Przeświadczenie o tym, że do sądu nie idzie się po sprawiedliwość, tylko po wyrok, nie wzięło się znikąd. Rynek „długów” jest najlepszym przykładem.
„Handel długami to bardzo opłacalny biznes – firmy windykacyjne skupują przedawnione roszczenia za bezcen, a od nieświadomych klientów żądają spłaty całości zadłużenia wraz z odsetkami. Zdarza się też, że roszczenia są nieuzasadnione, a mimo to dostajemy pismo z żądaniem zapłaty długu, którego nigdy nie zaciągnęliśmy”.
To rzecz jasna żadna sensacja ani nowość. Inna sprawa, że sprzedawanie jak i skupowanie przedawnionych roszczeń w celu żądania ich egzekucji, nie mówiąc już o ściąganiu „wirtualnych” długów samo w sobie rodzi pytanie o jakość polskiego prawa. Tematu do osobnych rozważań dostarcza fakt, że zdarza się, iż „dłużnicy” o toczącym się wobec nich postępowaniu dowiadują się dopiero otrzymując nakaz zapłaty.
Jednakże sens projektu zmian prawnych kodeksu cywilnego, kodeksu postępowania cywilnego i ustawy o prawach konsumenta podnosi włosy na głowie:
„Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowało projekt ustawy, która zobowiąże sąd do zbadania, czy roszczenie jest przedawnione. Jeśli po analizie materiału dowodowego sąd stwierdzi, że upłynął termin przedawnienia, oddali powództwo”.
Wynika z tego jasno, że sądy wydając nakazy zapłaty lub postanowienia o egzekucji komorniczej „w imieniu Rzeczypospolitej” w ogóle nie musiały sprawdzać zasadności roszczeń. I to zgodnie z prawem, które ktoś przecież uchwalił. Tym samym prawem, w którym istnieją tzw. terminy zawite.
Mało tego – sam fakt przedawnienia długu oznacza jedynie, że nie podlega on ochronie prawnej, ale „wierzyciel” nadal może „nakłaniać” „dłużnika” do spłaty.
Zamiast puenty – coś dla kontrastu:
„Dotychczas sądy i prokuratorzy IPN najczęściej odmawiały ścigania zbrodni z PRLu powołując się na kuriozalną uchwałę Sądu Najwyższego z maja 2010, który uznał zbrodnie komunistyczne za przedawnione i to już w 1995 roku! W efekcie w chwili obecnej toczą się w całej Polsce tylko dwa procesy za represje lat 80-tych: o usiłowanie zamordowania Anny Walentynowicz przez SB oraz o utworzenie wojskowych obozów internowania zimą 1981/82 pod namiotami”. Wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie nieprzedawniania zbrodni komunistycznych wciąż nie ma.