W III RP tylko ikony mają się dobrze
30/03/2012
454 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
Dziesięć lat to niewiele w dziejach narodu, a pomimo to osiągnięty w tym okresie stopień degrengolady jest wręcz szokujący.
Kiedy przed dekadą rozpoczynałem działalność publicystyczną, to miałem już ukształtowane poglądy na świat[i] [ii] Z czasem znalazły one nie tylko potwierdzenie, ale i wzmocnienie w faktach. Dziesięć lat to niewiele w dziejach narodu, a pomimo to osiągnięty w tym okresie stopień degrengolady jest wręcz szokujący. A przecież zaczęła nasza Ojczyzna staczać się z poziomu największego, najpotężniejszego, najbogatszego mocarstwa Europy, jakim była I RP. Mało tego, był to kraj w dobrym tego słowa znaczeniu, demokratyczny (Rzeczpospolita=Republika), a na dodatek mlekiem i miodem płynący. Mógłby być modelem dla UE w zakresie autentycznego poszanowanie praw mniejszości, narodowych, religijnych i gospodarczych. Dziś został z niego pokraczny karzeł, pozbawiony wyższych warstw społecznych, pogrążony w chronicznej nędzy, pogardzany i pomiatany przez wszystkich. Jak do tego mogło dojść? Wydaje się, że przyczyn było więcej niż tylko zły los, niedobrzy sąsiedzi no i w ogóle pech. Poważne przyczyny leżą też w samym społeczeństwie. Do tej pory unikałem ich analizowania, rozumując słusznie, że rodacy nie dojrzeli do krytycznej samooceny. Teraz, gdy Naród znajduje się w stanie agonalnym, uznałem że nie ma na co czekać i zacząłem wytykać istotne niedoskonałości tkwiące w skamieniałym paradygmacie funkcjonującym w naszym społeczeństwie.
Niestety nie udało mi się przebić tej skorupy. Naraziłem się jedynie „żelaznym patriotom” i „niezłomnym katolikom”, o POlszewikach, umiejących jedynie obrzucać inwektywami, nie wspomnę. Ponieważ nie uprawiam tej działalności dla zysku lub poklasku, nie zamierzam jednak zboczyć z tej drogi.
Wydaje się, że przyczyna problemu wynika z zadziwiającej mieszaniny kompleksu niższości i megalomanii funkcjonujących równolegle w polskim ego. Obywatel III RP będzie się czuł dowartościowany pucując Szwabowi mercedesa, to że jego córkę pokrywa Arab czy murzyn zakwalifikuje bez wahania do kategorii swego „awansu cywilizacyjnego”, ale w tym samym momencie zareaguje z wściekłością na jakąkolwiek próbę naruszenia skostniałego paradygmatu społeczno-politycznego, w którym centralne miejsce zajmuje „panteon świętości narodowych”.
Dobrą ilustrację tego stanowi komentarz do mego artykułu zamieszczonego w Nowym Ekranie[iii]. Cytuję: „Na jakiej podstawie…nazywa Pan Marię Skłodowską Curie – kurwą? Czy wiem Pan co pisze?” Autor tego komentarza nie zadał sobie trudu przestudiowania biografii Madame Curie, czy choć by polemiki na podstawie posiadanych już wiadomości. Nie, ani jedna szara komórka mu nie drgnęła. Zareagował jedynie ze świętym oburzeniem na fakt, że ktoś wdarł się do jego niewietrzonego od nigdy „panteonu” i „sprofanował” jedną z ikon. Sama postać, będąca niewątpliwie największą francuską uczoną, nie jest warta nawet wzmianki w kontekście polskich zagadnień społeczno-politycznych. We wspomnianym artykule użyłem jej jedynie do ilustracji polskiego patologicznego paradygmatu. Watro zadać by tu pytanie, czemu w ogóle znalazła się ona w „polskim panteonie”? Czemu nie ma w nim przykładowo Faradaya lub Edisona? Są to równie wybitni uczeni i tyleż samo mają z polskim patriotyzmem wspólnego, co madame Curie. Odpowiedź jest prosta- bo ją tam wepchnęli nasi wrogowie, którym zależy na utrwalaniu patologicznego polskiego paradygmatu. Czyżby w polskiej historii nie było postaci zasługujących na poczesne miejsce? Są, co prawda w odleglejszej historii, ale są. Czemu więc nie propaguje się genialnego męża stanu, jakim był Mieszko I ? Czyżby dlatego by Polacy nie nauczyli się przypadkiem skutecznych sposobów manipulowania innymi (e.g. Cesarstwem Rzymskim Narodu Niemieckiego) dla dobra Ojczyzny, a nie vice versa jak to miało miejsce w całej naszej dalszej historii? Czemu nie propaguje się największego astronoma wszech czasów, Mikołaja Kopernika? Czyżby, dlatego by Polacy nie nauczyli się od niego metod skutecznej obrony Ojczyzny przed najeźdźcą? A może, dlatego, że w „nowej europejskiej rzeczywistości” przynależy się on już „wielkiemu narodowi niemieckiemu”, przeciw któremu to walczył wiele lat w obronie polskich granic?
Niestety „polski panteon” pełen jest fałszywych mesjaszy, nieudacznych mężów stanu, głupich wodzów prowadzących nasz kraj od jednej klęski do drugiej, od jednego nieszczęścia do drugiego.. Ale od nich wara! Bo to skarb i świętość narodowa! Do końca będziemy kroczyć jedynie słuszną drogą „Chrystusa Narodów” . Pokażemy światu, że politykę należy prowadzić „po chrześcijańsku”. Jak żądają od nas przysłowiowego ewangelicznego płaszcza, to oddamy również i koszulę! Zawstydźmy świat, który zawsze i wszędzie prowadzi politykę machiavellistyczną[iv]! Dzięki naszemu niewzruszonemu paradygmatowi giniemy i to jest piękne! Tylko czy rzeczywiście tak godnie jak śmierć Zbawiciela na krzyżu? Agonię narodu w wyniku gnicia jego członków w slumsach europejskich miast, a członkiń w wyniku zajebania na śmierć w burdelach Europy trudno uznać za wspaniały przykład do naśladowania. Takie jest przynajmniej moje skromne zdanie.
[iv] http://pl.wikipedia.org/wiki/Niccol%C3%B2_Machiavelli