przez A. Huxleya argumentów za istnieniem masońskiej Utopii. Czy nie jest to jej apologia? Czy argumenty te nie były przeznaczone dla przyszłych budowniczych tej Utopii i czy ci budowniczy nie stosują ich głośno dzisiaj?
Równie ważny (jeżeli nie ważniejszy) i godny uwagi jest przedstawiony w „Nowym wspaniałym świecie” zespół argumentów typu „ad absurdum”.
Zauważmy, cała historia tak naprawdę toczy się wokół rezerwatów, które istnieją w Utopii. Z rezerwatu wychodzi główny jej bohater Dzikus i to on przegrywa i kończy swoje życie samobójczą śmiercią.
Świat utopii jest światem totalnie totalitarnym, ale z jednym wyjątkiem: totalitaryzmu nie ma w rezerwatach. Dlaczego? Jak to możliwe? Czy nie jest to „zły” przykład dla jej obywateli?
Okazuje się, że nie. Władze Utopii bardzo dbają o rezerwaty i starają się, aby jak najwięcej obywateli spędzało w nich swoje wakacje, ponieważ traktują rezerwaty jako żywy dowód tego, co by było na świecie, gdyby nie było na nim Utopii.
Tak więc A. Huxley mówi albo Utopia albo rezerwaty (jedno skojarzenie: w swoim czasie przedstawiano nam identyczny argument: albo Unia Europejska albo Białoruś). Jeżeli nie chcecie Utopii musicie zgodzić się na to, co jest w rezerwatach.
Co się dzieje w rezerwatach? Jak żyją tam ludzie? Czego tak naprawdę rezerwatami są te rezerwaty?
Oto wstępny, skrótowy opis jednego z nich dokonany przez przedstawiciela biura podróży:
…około sześćdziesięciu tysięcy Indian i mieszkańców… absolutnie dzicy… nasi inspektorzy okresowo odwiedzają… w przeciwnym razie żadnego kontaktu z cywilizowanym światem… ciągle kultywują swe wstrętne zwyczaje i obyczaje… małżeństwo (…) rodziny… żadnego uwarunkowania … monstrualne przesądy… chrześcijaństwo, totemizm i kult przodków… martwe języki jak na przykład zumi, hiszpański, atapaskan… pumy, jeżozwierze i inne drapieżniki… choroby zakaźne… duchowni… jadowite jaszczurki.
Gdy do tego rezerwatu docierają turyści spotykają tam straszny smród, brud, nędzę, głód, ciężką fizyczną pracę, całkowity brak wygód, choroby, przemoc, insekty, analfabetyzm, ciemnotę (królują mity i zabobony) odrażającą starość, pijaństwo i alkoholizm, zdradę małżeńską, zemstę, nienawiść i niskie żądzę, zabójstwa, bójki i kradzieże. Natykają się też na chrześcijaństwo przybierające postać ciemnego zabobonu (np. jeden z mieszkańców rezerwatu daje się ubiczować, by przebłagać Jezusa i by ten sprowadził deszcz). Ludzie zamieszkujący rezerwat są brzydcy, pomarszczeni, pozbawieni części zębów, tłuści lub nadmiernie wychudzeni, często kalecy. W rezerwacie żyją rodziny patologiczne, w których dzieci są krzywdzone.
Poznajemy dwóch mieszkańców rezerwatu Dzikusa i jego matkę Lindę. Dzikus, który wyraźnie uosabia wszystkich krytyków Utopii chce potem ją zreformować, przywrócić światu jego dawny kształt, a jego pomysły są nierealne i bezsensowne. Linda akceptuje świat Utopii i pragnie się w nim znaleźć na zawsze, wypowiada się o nim tak, jak niektórzy mieszkańcy biednych krajów o USA jako o swego rodzaju Ziemi Obiecanej.
Przesłanie A. Huxleya wydaje się tu oczywiste: kto chciałby żyć w takim rezerwacie? Nikt. Jeśli odrzucimy masońską utopię pozostanie nam już tylko życie w takim rezerwacie. Jeśli świat nie zgodzi się na Utopię upadnie cywilizacja i będą „mroki średniowiecza”.
Taki sposób argumentowania na rzecz Utopii przejęło potem wielu przedstawicieli lewicy, liberalizmu i masonerii. Świetnym przykładem jest tutaj Benjamin R. Barber, człowiek z otoczenia Bila Clintona, który najpierw ukazuje to, co nazywa McŚwiatem wraz ze wszystkimi jego wadami, by następnie oznajmić, że jeśli odrzuci się McŚwiat to będzie to równoznaczne ze zgodą na świat Dżichadu – przerażający świat nacjonalizmów i religijnego fanatyzmu.
Co by się zaś faktycznie stanie, gdy upadnie masońska utopia?
Będzie to wielka szansa na powstanie normalnego, ludzkiego świata.
A oto spis treści książki "Masoneria i kryzys"
Doktor filozofii. Autor ponad 40 książek. Publicysta (ponad 1000 artykułów).