Ponieważ podstawowym zadaniem autora jest dostarczenie jak największej ilości wrażeń czytelnikom
Ponieważ podstawowym zadaniem autora jest dostarczenie jak największej ilości wrażeń czytelnikom, zdawać by się mogło, że ci autorzy, którzy zdobywają czytelników i potrafią ich przy sobie utrzymać niejako w naturalny sposób stają się liderami i powinni być promowani. I ja to piszę wprost, żeby nie było, że chodzi mi o coś innego. Jak każdemu piratowi, chodzi mi o łupy i sławę. Podobnie Toyahowi. W swojej nieopisanej naiwności sądziliśmy jednak, że kiedy już zdobędziemy czytelników, kiedy już będą nas lubić, albo się na nas wściekać, co przecież na to samo wchodzi, albo się od nas uzależnią, sądziliśmy, że nikt w sposób brutalny nas z tego należnego i wyharatanego ciężkim bojem miejsca nie wypchnie.
Jakże się myliliśmy. Ponieważ dziś stanowimy jedynie margines blgosfery, na którym znaleźliśmy się wskutek działań ludzi złych, zawistnych, sfrustrowanych i nie potrafiących złożyć zdania po polsku, mających za to niezrozumiałe aspiracje oraz podarowane pieniądze, nasze działania muszą się intensyfikować.
Nie możemy bowiem sobie odpuścić. To nasz fach, nasze przeznaczenie i nasza misja. Jeśli ktoś będzie mówił dziś, że blogowanie to jedynie hobby, niech się lepiej powstrzyma. Tak samo ci, którzy uważają, że blogowanie polega na tym, by jak najwięcej „naszych” memów było w sieci. To już całkowity obłęd. Blogowanie to trampolina z której chcemy wyskoczyć wprost na rynek księgarski i wydawniczy, na którym toczy się walka propagandowa. Myślę, że w przeciwieństwie do braci Karnowskich czy Igora Janke możemy tę walkę wygrać. I właśnie dlatego jesteśmy marginalizowani. Nie ma to jednak znaczenia, bo i tak wygramy.
Sukces, i nie chodzi tu tylko o nasz osobisty sukces, nie polega na tym, że dzień w dzień dziamdziamy o rudym Niemcu Tusku i albo pocieszamy się, że będzie lepiej. Sukces polega na wykreowaniu tylu wolnych, utalentowanych ludzi ilu się uda. Ludzie ci mają się ujawnić, działać i odnosić sukcesy na rynku idei, mają zamieść ten rynek i oczyścić go ze śmieci, typu Masłowska. To jest prosta konstrukcja zrozumiała dla każdego. Gdzie jest więc problem? W budżecie. Budżety mają do dyspozycji ludzie, którzy są „nasi” i oni te budżety przejadają a potem piszą płaczliwe artykuły o tym, że „nic się nie dało zrobić”, nie mamy naszych mediów, ale to nic, za to jesteśmy wrażliwsi, delikatniejsi, biedniejsi i kochamy małe kotki. A Tusk to rudy Niemiec.
I tak w kółko. Ja się właściwie temu nie dziwie, bo patrząc na SG w takim choćby salonie, myślę, że nie można za wiele wymagać od ludzi z cyklofrenią. Oni muszą codziennie powiedzieć sobie dwadzieścia razy tę samą litanię i utwierdzić się, że jednymi sposobem na wolną Polskę jest walka z policją na ulicach i palenie banków. Na pytanie – ile banków spaliliście? Nie odpowiadają. Milczą.
Dobrze wiem, że ani mnie, ani Toyahowi nikt poza tymi prywatnymi osobami nie da złamanego grosza na wydawanie książek. O żadnym stypendium nie mamy nawet co marzyć. Mamy jednak nadzieję, że ci wszyscy, którzy te pieniądze dostają, nic przy tym nie robiąc, albo robiąc źle, głupio, tchórzliwie i nędznie, udławią się kiedyś tą forsą.
My sobie poradzimy. Radziliśmy sobie do tej pory, poradzimy sobie dalej. Jeśli autor ma czytelników żaden szmatławy redaktor czy inny syfiarz recenzent mu nie straszny. Mamy oto nową książkę Toyaha: „Twój pierwszy elementarz”. Jest to książka lekka, łatwa w czytaniu i zawierająca mnóstwo potrzebnych informacji o III RP i ludziach robiących w niej karierę. Jest to także książka o blogosferze, która wygląda już jak płytkie bajorko, z całą masą plastikowych butelek pływających do góry dnem. Jest to książka o tym wszystkim co wydarzyło się w Polsce w czasie ostatnich 20 lat, a napisana jest ona ku rozbawieniu i wzruszeniu, a także – mam nadzieję – zirytowaniu czytelnika. Tak jak napisałem wczoraj – stoimy w kolejce do drukarni, więc na wysyłkę trzeba będzie poczekać. Sprzedaż musimy jednak rozpocząć już teraz, bo za chwilę wejdzie II tom „Baśni jak niedźwiedź” i jeszcze jedna pozycja, całkiem z mojego punktu widzenia nowatorska, czyli e-book. Dlatego dziś sprzedajemy tę książkę po 20 złotych + koszta wysyłki. Po wydrukowaniu będzie ona kosztować 30 zł + koszta wysyłki. Zapraszam na stronę www.coryllus.pl
swiatlo szelesci, zmawiaja sie liscie na basn co lasem jak niedzwiedz sie toczy